czwartek, 13 maja 2021

Sezon bacówkowy z opóźnieniem, a granica zabetonowana


     Wiosenna Orawa to przede wszystkim smardze, ale nie tylko. To również początek sezonu wypasowego, pierwsze sery, najlepsze na świecie i wycieczki zagraniczne na słowacką stronę. To także przepiękne widoki i klimat, którego nie ma w żadnym innym miejscu. Od zawsze Orawa była po obu stronach granicy - polskiej i słowackiej. Nawet jak na przejściach granicznych stali celnicy, to bez problemu można było z jednej strony na drugą się przemieszczać. Tę swobodę i jedność Orawian rozwalił kowidek, który Słowaków uwięził bardziej niż nas. Zobaczcie jak to wygląda teraz. I co się dzieje na orawskich halach wypasowych.

     W 2020 to Polacy zamknęli  granicę i wyłapywali desperatów chcących iść na spacer na słowackie łąki, żeby podreperować budżet wpływami z mandatów. Nie dość, że jeździli samochodami, to jeszcze puszczali drony z kamerami. W ten sposób w ich łapy wpadło paru młodzików jeżdżących na crossach i quadach. A na granicy była blokada dwustronna - budka polska i słowacka, kibelek polski i słowacki oraz warta honorowa z obydwu stron.
    Teraz już ani Polacy, ani Słowacy nie mają kasy na takie ekstrawagancje, więc my mamy granice otwarte, a Słowacy je zabetonowali. Wygląda to tak jak widzicie - cztery kilkusetkilogramowe bloki betonowe blokują drogę graniczną. Na środku leży oczojebna czapeczka będąca wysłanniczką strażników, a całą tę barykadę poprzedza znak, dzięki któremu nikt się nie powinien roztrzaskać na betonach, pomykając tędy nocną porą. 
     Podobno ktoś jednej nocy podjechał na przejście koparką i betonowe bloki usunął, ale odpowiednie służby naprawiły blokadę, która będzie trwała co najmniej do 29 maja, do kiedy to Słowacy mają ogłoszony stan wyjątkowy.
    Graniczną blokadę można ominąć, z czego niektórzy korzystają. Świadczy o tym łąka bardzo starannie rozjeżdżona.

     Słowacy nie mogą robić zakupów po polskiej stronie, na czym cierpią nie tylko oni, ale i Polacy, którzy sprzedawali im więcej niż rodakom. Również na bacówce połowę klientów stanowili Słowacy, ale tu tragedii nie ma, bo  na razie serów mało, a Polacy są tak spragnieni oscypkowego smaku, że trzeba się na sery zapisywać.

      Michał z Krzychem odmówili współpracy i zostali w domu, żeby bezkarnie ciupać w gry na urządzeniach elektronicznych, a ja z Pawełkiem pojechaliśmy po południu do bacówki. Po drodze obfociłam zabetonowaną granicę słowacką, a po wjeździe na szutrową drogę zaatakowała nas kolejna blokada. Tym razem żywa i becząca.
     Tu nawet koparka by nie pomogła. Trzeba było zaczekać.:)
     Przez dobrą chwilę wzdłuż samochodu płynęła rozstępująca się rzeka owieczek, które po popołudniowym dojeniu wędrowały na ledwie zieleniejące się pastwiska. Kulejąca wiosna, która na Orawę w ogóle w tym roku dojść nie może, opóźniła znacząco wzrost trawy, pozbawiając tym samym owieczek możliwości zaspokajania głodu świeżyzną. Efektem jest opóźnienie sezonu wypasowego i oscypkowo-produkcyjnego o dobre dwa tygodnie. No, ale najważniejsze, że już się zaczęło.:)
   Stado w końcu przepłynęło i już bez przeszkód dotarliśmy do bacówki.
    Pawełek zajął się montowaniem solarów, żeby bacówkowi mieli prąd do zamrażarki (chłodzenie płynów wzmacniających pracowników jest podstawą udanego wyrobu;), a ja przekradłam się przez zielona granicę do jednej z moich słowackich dolinek smardzowych. Zdjęć nie robiłam, bo starałam się jak najszybciej i bezszelestnie przemknąć przez miejscówki grzybowe, ale powiem Wam, ze to był wspaniały pozysk. Ze względu na słowackie obostrzenia pewnie nielegalny, ale mam to w nosie.
     Na szczęście nikogo na Słowacji nie spotkałam i szczęśliwie, razem z łupem, wróciłam do Polski.
    Paweł kończył podłączanie fotowoltaiki. Wszystko działało bez zarzutu. Zasiedliśmy wiec przy stole z kubkami żętycy i patrzyliśmy w cztery świata strony, ciesząc się, że są na rzeczy niezmienne, powtarzające się niezależnie od blokad, wirusów i obostrzeń.



4 komentarze:

  1. Ach dziekuje piknie za te widoki.Jak cudnie widac ośnieżone szczyty.Ciesze sie ze poszłaś w smardzykową orędę hii..Moze juz te majowe weekendy będę ciepłe i takie normalne,bez sniegu i szalonego wiatru.Serdecznosci Menażerio

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście jest już cieplej. NA Babiej śniegu mniej. Za tydzień w planie majowe wejście na szczyt. Zobaczymy co będzie w pogodzie. Serdeczności orawskie Ewciu!

      Usuń
  2. Ale zdjęcie łupów już w bacówce można było cyknąć 😉...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie tak. Jakoś z wrażenia nie pomyślałam.:)

      Usuń