piątek, 15 lipca 2016

Na targu

Targ w Jabłonce, jarmark, wyroby z wikliny, koszyki na grzyby, chrzest bojowy
     W każdą środę do spokojnej zazwyczaj Jabłonki - stolicy polskiej Orawy, zmierzają tłumy. Na rozległych łąkach robi się kolorowo i gwarno, a za miejsce parkingowe na trawie trzeba sporo zapłacić. Już wczesnym rankiem rozpoczyna się targ, zwany przez starszych mieszkańców Lipnicy jarmarkiem. 

     Jeszcze jakieś 10 lat temu targ w Jabłonce wyglądał nieco inaczej - przyjeżdżali rolnicy sprzedający świnki, krowy, kaczki, kury, jajka, sery i wszystko, co można wyhodować w gospodarstwie. Przyjeżdżali też zbieracze borówek, żurawiny, grzybów. Można było też kupić świeże jarzynki z przydomowych ogródków. Prawie nikt ze sprzedających nie miał ustalonych cen i z każdym można się było targować. To miejsce miało swój klimat i od czasu do czasu lubiłam sobie pooglądać jak się sprzedaje, kupuje, targuje. W ciągu kilku lat targ zmienił się zupełnie. Zobaczcie jak to teraz wygląda.

Targ w Jabłonce, jarmark, wyroby z wikliny, koszyki na grzyby, chrzest bojowy
      Pojechaliśmy z Michałkiem i Krzysiem na targ zaraz po szybkim śniadaniu. Pusta przestrzeń widoczna na powyższym zdjęciu wkrótce wypełniła się tłumem kupujących i samochodami, podjeżdżającymi często wprost pod wybrane stragany, taranującymi idących ludzi. Kiedy robi się tak tłoczno, nie ma już szans na zrobienie fotek, bo trzeba mocno trzymać małe łapki, żeby dzieciaków nie pogubić.

     Nie lubię przepychanek w ludzkiej masie i pilnowania chłopców z oczami dookoła głowy, ale targ w Jabłonce jest jedynym miejscem w naszej wakacyjnej okolicy, w którym można kupić świeże warzywa i owoce. Nie są to jednak płody wyhodowane przez Orawiaków w ogródkach, ale towary sprowadzone najczęściej z Krakowa. Ceny są też zazwyczaj wyższe niż na dużych krakowskich placach targowych.
Targ w Jabłonce, jarmark, wyroby z wikliny, koszyki na grzyby, chrzest bojowy
     "Prawdziwe" targowe towary sprzed lat stanowią ułamek procenta tego, co można kupić i zostały zepchnięte w najodleglejszy zakątek targowego miejsca. Teraz króluje wszędzie chińszczyzna z najniższej półki, wabiąca kolorami byle jakich plastików. Na wielu straganach można nabyć badziewne zabawki, które ulegają destrukcji zanim dojedzie się z nimi do domu. Jeszcze w ubiegłym roku z każdego wyjazdu na targ musieliśmy jakieś takie cudo przywieźć. W tym roku chłopcy mnie nieco zaskoczyli - oglądali kolorowe zabawki i ani razu nie padła prośba o zakup. Dorośli do tego, że wiedzą jaka jest jakość zakupionych na jarmarku akcesoriów. Odetchnęłam z ulgą. I nie chodzi mi bynajmniej o wydane pieniążki, tylko o płacz nad zepsutymi zabawkami. Przerobiłam to już wielokrotnie w ubiegłych latach, a teraz już nie muszę - chłopcy wznieśli się na wyższy poziom mądrości.:)
Targ w Jabłonce, jarmark, wyroby z wikliny, koszyki na grzyby, chrzest bojowy
     A teraz coś o kupujących. 95% z nich to Słowacy. Przyjeżdżają samochodami, przyjeżdżają autokarami. W miasteczkach leżących blisko granicy organizowane są wycieczki na targ! Ceny na straganach podawane są w euro, a sprzedający namawiają do zakupów po słowacku i są zazwyczaj zdumieni, kiedy odpowiada się im w ojczystym języku.

     Płacąc złotówkami najlepiej mieć wyliczoną kwotę, bo sprzedawcy mają problem z wydaniem reszty - w swoich portfelach mają głównie "eura". Jest też plus bycia Polakiem na zdominowanym przez Słowaków targu - sprzedawcy zawsze wybierają dla nich najlepszy towar (np. najładniejszego kalafiora), stwierdzając, że Słowacy i tak wszystko kupią.
Targ w Jabłonce, jarmark, wyroby z wikliny, koszyki na grzyby, chrzest bojowy
     I rzeczywiście - kupują wszystko. Od produktów spożywczych, przez garnki, dywany, meble, po różne "ozdoby" domowo ogrodowe.
Targ w Jabłonce, jarmark, wyroby z wikliny, koszyki na grzyby, chrzest bojowy
     Od kilku lat niemijającą popularnością cieszą się plastikowe kwiaty i rozmaite figurki ogrodowe - krasnale, żabki, sarenki, grzybki i co tylko komu przyjdzie do głowy. Kolorowe postacie zasiedlają niemal każdy ogródek na słowackiej Orawie. Nie brakuje ich również przed domami w Polsce.
Targ w Jabłonce, jarmark, wyroby z wikliny, koszyki na grzyby, chrzest bojowy
Targ w Jabłonce, jarmark, wyroby z wikliny, koszyki na grzyby, chrzest bojowy
     Zaraz na początku wizyty na targu zakupiliśmy ogórki, pomidory, ziemniaki, kalafiory, brokuły, malinki, banany, winogrona i już sama nie wiem co jeszcze. Chłopcy dzielnie pomogli mi zanieść zakupy do samochodu. Kiedy już najważniejsze rzeczy były w bagażniku, poszliśmy się kawałek przejść po targu i odwiedzić interesujące stoiska. Tradycyjnie, co rok kupuję sobie w prezencie jakiś nowy koszyk na grzyby. Mam ich juz dużo, ale jakoś nie mogę się oprzeć.:) Tym razem kupiliśmy trzy koszyki, bo Krzyś i Michałek też chcieli mieć nowy sprzęt grzybiarski. Musiałam tylko hamować Krzycha przed zakupem największego kosza, do którego zmieściłoby się "wszystko".
Targ w Jabłonce, jarmark, wyroby z wikliny, koszyki na grzyby, chrzest bojowy
      Wróciliśmy do domu. Po zakiszeniu ogórów i zjedzeniu obiadu, stwierdziłam, że nie wytrzymam bez pójścia na chwilę do lasu. Chłopcy świetnie się bawili na podwórku i nie mieli ochoty go opuszczać, zwłaszcza, że mieli obiecane, że w tym dniu jest wolne od lasu. Podrzuciłam chłopaków nieocenionej Asi i pognałam na półtorej godzinki do lasu, żeby wstępnie przechrzcić nowy koszyk. (Właściwy chrzest bojowy był przewidziany na dzień następny).
Targ w Jabłonce, jarmark, wyroby z wikliny, koszyki na grzyby, chrzest bojowy
     Nowy sprzęt sprawdził się - przyniosłam w nim parę pięknych grzybków.:)
Targ w Jabłonce, jarmark, wyroby z wikliny, koszyki na grzyby, chrzest bojowy

4 komentarze:

  1. Wyjątkowo trudno przyszło mi skoncentrować się na tej relacji, chyba za dużo w niej kolorów :)
    Michałku, Krzysiu, gratuluję nowych koszyków i życzę, żeby zawsze były pełne po brzegi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, tym razem zamiast zieleni było sporo innych barw.:) Michaś przeczytał na głos życzenia - chłopaki dziękują i machają do Miłosza. Tęskno im za nim.

      Usuń