Piąte tegoroczne, majowe zdobycie szczytu Babiej Góry odkładałyśmy z Wiolą na drugą połowę maja, żeby już cieplej było i bardziej wiosennie, żeby słoneczko przyświeciło, a ptaszki śpiewały radośnie. Druga połowa maja przyszła zgodnie z planem, ale wiosna jakoś nadal dotrzeć nie może. Czekać już dłużej na nią nie było można, więc w niedzielę, 23 maja, wystartowaliśmy z lipnickiego podwórka o 7:30. Dołączyła do nas Gosia, która przyjechała specjalnie na wejście na Babią. Reszta ekipy standardowa - Michał z Krzychem, Wiola i ja. Tym razem w planie był zielony szlak tam i z powrotem, więc nie było potrzeby angażowania Pawełka w podwożenie nas na start, skoro mieliśmy schodzić w tym samym punkcie, z którego wystartowaliśmy.