czwartek, 31 sierpnia 2017

Pierwsze koźlarze

grzyby 2017, grzyby w sierpniu, grzyby na Orawie, jadalne koźlarze, jadalne borowiki, koźlarz czerwony
     Pierwsze orawskie koźlarze zbierało się zazwyczaj już w pierwszej połowie lipca. Kolejne dostawy pojawiały się z mniejszą lub większą regularnością aż do połowy sierpnia, kiedy to następowała kozakowa eksplozja i w tych samych punktach można było napełniać koszyki co dwa - trzy dni. Krzyś doskonale pamięta jak rok temu kosił koźlarze i już od dłuższego czasu dopytywał, kiedy pójdziemy w łąki, na słowackie miejscówki "czerwieniaków". Dotychczas jednak koźlarze się nie raczyły pojawić; znaleźliśmy co prawda ze trzy pojedyncze sztuki w ciągu wakacji, ale do standardowego wysypu nie doszło. Kiedy przywiozłam z końskiego spaceru kilka sztuk koźlarzy, w Krzychu obudziło się tak mocne pragnienie nazbierania tych grzybków, że nie było mowy o odłożeniu wyprawy na koźlarze na jakiś inny termin - musieliśmy wyruszyć na nie najszybciej, jak to było możliwe. Co prawda nastawiałam Krzysia na to, że grzybków może w ogóle nie być, bo te, które ja znalazłam pojawiły się w jednym miejscu, gdzie indziej nic nie wyrosło, ale jemu i tak wyobraźnia malowała piękne wizje kopiastych koszy.

wtorek, 29 sierpnia 2017

Moje urodzinowe grzybki

grzyby 2017, grzyby w sierpniu, grzyby na Orawie, borowiki, pieprzniki trąbkowe, grzyby podziemne, babie lato
      Marzył  mi się urodzinowy koszyk wypełniony grzybami. Co do zawartości gatunkowej specjalnych życzeń nie miałam; wystarczyłby taki napełniony jadalnymi rozmaitościami. Aby pomóc w spełnieniu marzeń, wyznaczyłam dość długą trasę przez grzybodajne tereny, na których niejednokrotnie udawało się zapełnić nie jeden, a kilka koszyków. Zapowiedziałam też dzień wcześniej moim chłopakom, że w ten szczególny dzień będę im wydawać rozkazy, a oni mają je wykonywać bez szemrania. Posłużyłam się Michałkowymi słowami z jego urodzinowego dnia, kiedy to on zarządził, że my wszyscy mamy wykonywać jego rozkazy. Ja się wtedy pośmiałam z Michałkowych życzeń urodzinowo - rozkazowych, a teraz Michałek od razu stanął okoniem, stwierdzając, że on nie jest stworzony do wykonywania rozkazów i na pewno nie będzie nosił żadnego koszyka, bo przecież i tak wysypie jego zawartość w najmniej odpowiednim miejscu i momencie. Musiałam się z nim trochę podroczyć, więc im bardziej się unosił, że moich rozkazów z tysiąca powodów nie wykona, tym większym spokojem reagowałam na jego pyszczenie. Oj pyskate mi się to moje starsze dziecko zrobiło okrutnie. A przy tym przekonane o swojej mądrości, wiedzy i doskonałości...

Wielka radość na Grapie

grzyby 2017, grzyby w sierpniu, grzyby na Orawie, grzyby tydzień po deszczu
      W ostatnim tygodniu wakacji towarzyszy nam ciocia Ania, która przyjechała do Lipnicy nastawiając się na wielkie pazerniactwo grzybowe.;) Przywiozła sobie koszyk i suszarkę do grzybów, ale tak naprawdę bardziej stęskniona jest leśnych spacerów i dyskusji z Michałkiem, który uwielbia opowiadać jej o swoich pomysłach i projektach. Od początku nastawiałam Anię na to, że swoich pazerniaczych zapędów może nie zaspokoić, bo grzybów w orawskich lasach jest niewiele i trzeba dobrze trafić, żeby cokolwiek włożyć do koszyków. Mimo tych moich pesymistycznych przepowiedni, z nadzieją ruszyliśmy na pierwszy spacer do lasu porastającego naszą najbliższą górę za płotem - Grapę. Podczas ostatnich dwóch wizyt w tym lesie udało nam się znaleźć garść kurek i jednego borowika ceglastoporego, więc na cuda nie liczyłam. Ale przecież minął ponad tydzień od poprzedniej bytności w tym miejscu, więc trzeba je było sprawdzić.

niedziela, 27 sierpnia 2017

Ametyściaki próbują rządzić

grzyby 2017, grzyby w sierpniu, grzyby na Orawie, pieprznik ametystowy, borowik szlachetny, porażony gołąbek
     Jednodniowe opady deszczu nie pomogły grzybom; nadal w orawskich lasach panuje grzybowa nicość. W bardziej odkrytych miejscach - na drogach, wyrębach czy skrajach lasów, gdzie dotarło więcej wilgoci, próbują się przebijać pojedyncze owocniki, ale idzie im to bardzo opornie i zanim wychylą łebki nad ściółkę, zostają pożarte przez wygłodzone robale i ślimaki. O zapełnieniu koszyków w czasie wakacji już przestała marzyć. W tych niesprzyjających grzybobraniu warunkach las i tak nas wabi, więc odbywamy codzienne spaceringi po miejscach typowanych jako najbardziej prawdopodobne dla pojawienia się czegokolwiek.

czwartek, 24 sierpnia 2017

Ekstrazabawa w Wypasionej Dolinie

wypasiona dolina, park linowy, Zubrzyca Górna
     Dla Michałka i Krzysia wakacje w Lipnicy to przede wszystkim nieograniczona wolność. Spacer do lasu mają wpisany w zakres codziennych obowiązków i widzę, że są już nieco zmęczeni wypełnianiem codziennej powinności, zwłaszcza, że w lesie grzybów nie ma, poziomki i maliny się skończyły, a ostrężyny wyschły zanim zdołały dorosnąć i dojrzeć. A przecież leśny spacer wiąże się z pozyskiem czegokolwiek nadającego się do konsumpcji... Po spacerze jest jeszcze podwórko, na które można wybiec w każdej chwili. I są koledzy i koleżanki, co rok ci sami - znani, lubiani, zaprzyjaźnieni. Jest kura Magdalena, indyki, z którymi można walczyć i matka na każde prawie zawołanie, gotująca domowe obiady i ratująca z każdej opresji. Tak sobie muszę czasami kadzić, kiedy dopadają mnie wyrzuty sumienia, że mogłabym chłopcom poświecić więcej czasu. Takie wiejskie - sielskie życie jest przerywane od czasu do czasu atrakcjami szczególnymi, na przykład wizytą w parku linowym w Zubrzycy.

poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Popadało

grzyby 2017, grzyby w sierpniu, grzyby na Orawie, grzyby po deszczu
      Seria upałów została wreszcie przerwana! Najgorętsze dni spędziliśmy (a właściwie to ja spędziłam) na końskich zajęciach, których nie brakowało. Oprócz codziennej roboty doszła konieczność chłodzenia całej czwórki w czasie najcieplejszych godzin. Michaś i Krzyś chłodzili się w basenie na podwórku, a lasy orawskie odpoczywały od nas przez kilka dni. 

    W sobotę po południu nadciągnęła pierwsza fala ulewnego deszczu. Za nią podążały następne. Kolejne ulewy przerywane były spokojnym, gęstym deszczem, takim,jaki lubimy najbardziej. Ziemia, pozbawiona od ponad miesiąca konkretnej wilgoci (kilkuminutowe opady się nie liczą), chłonęła spokojnie spadające na nią krople. Padało całą noc i sporą część niedzieli.

niedziela, 20 sierpnia 2017

W porannej mgle

konie we mgle
     Na Orawie większość sierpniowych poranków zaczynała się od mgieł, które spowijały świat, powolutku ustępując słonecznym promieniom i zasilając wilgocią ściółkę leśną i trawę na końskim pastwisku. W tym roku susza wypaliła resztki wilgoci z ziemi i zamglony poranek trafił się raz - dzień wcześniej gdzieś nad Tatrami przechodziła burza, której powiew przyniósł nam odrobinę popołudniowego chłodu i wystarczająco dużo wilgoci, aby poranek uczynić magicznym.

czwartek, 17 sierpnia 2017

Orawskie siedzunie

grzby 2017, grzyby w sierpniu, grzyby na Orawie, Sparassis nemecii siedzuń jodłowy, Bankera violascens kolcownica świerkowa
     W orawskich lasach panują pustki straszliwe. Koszyk zabieramy na spacery tylko w ramach przyzwyczajenia - wychodzimy z domu z pustym i z takim samym wracamy. Brak grzybów i upalna pogoda sprawiają, że Michałkowi i Krzysiowi mniej niż zwykle chce się chodzić do lasu. Najwyraźniej nastąpiło wakacyjne zmęczenie materiału. Wśród tego totalnego bezgrzybia od czasu do czasu można oko zawiesić na jakimś ciekawym okazie. O dziwo, w tym gorącu, w kilku miejscach wyrosły piękne siedzunie jodłowe. Krzychu, oglądając je, zaczął dopytywać, kiedy będziemy zbierać te właściwe siedzunie - sosnowe, które bez skrupułów można pakować do koszyka. Najwyraźniej marzy się dziecku pełny kosz, tak samo jak mnie.

niedziela, 13 sierpnia 2017

Grzyby płaczące, brodziate, a nawet falbankowe

Grzyby 2017, grzyby w czasie suszy, stare grzyby
      Susza... Przez tydzień upały ponad 30 stopni. Nadzieja na burze - jak zwykle umarła ostatnia. Burze poszły sobie precz gdzieś w głąb Słowacji i jeszcze dalej. Nas ominęły. Jeden dzień lekkiego sznupienia - pomoczyło trawę i drogi, ale pod drzewami sucho jak na pustyni. Kolejna fala upałów. Już nie ma co parować. Ziemia nagrzana do granic możliwości, nie schładza się na noc. Wyruszam do lasu przed wschodem słońca, żeby było chłodniej. Złudna nadzieja - na trawach nie ma rosy, w lesie od ściółki bije żar. Po plecach spływają strużki potu. Po głowie też. Na okularach nie jest lepiej. Wolę już, kiedy są mokre od deszczu, od zewnętrza. I jak tu żyć??? A co by powiedział pan grzyb??? Ano nic - siedzi w grzybni zamknięty pod ściółką i czeka. A ja czekam na niego... Za to na tych, które przetrwały skwar,życie kwitnie.

środa, 9 sierpnia 2017

Końskie pieszczoty

końskie pieszczoty
      Konie, podobnie jak koty czy psy, uwielbiają być dopieszczone. I nie chodzi im wyłącznie o codzienne czynności pielęgnacyjne polegające na czyszczeniu, myciu czy smarowaniu kopytek; chcą być głaskane, drapane za uszkiem lub najzwyczajniej w świecie się poprzytulać.
      W czasie wakacyjnego pobytu w Lipnicy mam dla nich więcej czasu niż w ciągu pozostałych miesięcy, więc końska menażeria wykorzystuje ten czas na wzmożone dopominanie się o odpowiednio wysoką dawkę zainteresowania z mojej strony. Pawełek udokumentował jedną z sesji padokowego napieszczania.

niedziela, 6 sierpnia 2017

Profesjonalista foci orawskie wynalazki grzybowe

grzyby 2017, grzyby w sierpniu, grzyby na Orawie, profesjonalne fotografowanie grzybów
      W Lipnicy nawiedzają nas w czasie wakacji różni zagrzybieni znajomi. Na ten weekend dotarł do nas mój grzybowy przyjaciel Zibi, który przywiózł oprócz wnuka Miłosza jeszcze jednego grzybniętego, również znajomego mojej Menażerii - Bobsona, będącego w trakcie Grzybowego Tour de Pologne. Bobson Orawę i nasze towarzystwo zostawił sobie na deser - koniec dwutygodniowej grzybomaniackiej wędrówki po polskich lasach. Bobson wędruje po lasach z malutkim koszyczkiem i dużym plecakiem, w którym ma mnóstwo fotograficznych gadżetów, dzięki którym jego grzybowe zdjęcia są perfekcyjne. Poluje nie na jadalniaki, tylko na rzadkie gatunki. Na Orawie tych rzadkości nie brakuje, ale upalna pogoda spłatała psikusa i niektóre gatunki, jakie powinny już być, niestety nie pojawiły się. Mimo tych trudnych warunków, parę rarytasików przez trzy dni udało się dorwać, a niektóre nawet wykopać spod ziemi.;)

sobota, 5 sierpnia 2017

Susza...

grzyby 2017, grzyby w sierpniu, grzyby w czasie suszy
     Zaczęło być tak pięknie... Pierwszy od początku wakacji dobry tydzień w lesie, z bogactwem grzybów, pełnymi koszykami, mnóstwem gatunków, które zaczęły zasiedlać las. Było coraz więcej przedstawicieli grzybowego świata, na których można było zawiesić oko. i się skończyło - przyszła fala upałów i grzybki są na wykończeniu. Co prawda te, które wyrosły i rozwinęły się korzystając z wilgoci, starają się jeszcze przetrwać, ale nie ma ich zbyt wiele. Młode owocniki niestety zamierają zamiast rosnąć. Dwukrotnie w okolicy przechodziły burze, ale skutecznie nas ominęły i oprócz odświeżenia powietrza nie przyniosły ani krzty wilgoci. Zobaczcie co się dzieje z grzybami, kiedy na termometrze jest ponad 30 stopni.

czwartek, 3 sierpnia 2017

Kura Magdalena

kury, tresura kur
      Poziom tegorocznego oswojenia i wytresowania lipnickich kur sięgnął zenitu w ostatnią niedzielę. Siedzieliśmy w domu obrabiając dopołudniowy pozysk grzybowy, kiedy na progu, w drzwiach wejściowych rozległo się znajome gdakanie. To kura Magdalena, najpojętniejsza i najbardziej towarzyska z lipnickich kur (zwanych też orawskimi orłami) przypominała o swojej osobie, której najwyraźniej brakowało codziennej porcji pieszczot i ćwiczeń intelektualnych. widząc, że jesteśmy w domu, zagdakała radośnie i natychmiast zameldowała się w przedpokoju, przysiadła na podkurczonych nogach i wyczekująca na nas patrzyła. Wreszcie Krzychu się zlitował nad domagającą się pieszczot Magdaleną i wziął ją na ręce.

środa, 2 sierpnia 2017

Las po weekendowym najeździe

grzyby 2017, grzybiarze niszczący grzyby
      W weekendy w orawskich lasach zawsze panuje wzmożony ruch, bo za grzybem ruszają ci wszyscy, którzy w ciągu tygodnia nie mieli na to czasu. Efektem natychmiastowym są krzyki i wrzaski rozlegające się miedzy drzewami. W związku z tym na sobotę i niedzielę wybieramy na spacery mało uczęszczane miejsca, gdzie docierają nieliczni, zazwyczaj ci, którzy potrafią zachować ciszę i spokój nawet wobec utraty towarzysza z pola widzenia. Nadchodzi jednak poniedziałek i trzeba wybrać kolejny las na spacer. Akurat w tym tygodniu chłopcy chcieli iść w pierwszym dniu tygodnia na zbocza Babiej. To właśnie tam przyjeżdża najwięcej sobotnio-niedzielnych pozyskiwaczy runa leśnego i z przykrością muszę stwierdzić, że po przejściu tylu ludzi, las wygląda jak pobojowisko. Zazwyczaj staram się zwracać uwagę na to, co w lesie piękne i dobre, ale podczas poniedziałkowego spaceru mój wzrok co rusz padał na efekty weekendowego najazdu. Przy kolejnych powalonych grzybach nie wytrzymałam i parę z nich uwieczniłam ku nauce.