Najczęściej z zimowymi grzybami to było tak, że jak temperatura spadła w okolice zera, to wkrótce trafiałam w czasie jednego spaceru na całe zimowe trio - boczniaka ostrygowatego, uszaka bzowego i zimówkę aksamitnotrzonową (płomiennice zimową). Ten rok jest pod tym względem inny. Z całej trójki pierwsze w łapy wpadły nam boczniaki - już w pierwszych dniach listopada, podczas wycieczki do Jaworzna. Jako drugie dorwane zostały uszaki, którymi dość obficie sypnęło w połowie miesiąca. Płomiennice czekały na znalezienie aż do wczoraj. Skompletowanie zimowej trójcy zajęło mi więc blisko miesiąc. A przecież chadzam w tym roku tymi samymi ścieżkami, co rok, dwa i trzy temu, kiedy to za jednym zamachem sprawa była załatwiona.
sobota, 30 listopada 2019
środa, 27 listopada 2019
Ostatnie grzybki z Ponidzia
W niedzielę 24 listopada mieliśmy do wykonania misję odstawienia Pawełka na doroczną regenerację do sanatorium w Busku Zdroju. A wyjazd na Ponidzie wiąże się zawsze z wyjątkowymi doznaniami i spotkaniem z królem Ponidzia - Zibim i jego świtą. Zazwyczaj gospodarz zapewnia w swoich lasach szereg atrakcji grzybowych i nie tylko, ale tym razem, zgodnie z moimi przewidywaniami, to Menażeria była największą atrakcją w ponidziańskich lasach. Zibi z Renią, największe pazerniaki pod słońcem, skutecznie wyczyścili swoje lasy i dla nas wiele nie zostało. Ale na spacer nas oczywiście wzięli i opowiadali, pokazując miejsca, w których jeszcze dwa dni temu zbierali borowiki, koźlarze i inne wspaniałości. Tak, żeby nam gul rósł na samo wyobrażenie.;)
wtorek, 26 listopada 2019
Konkursowy sukces Michałka
Kiedy zobaczyłam temat konkursu literackiego nawiązującego do mitologii "O czym śnią mityczne istoty" szczerze żałowałam, ze nie jestem już (od dawna zresztą) uczniem szkoły podstawowej. Zaczęłam namawiać Michałka, żeby spróbował napisać pracę na ten konkurs. Długo się wzbraniał, bo szkoda mu było czasu na pisanie... W tym czasie można się przecież bawić. Stwierdził, że woli już zrobić pracę plastyczną. Taki konkurs też został ogłoszony. I jeszcze można było recytować oraz sprawdzić się w testach ze znajomości mitologii. Michał narysował przepięknego gryfa na konkurs plastyczny i był niemal pewien, ze nikt lepszego rysunku nie wykona. Żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia. Zostało jeszcze kilka dni, więc suszyłam Miśkowi głowę, żeby jednak napisał tę pracę literacką. W końcu z westchnieniem rezygnacji "no dobra..." siadł przy komputerze i za niecałą godzinkę napisał.
niedziela, 24 listopada 2019
Krzychu w połowie drogi do pełnoletności
Krzysiowi zostało już mniej niż więcej w drodze do otrzymania państwowego zaświadczenia, że jest dorosłym facetem. Dwudziestego pierwszego listopada, o godzinie 19:05 skończył dziewięć lat. I jak bumerang wracają do mnie wspomnienia z tego pamiętnego dnia 2010 roku - jak Pawełek do ostatniej chwili dłubał w garażu przy samochodzie i wcale się nie spieszył, kiedy go ponaglałam kolejnymi telefonami, jak niania Natalia (Michałkowa "Atalia") dotarła do mnie wcześniej niż Pawełek, bo była przygotowana na to, ze w każdej chwili może zostać wezwana w trybie pilnym, żeby zająć się Michałkiem, kiedy my się pojedziemy urodzić. Dalej też było ciekawie - miało nie być korka (bo to niedziela), a był, Pawełek wściekający się na innych kierowców i manewrujący tak nerwowo, że wszystkie spakowane bety wywaliły się z toreb na podłogę. Później był lekarz niezadowolony, że ktoś mu się zamierza rodzić w niedzielne popołudnie i w końcu Krzyś, który postanowił się wydostać z brzucha dokładnie w momencie zmiany personelu. A jak już z tego brzucha wyskoczył, to został z nami.:) Przez te dziewięć lat zmienił się z wrzeszczącego kłębuszka (wrzaskiem i płaczem w pierwszych latach wyrobił normę za piątkę dzieci) w młodzieńca o wielu zdolnościach, talentach i pasjach.
środa, 20 listopada 2019
Pierwsze uszakobranie tej jesieni
Kiedy w niedzielny poranek wyszłam na balkon, owiał mnie cieplutki halny, a ptaszęta ćwierkały zupełnie marcowo. Pierwszą myślą, jaka zrodziła się wtedy w mojej łepetynie była ta o bezsensie szukania zimowych grzybów w tak wiosennej aurze. Lepiej chyba poszukać smardzówek. Pawełek najwyraźniej czytał w myślach moich, bo nie minęło dziesięć minut, kiedy stwierdził, że warto byłoby się rozejrzeć za smardzówkami, a nie za jakimiś tam uszakami. Pewnikiem mikroskopijne smardzóweczki już gdzieś tam pod grubą pierzynką ściółki kiełkują i jakby się zaczęło we właściwych miejscach ryć, to penie by się jakąś maliznę wykopało. Ale chyba dać wiosennym marzeniom jeszcze trochę czasu i pozwolić im dojrzeć, a teraz skupić się na gatunkach typowych w drugiej połowie listopada. Plan zakładał dorwanie zimowej trójcy - boczniaka ostrygowatego, uszaka bzowego i płomiennicy zimowej. Pojechaliśmy do Lasku Wolskiego.
sobota, 16 listopada 2019
Na listy już czas!
Kiedy tuż po pirwszolistopadowym święcie nadchodzi ten magiczny czas i sklepy prześcigają się który pierwszy na najlepszych półkach wymieni znicze na gwiazdy, "janioły" i grubasów w czerwonych kapotach, a z głośników puści dzwonki sań, dzieci zasiadają do pisania listów. Z roku na rok mam z tym coraz lepszy ubaw i szczerze mówiąc, myślałam, że w tym roku dostanę maile z życzeniami prezentowymi zaopatrzonymi w linki do właściwych sklepów, żeby Mikołajowi życie ułatwić. Bo jeszcze nie wiecie, ale Miś i Krzyś wiedza, że matka weszła już w taką komitywę z Mikołajem, ze bez trudu może mu bezpośrednio na prywatną skrzynkę listy przesłać. Ale nic z tego nie wyszło - chłopcy okazali się tradycjonalistami i znowu będzie musiał brzuchaty staruszek zaprząc Rudolfa i przyjechac po listy leżące na parapecie.
piątek, 15 listopada 2019
Ostatnie niepodległościowe maleństwa
Z mojego niepodległościowego spaceru w Puszczy Niepołomickiej zostały do pokazania jeszcze maleństwa, które nie załapały się do wcześniejszych wpisów. Są na tyle atrakcyjne, ze należy im się osobna prezentacja. To wszystko gatunki, które teoretycznie można spotkać przez cały rok, jednak najobficiej i najpiękniej rosną właśnie w teraz, kiedy w lesie przestały rządzić borowiki, podgrzybki, koźlarze i maślaki. Galaretkowe grzyby, choć niezbyt duże, prezentują niezwykłe bogactwo barw i kształtów. Popatrzcie na nie i wybierzcie się do lasu, żeby zlokalizować własne miejsca z tymi grzybkami.
środa, 13 listopada 2019
Z patriotycznego wypadu do puszczy
W niedzielę, 10 listopada padało od rana i miało tak być przez cały dzień. Menażeria mi się zbuntowała i oświadczyła, że grzybów nie ma, więc oni po lesie chodzić bez celu i sensu nie będą. Stwierdziłam, ze przekonywać ich nie ma co, bo pójdą pod przymusem i zabiją mnie marudzeniem. Odwiozłam ich więc na warsztat, żeby sobie wbijali gwoździe, wkręcali śrubki, lutowali kabelki i ogólnie zajęli się męskimi sprawami, a ja sobie pojechałam do koni. Zmokłam dogłębnie, ale było mi z tym bardzo dobrze. Byłam przekonana, że po takim leniwym dniu cała trójka ochoczo pobiegnie w poniedziałek do lasu na patriotyczne grzybobranie czy też grzyboszukanie. A tu znowu opór! Pawełek wymyślił sobie bowiem, ze skoro już się poświęcił i nie pojechał na marsz do stolicy, to sobie będzie maszerował po krakowsku. I jeszcze Miśka i Krzyśka przekabacił, żeby też maszerowali. Na takie dictum zrobiłam im solidne śniadanie, wzięłam aparat, dwie baterie, mały koszyczek i ogłosiłam, że do obiadu mam wolne. Niech oni sobie maszerują po krakowskim bruku, a ja wolę leśną ściółkę pod nogami.
poniedziałek, 11 listopada 2019
Lipnik lepki w dwóch formach
Tym razem zacznę nietypowo - nie od początku spaceru, ale od jego środka. I zapraszam tylko na chwilkę, do jednej kłody, na której znalazłam grzybka, który zaraz w lesie mocno mnie podekscytował, a teraz, kiedy jeszcze o nim poczytałam, jestem cała dumna i blada ze swojego znaleziska. Chodźcie i patrzcie!
piątek, 8 listopada 2019
Etap trzeci - jadalniaki ze Śląska
Doszliśmy wreszcie w naszym spaceringu po śląskim lesie do grzybków, którymi napełniliśmy koszyk. Wzięłam co prawda profilaktycznie koszyki dwa, ale jeden pozostał bezrobotny w samochodzie i w takim pierwotnym stanie wrócił do domu. Drugi, zgodnie z planem, został zapełniony. Zobaczcie, co do niego trafiło.
środa, 6 listopada 2019
Od gigantów do takich, których prawie nie widać
Podczas niedzielnego spaceru przed obiektyw pchało mi się tyle pięknych modeli i modelek, ze napstrykałam tyle zdjęć, co chyba nigdy. Pawełek też nie próżnował, zapełnił swoją kartę, obrobił fotki w tempie ekspresowym i mi podrzucił. I teraz problem - jak tu wybrać te najładniejsze, skoro z większość mi się podoba? Po dwukrotnej selekcji została ilość, która mam nadzieję, nie zanudzi Was na amen. Drugim problemem był wybór fotki na czołówkę. Padło na boczniaczka pomarańczowożółtego. A teraz, jak już sobie ponarzekałam na nadmiar materiału zdjęciowego i piętrzących się problemów, mogę Was zabrać na kontynuację wędrówki po pięknym bukowym lesie.
poniedziałek, 4 listopada 2019
Soplówki ze śląskiego lasu 2019
Ten las jest wyjątkowy pod wieloma względami. Przede wszystkim, za każdym razem, kiedy do niego przyjeżdżaliśmy, lało jak z cebra. Nawet jeśli w Krakowie świeciło słońce, po przyjeździe do lasu witały nas deszczowe chmury, z których natychmiast zaczynały się wylewać hektolitry wody. W związku z tym nie widziałam dotychczas tego miejsca w innej niż deszczowa aurze. A na taką pogodę po totalnym przemarznięciu w dniu pierwszego listopada, zupełnie nie miałam. Zanim więc potwierdziłam Pawłowi z Jaworzna, ze na sto procent będziemy u niego w niedzielę, przestudiowałam wszystkie możliwe prognozy pogody. Deszczu miało nie być. Meteorolodzy ostrzegali tylko przed silnym wiatrem. Nie było co marudzić, tylko trzeba było wstać o świcie i ruszać w drogę.
piątek, 1 listopada 2019
Lataliśmy balonem
Od sierpnia tego roku nad Krakowem ponownie wzlatuje balon. Poprzednia taka atrakcja została zdemontowana, bo zasłaniała widok na jeden z kościołów. Po kilku latach balon powrócił w nieco innej lokalizacji. Kiedy tylko Michał z Krzyśkiem wypatrzyli na niebie kulisty obekt latający, zaczęły się pytania, kiedy my na ten balon pójdziemy. Czasu zawsze za mało na realizację wszystkich planów i "chciejstw", więc obiecałam, że pójdziemy w jakiś dzień z dobrą widocznością, żeby jak najlepiej wykorzystać pobyt na wysokości i zobaczyć coś więcej niż na przykład mgłę. Przystali na takie rozwiązanie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)