wtorek, 27 lipca 2021

Lipcowe wejście na Babią

 

      Lipcowe wejście na Babią wyróżnia się tym, że Wiola, która dotychczas wiernie mi towarzyszyła w realizacji długoterminowego przedsięwzięcia, zrezygnowała  ze zdobycia szczytu na rzecz pozysku borówek na Babiej. Uzgodniłyśmy, że nazbieranie pięćdziesięciolitrowego kosza owoców i zniesienie go z połowy wysokości góry, jest na tyle trudnym wyzwaniem, że spokojnie można Wioli to lipcowe wejście zaliczyć. Zwłaszcza, że z takim koszem biega po Babiej codziennie... 

     W związku z powyższym miałam do towarzystwa wyłącznie męską ekipę - Michała z Krzychem, Miłosza oraz Eryka. I w końcu zrealizowaliśmy plan zejścia na stronę słowacką, co mnie się bardzo podobało, a chłopakom niestety nie. Ale o tym za chwilę. Na razie ruszamy pod górę.

wtorek, 20 lipca 2021

Po deszczu w orawskich lasach

 

      Po obfitych opadach deszczu, które kilkakrotnie dogłębnie namoczyły ściółkę, po gorących i parnych dniach, wreszcie po ciepłych nocach, grzyby powinny galopem meldować się na swoich miejscach pod drzewami, w trawie, nad strumykami i na wzniesieniach. Powinno być na bogato i kolorowo w lesie. No właśnie... Powinno być, a nie jest. Najbardziej chyba zdumiewa mnie brak siatkoblaszków maczugowatych, które standardowo startowały w ostatnich dniach czerwca, a najpóźniej w pierwszych dniach lipca. W tym roku nie pokazała się ani sztuka na żadnym ze znanych mi, bogatych stanowisk. Jeżeli wyskoczą teraz, będą miały dokładnie miesięczne opóźnienie. A co rośnie? Zobaczcie sami.

wtorek, 13 lipca 2021

Pierwszy szlachetniak z orawskiego lasu

 

    Orawskie grzyby mają w tym roku strasznie pod górkę. Jak nie zimno i śnieżnie, to upalnie i sucho. Wszystkie okoliczne burze i deszcze dokładnie nas omijały. Największe przeleciały wysoko nad nami i pognały do Krakowa, gdzie narobiły sporo zamieszania. Z jednej strony dobrze, że gwałtownych zawirowań burzowych nie było,ale z drugiej pragnienie deszczu wyzierało z każdego zakamarka. Ziemia popękała miejscami tak, że potworzyły się w niej dwucentymetrowe szpary jak na pustyni. Z nieba lał się żar, Michał z Krzychem odmówili współpracy i siedzieli w basenie, a ja desperacko każdego dnia szukałam równie jak ja zdesperowanych grzybów. W sobotę, 10 lipca, w tych wysuszonych okolicznościach udało mi się znaleźć pierwszego borowika szlachetnego.

środa, 7 lipca 2021

Kurnik się otworzył :)

 

    Jeszcze w niedzielny poranek oglądałam zdjęcia z kurkowymi doniesieniami z czterech stron świata i ślinka mi kapała na widok koszyków, misek i wiaderek wypełnionych kurami. Taką samą reakcję powodowały wysypane na blat stołu żółciutkie grzybki, a zdjęcia z rosnącymi gromadnie kureczkami wywoływały zazdrościę i mocniejsze bicie serca. Niezmiennie kurki pozostają moimi ulubionymi  grzybami konsumpcyjnymi i już mi się tęskniło za ich smakiem, a one jakoś nie zamierzały się w moich lasach zameldować, chociaż gdzie indziej rosną już od dawna.

piątek, 2 lipca 2021

Szósty raz na szczycie Babiej!

 

    28 czerwca, w poniedziałek, osiągnęliśmy półmetek tegorocznych planowych wejść na Babią Górę. To było równocześnie pierwsze wejście wakacyjne i pierwsze w warunkach wiosennych, a nie zimowych. Na Babiej nie ma już śniegu; czerwcowe upały dały mu radę. 

     Tym razem do ekipy złożonej z Wioli, Michałka, Krzycha i mnie dołączyła Asia z wnukami - Dominiką i Maćkiem. Pierwotny plan zakładał wejście zielonym szlakiem, od Stańcowej, zejście na słowacką stronę szlakiem żółtym i powrót szlakiem prowadzącym u podnóża Babiej od Slanej Wody do Stańcowej. Plan został zmieniony, ponieważ Asia stwierdziła, że to za daleko dla niej i jej ekipy. W związku z tym zrobiliśmy zielony szlak tam i z powrotem, tak samo jak w maju. Zejście na słowacką stronę zostało odłożone na wejście lipcowe.