czwartek, 27 maja 2021

Babia majowa zaliczona

 

     Piąte tegoroczne, majowe zdobycie szczytu Babiej Góry odkładałyśmy z Wiolą na drugą połowę maja, żeby już cieplej było i bardziej wiosennie, żeby słoneczko przyświeciło, a ptaszki śpiewały radośnie. Druga połowa maja przyszła zgodnie z planem, ale wiosna jakoś nadal dotrzeć nie może. Czekać już dłużej na nią nie było można, więc w niedzielę, 23 maja, wystartowaliśmy z lipnickiego podwórka o 7:30. Dołączyła do nas Gosia, która przyjechała specjalnie na wejście na Babią. Reszta ekipy standardowa - Michał z Krzychem, Wiola i ja. Tym razem w planie był zielony szlak tam i z powrotem, więc nie było potrzeby angażowania Pawełka w podwożenie nas na start, skoro mieliśmy schodzić w tym samym punkcie, z którego wystartowaliśmy.

wtorek, 25 maja 2021

Nadal rosną :)

 

    Szum deszczu spadajęcego na trawę i liście, uderzenia kropelek o parapet i drewnianą podłogę lipnickiego balkonu to dźwięk wyznaczający każdy kolejny dzień tegorocznej wiosny. Bo dzień bez deszczu to dzień stracony. W dodatku w górach temperatury co najmniej z miesięcznym opóźnieniem w stosunku do lat ubiegłych. W ten weekend na termometrach było 2-5-7 stopni. W takich warunkach nie chcą rosnąć rośliny ani bardziej ciepłolubne grzybki, ale za to te wiosenne czują się całkiem nieźle. Zobaczcie zresztą sami jakie sztuki spotkałam podczas sobotniego spaceru.

wtorek, 18 maja 2021

Deszczowo, kwiatowo i smardzowo na Orawie

 

    Pada, pada i raz jeszcze pada... Odmianą w padaniu jest od czasu do czasu ulewa, ewentualnie burza. Wylewają się z nieba zaległości za ostatnie dziesięciolecie, kiedy to panowała susza. Na Orawie jest już tak mokro, ze nawet bagienne rośliny wymiękają i gniją w stojącej wszędzie wodzie. Ta sama bajka dotyczy grzybów. Nie inaczej jest w moim ogródku, który pierwszy rok uprawiam i od razu ma pod górę - późna wiosna, przymrozki, a teraz hektolitry wody. Chyba cud się musi wydarzyć, żeby mi jakieś pomidory czy ogórki urosły, a nie zgniły. Ale w sobotę był chwilowy przebłysk słońca i udało mi się zaliczyć spacerek wokół Grapy bez zmoczenia. Jak na tegoroczne warunki, to już luksus. Zobaczcie jak się toczy orawskie życie.

czwartek, 13 maja 2021

Sezon bacówkowy z opóźnieniem, a granica zabetonowana


     Wiosenna Orawa to przede wszystkim smardze, ale nie tylko. To również początek sezonu wypasowego, pierwsze sery, najlepsze na świecie i wycieczki zagraniczne na słowacką stronę. To także przepiękne widoki i klimat, którego nie ma w żadnym innym miejscu. Od zawsze Orawa była po obu stronach granicy - polskiej i słowackiej. Nawet jak na przejściach granicznych stali celnicy, to bez problemu można było z jednej strony na drugą się przemieszczać. Tę swobodę i jedność Orawian rozwalił kowidek, który Słowaków uwięził bardziej niż nas. Zobaczcie jak to wygląda teraz. I co się dzieje na orawskich halach wypasowych.

poniedziałek, 10 maja 2021

Tygodniówka na smardzowym szlaku

 

    Po majówkowym weekendzie zostałam z Michałem i Krzysiem na Orawie, żeby jeszcze pokorzystać z uroków wiejskiego życia i nacieszyć oczy majowymi grzybkami. Po raz kolejny prognostycy głosili, że to będzie wreszcie ten tydzień, w którym nastąpi przełom i kulawa wiosna w końcu dokuśtyka tu, gdzie na nią z utęsknieniem czekamy. Przepowiednie pozostały niestety tylko przepowiedniami, a zamiast słoneczka i wreszcie wyższych temperatur, mieliśmy przelotne opady śniegu, nocne przymrozki i lodowaty wiatr urywający chwilami beretkę. Mimo tak niekorzystnych warunków, dzięki zimowym kurtkom i ocieplanym butom, spędziliśmy całkiem przyjemne chwile na smardzowym szlaku.

poniedziałek, 3 maja 2021

Nie damy sobie odebrać majówki!

 

    Wszystko się sprzysiegło, żeby majówki w tym roku nie było. Nie dość, że nie ma jak przedłużyć weekendu z okazji majowych świat, to jeszcze chore obostrzenia nierządowe i na dobitkę pogoda, która z wiosenną, majową aurą nie ma nic wspólnego. Na przekór tym wszystkim niedogodnościom, realizujemy standardowy plan majowy - jesteśmy, jak zawsze, na Orawie, są nasi przyjaciele i są smardze. Co prawda tylko ten nasze, polskie,  do oglądania, bo Słowacy postawili na granicy w Winiarczykówce wielkie betonowe bloki, żeby ich smardze drugi rok z rzędu nie miały naszej opieki.