Od 2009 do 2020 roku święta spędzaliśmy na wyjeździe, więc zamiast robienia zakupów i szykowania jedzonka, trzeba się było spakować, a później rozpakować i chodzić na wycieczki i spacery, znajdować zimowe grzybki i korzystać z tego, co przygotowali inni. Rok obecny z założenia miał być inny, bo świąteczny czas mieliśmy zamiar spędzić w naszym własnym wiejskim domku, który miał być gotowy pod koniec grudnia. Te plany leżały w gruzach już od jesieni albo nawet od lata, bo było już wiadomo, że na grudzień nie będzie ani domku, ani kominka, ani paru innych rzeczy, które być miały, a nie są. W efekcie zostaliśmy w naszym krakowskim domku. Dla Michała i Krzysia to były pierwsze święta spędzone w domu, a nie na wyjeździe. Ale i tak nie było nudno, bo całe stado zostało wyprowadzone i przegonione na spacerkach.