Jak już wspominałam w poście o borowikach szatańskich, w ich królestwie wyrosło jeszcze mnóstwo innych ciekawych i rzadkich grzybów. Dzisiaj zapraszam na przegląd kolorowych borowików. Niektóre z nich już kiedyś widziałam, innym stanęłam na drodze po raz pierwszy. Bogactwo odwiedzonego lasu było ogromne, zachwyciło nie tylko mnie, ale i moich towarzyszy - Pawła i Roberta.
Pierwszego kolorowego borowika dopadł Paweł. Nie od razu wiedzieliśmy, co znalazł. Dopiero po dokładnym obejrzeniu owocnika, stwierdziliśmy, że jest to borowik Queleta, mający polską nazwę - borowik gładkotrzonowy. Zibi, znający doskonale swój las i rosnące w nim grzyby, potwierdził, że to właśnie ten gatunek. Nasz gospodarz oświadczył również, że gatunek ten, pieszczotliwie zwany "kłeletką", jest smacznym grzybem jadalnym, który często gości na jego stole. Słowa Zibiego są zaprzeczeniem atlasowych opisów, w których borowik ten ma status gatunku niejadalnego.
Oprócz fotografowania, obwąchałam grzybka, ale prawdę mówiąc, oprócz zapachu ściółki, w której rósł, nie wyczułam nic więcej. Przeprowadziłam też próbę smakową - był delikatny, absolutnie nie wyczuwało się w nim goryczki. Wstyd się przyznać, ale nie zrobiłam przekroju tego borowika, więc nie mogę Wam pokazać jak sie przebarwia po przekrojeniu.
Podobnie jak borowiki szatański, również te kolorowe, jeszcze przed naszą wizyta w lesie, zostały częściowo powyrywane przez innych grzybiarzy. Ten na przykład miał nawet obciętą nożykiem końcówkę trzonu. Najwidoczniej ktoś chciał go zabrać do koszyka, ale zrezygnował.
Miejscami borowiki gładkotrzonowe rosły rodzinnie, po kilka sztuk w jednym punkcie. Paweł korzystał z okazji i przygotowywał aktorów do kolejnego filmu.
Borowiki te różniły się znacznie między sobą intensywnością ubarwienia. Miał na to zapewne wpływ padający dzień wcześniej deszcz. W przypadku niektórych owocników nie mieliśmy jednak pewności, czy to na pewno ten sam gatunek. Nawet Zibi miał wątpliwości.
Paweł porównywał egzemplarze tego samego gatunku oraz różnych gatunków, analizując cechy anatomiczne poszczególnych sztuk. Poraz kolejny doszliśmy do wniosku, że borowiki to wcale nie tak łatwe do rozpoznania i jednoznacznego określenia gatunku.
Nawet borowiki ponure (zdjęcie poniżej), wyglądały w lesie Zibiego nieco inaczej niż te, które znam z Orawy i parkowych stanowisk w Krakowie. Kilka owocników, bardzo przypominających borowiki ponure, miało tak niewyraźną siateczkę na trzonie, że nie do końca byliśmy przekonani, że to właśnie one.
Tu Zibi trzyma takiego niepewnego grzybka - trochę podobnego do borowika gładkotrzonowego, trochę do ponurego, a jeszcze trochę do zupełnie innego gatunku.
Gatunkiem, który nas wszystkich zachwycił był borowi ciemnobrązowy. Wyrosły naprawdę dorodne sztuki. To zdecydowanie jadalny gatunek i po sesji zdjęciowej i filmowej borowiki trafiły do naszych koszyków.
Zibi zdążył nawet pozbierać niektóre egzemplarze zanim trafiły na karty aparatów.:)
Po przekrojeniu borowik ciemnobrązowy nie zmienia zabarwienia miąższu. Jest bardzo smaczny. Do domu przywiozłam dwa owocniki; trafiły do sosiku wraz z innymi borowikami.
Borowik blednący trafił mi się tylko jeden. A właściwie to nie mnie, tylko Zibiemu, który z bólem serca oddał mi go do zdjęć, a następnie do koszyka. Ten gatunek borowika widziałam po raz pierwszy w życiu. Obwąchałam go oczywiście i spróbowałam na surowo - jest taki jak lubię - przyjemnie pachnie i smakuje.
Jak widzicie na przekroju, miąższ w kontakcie z powietrzem błękitniej, głównie w kapeluszu. Zdjęcie robiłam po ok. 5 minutach od przecięcia owocnika na pół. Później miąższ już bardziej nie ściemniał.
Te obgryzione przez stada ślimaków biedactwa to borowiki przyczepkowe, zwane "po nowemu" borowikami żółtobrązowymi. Gatunek ten jest od 2014 roku ujęty w spisie grzybów chronionych i nie powinien być pozyskiwany.
Dzięki temu, że ktoś przed nami wyrwał i porzucił dwa zrośnięte maluchy będące przedstawicielami tego gatunku, mogłam zrobić przekrój, a następnie wykorzystać grzybki do jedzenia. Jak widzicie, borowik żółtobrązowy (przyczepkowy) delikatnie niebieszczeje po przekrojeniu.
I wreszcie gatunek borowika, który okoliczni grzybiarze pozyskują nazywając zajączkiem. Ten gatunek nie ma polskiej nazwy, więc musimy się posilić łaciną. To Boletus depilatus. Zibi, który za łaciną nie przepada, oswoił tę nazwę i posługuje się swoją własną, którą natychmiast od niego przejęliśmy - to po prostu ponidziańskie depilatory.
Borowik ten ma nieco zamszowy i bruzdkowany kapelutek, żółciutkie rurki i kremowy trzon. Przez mało wprawnych grzybiarzy może faktycznie wyglądać tak jak zajączek.
Boletus depilatus pięknie pachnie; mnie się jego aromat kojarzy z koszykiem pełnym dojrzałych owoców, do których dorzucono parę grzybów i postawiono w jesiennym słońcu, które swoim ciepłem uwolniło zapachy. Smak tego borowika też bardzo mi przypadł do gustu.
Po przekrojeniu depilator nie zmienia kolorku. trzy sztuki, jakie zabrałam do domu, zasiliły borowikowy sosik.
W domu rozłożyłam sobie przywiezione kolorowe borowiki i napawałam się ich urokiem. Jak widzicie, nie zabrałam tego zbyt wiele; tak, żeby popróbować smaku. Znacznie więcej przywiozłam muchomorów, których brakowało mi bardzo podczas tegorocznych wakacji na Orawie.
Krzyś, po powrocie ze szkoły, dokładnie oglądał i porównywał nowe dla siebie gatunki grzybów.
To jeszcze nie wszystkie wspaniałości grzybowe, jakie udało się spotkać podczas tego wyjazdu. Przed nami jeszcze ciekawe koźlarze, najwięksi truciciele i parę innych gatunków.
Piękne grzyby.Jestem bardzo zapalonym grzybiarzem i teraz jak tak długo przyglądałam się tym borowikom,pomyślałam ,że choć kocham kwiaty ale jednak grzyby wzbudzają większy mój zachwyt jednak.Jutro mój pierwszy w tym roku wyjazd na grzyby i mam nadzieję ....Nie znałam tych wszystkich gatunków borowików.Zazdroszczę wszystkim którzy mają blisko lasy.Pozdrawiam serdecznie z okolic Wrocławia :)
OdpowiedzUsuńGrzyby rosną przez cały rok.:) Szkoda odkładać wyjazdu na nie na jesień - las i jego dobrodziejstwa są piękne przez 12 miesięcy każdego roku.:)
UsuńPowodzenia na jutrzejszym grzybobraniu życzę! Pozdrawiam serdecznie.:)
Rany ale wspaniały las,tyle gatunków borowików jadalnych no i oczywiście ten jeden wyróżniony niejadalny,fantastycznie.Przez rok czasu poznałam i nauczyłam się wielu gatunków grzybów do tej pory nieznanych mi.Borowik był zawsze jeden i taki sam hii. Wiedza którą tu zdobyłam cieszy mnie,jestem mądrzejsza,więcej wiem i jak widzę w necie grzybka i mogę go rozpoznać jestem taka zadowolona jakbym szóstkę w szkole dostała. Dzięki Dorotko
OdpowiedzUsuńEwa! Najgorsze jest to, że jak wiesz coraz więcej, to masz coraz większe wątpliwości. Kilkakrotnie podczas tego jednego wyjazdu łapaliśmy się na tym, że mamy problem z określeniem gatunku na 100%. Czasem myślę, że lepiej znać parę jadalniaków i je pozyskiwać niż uganiać się za wynalazkami, których tak do końca nie jest się pewnym. Ale co zrobić, jak się ma takiego bzika.:)
UsuńUściski Ewuniu.:)
Uwielbiam tego twoje bzika,wiesz ile ludzi poznało dzięki tobie nazwy wyjątkowych grzybów,wiesz jak mnie cieszy jak ktoś wstawi zdjęcie a ja już wiem że to wilgotnica,nie wiem jaka ale wiem że to ona hii
UsuńDzięki takim komentarzom jak Twój Ewo, chce się pisać o kolejnych wyprawach i grzybkach.:)
UsuńTen znaleziony przez Was borowikus depilatus bez polskiej nazwy nazwę polską posiada: masłoborowik górski 😉🤚
OdpowiedzUsuńBorowik górski to całkiem inny gatunek.
Usuń