czwartek, 30 stycznia 2020

Co słychać u kopytnych?

    Parę osób zwróciło mi uwagę, że strasznie zaniedbałam koński temat na blogu. Nie da się ukryć, ze to prawda i dawno już o moich koniskach nie pisałam. Co mogę na swoje usprawiedliwienie powiedzieć? Ano tyle, ze moja dwunożna menażeria coraz rzadziej towarzyszy mi w wizytach w stajni, końmi się kompletnie nie interesuje i woli spędzać czas w innych okolicznościach przyrody. W związku z tym zrezygnowałam z uczestnictwa w paru końskich wydarzeniach, żeby chłopaków za sobą nie ciągnąć i nie zmuszać do towarzyszenia mi w tym, co jest moją pasją, nie ich. Jeszcze trochę i będą sami w domu zostawać, a ja poświecę więcej czasu na koństwo. To i tematów do wpisów znajdzie się więcej. Ja wiem, że proza codzienności też jest niezmiernie ciekawa i nie trzeba hubertusów i innych atrakcji, żeby Was zabrać na wizytę do stajni. Zobaczcie, co się działo przez ten czas, kiedy tu ich nie było.

wtorek, 28 stycznia 2020

Na początek zimowych ferii


     Przez ostatnie lata, odkąd Michał i Krzyś chodzą do szkoły i mają ferie zimowe, na początek dni wolnych zawsze było choć trochę zimowo. Nawet jeśli nie dało się po osiedlu jeździć na sankach, to już w miejskich i podkrakowskich lasach śniegu trochę było. I mróz trochę trzymał. A teraz ani zimy, ani zimowych grzybków po lasach okolicznych nie ma. Pierwszy feryjny weekend tata Pawełek spędził w szpitalu, oczekując na poniedziałkowy zabieg, a ja z chłopakami wybrałam się do Lasku Wolskiego. Mieliśmy w planie obejść szerokim łukiem ogród zoologiczny, znaleźć jak najwięcej zimowych grzybów i sporo pochodzić. To miała być taka inauguracja ferii.

niedziela, 26 stycznia 2020

Imperator

     W piątek po lekcjach, a właściwie po balu karnawałowym, zaczęły się małopolskie ferie zimowe. Wraz z nimi, w naszym menażeryjnym domu, pojawił się Imperator - chomik z klasy 5b, do której chadza Michałek. Jak na razie, od piątkowego popołudnia, Imperator jest najważniejszą osobą w naszym domu - to z nim Michaś i Krzyś witają się rano wcześniej niż z kimkolwiek innym, do niego idą zaraz po wejściu do domu i z nim chcieliby się bawić. Jednym słowem - Imperator jest atrakcją nad atrakcje. Szkoda tylko, że nie ma inteligencji co najmniej pięciolatka i chęci do zabawy równej tej, jaką posiadają chłopaki. Wtedy chyba lepiej wpisałby się w zestaw oczekiwań, jakie chłopaki mają wobec niego.

czwartek, 23 stycznia 2020

Lodowisko i parkowa orzechówka

    Pamiętam, kiedy Michał i Krzyś po raz pierwszy wymyślili, że będą jeździć na łyżwach. To było podczas świątecznego wyjazdu w Muszynie, a chłopcy mieli 5 i 6 lat. Lodowisko nie było wtedy specjalnie dobrze zmrożone, a na lodzie była warstewka wody. Chcieli jednak jeździć, więc poszliśmy. Wykupiłam wtedy wejście na godzinę, a po dziesięciu minutach okazało się, że mają już dość ślizgania się.:) Temat lodowiska nie wracał przez ładnych parę lat. Dopiero rok temu chłopcy stwierdzili, że chcieliby ponownie spróbować jazdy na łyżwach.

poniedziałek, 20 stycznia 2020

Na wiślanych wałach

Tyniec-Skawina-Tyniec
    W lasach podkrakowskich grzybów ostatnio niewiele, więc jest okazja do pójścia na spacer, podczas którego poszukiwania grzybów nie są priorytetem. Jakoś tak zazwyczaj wychodzi, że w okresie zimowym przemierzamy trasę wiślanymi wałami od Tyńca do Skawiny i z powrotem. To taka kultowa trasa, bo tu odbył się mój ostatni bezdzietny spacering, czyli krótko mówiąc, Michałek został na tych wiślanych wałach tak dobrze wytrzepany, że zdecydował się na wyprowadzkę z brzucha.:) I od tego czasu, co rok w tym samym miejscu obserwuję najpierw jednego, a później dwóch moich chłopaków i zastanawiam się, kiedy było z nimi łatwiej - czy wtedy, kiedy jeździli w wózkach, nie kłócili się, nie pyskowali i byli całkiem sympatycznymi maluchami, czy teraz, kiedy są samoobsługowi (w dużej mierze, ale nie całkowicie), ale za to na każdym kroku emanują przekonaniem o swojej wspaniałości, nieomylności i mądrości, której nikt i nic nie dorównuje.;) To takie ciekawe obserwacje zoologiczne, przeprowadzane w tym samym miejscu w mniej więcej rocznych odstępach czasowych.

czwartek, 16 stycznia 2020

Słabiutki ten początek roku

grzyby 2020, grzyby w styczniu, grzyby zimowe
    Od kilku dni w internecie krążą sensacyjne wieści, jakoby z powodu wyjątkowo ciepłego i przyjaznego życiu stycznia, w lasach pojawiły się grzyby. Oczywiście nie takie dziwaki nadrzewniaki, uszaki, boczniaki czy inne zimówki, ale grzyby prawdziwe - z trzonem i kapeluszem, albo jak kto woli - z nóżką i czapką.;) I tak krzyczą sensacyjne nagłówki, ze w jednym lesie zbierają kurki, a w innym borowiki. Jaka prawda jest? Czy naprawdę wyrosły teraz, w styczniu? Nie ma szans! Znajdowane obecnie owocniki wyrosły w październiku,najpóźniej listopadzie i dzięki takiej, a nie innej pogodzie, doskonale przetrwały wtulone w leśną ściółkę. Nie zgniły, nie skapciały pod wpływem przymrozków, tylko zostały sobie w lesie, a wytrwali grzybiarze nie dali imżyć i na światło dzienne je wywlekli.

    Sama sobie zadałam podchwytliwe pytanie - czemu zatem w poprzednich latach w styczniu nikt nie napełniał koszyków kurkami i borowikami, skoro one na pewno również wtedy zostawały w lesie, nie wszystkie były wyzbierane do zera w miesiącach jesiennych. Odpowiedź wcale trudna nie jest - przychodziły deszcze (w sezonie 2019/2020 praktycznie nie było ich ani w listopadzie, ani w grudniu), przymrozki (obecnie regularne i większe niż -3 chyba tylko w górach), śniegi, roztopy, mrozy, odwilże. Takie warunki sprawiały, ze owocniki szybko obumierały i nikt ich w styczniu nie znajdował. I nie ukrywajmy - mrozy, śniegi, czyli ogólnie zima zła, nie zachęcały wielu grzybiarzy do błąkania się po lesie. A teraz mamy sympatyczną aurę, jak z początków marca, więc i ludzi bardziej goni w las. A idąc tam, mają szansę znaleźć to, czego by nie znaleźli, gdyby był mróz i śnieg. I tak urodziła się sensacja.:)

poniedziałek, 13 stycznia 2020

Żywa lekcja ornitologii

    Czasem jest tak, że na leśnym spacerze trafi się coś ciekawszego niż grzyby. Tym razem nastawialiśmy się na ptaki, ale pod kątem dokarmiania (mieliśmy przygotowaną całą torbę ptasich smakołyków), obserwacji i robienia zdjęć - Pawełek zabrał sobie obiektyw mający mu znacznie przybliżyć płochliwy obiekt. Tymczasem spotkaliśmy nie tylko pierzaste, ale i polujących na nich ornitologów. Już kiedyś mieliśmy okazję przyglądać się ich pracy, ale Michałek i Krzyś byli wtedy jeszcze malutcy i niewiele z tego pamiętają. Mieli okazję do odświeżenia sobie pamięci.:)

piątek, 10 stycznia 2020

Odwiedziny u lipnika

grzyby 2020, grzyby w styczniu, grzyby w Puszczy Niepołomickiej
    Dzięki przedłużonemu weekendowi udało nam się odwiedzić dwa lasy - w niedzielę był Las Bronaczowa, a w poniedziałek Puszcza Niepołomicka. Chłopakom było wszystko jedno, gdzie pójdą na spacer, a mnie zależało na sprawdzeniu jak sobie radzi w obecnych warunkach znaleziony w listopadzie lipnik lepki. Liczyłam też na spotkanie innych ciekawych gatunków puszczańskich. Pojechaliśmy zatem do puszczy.

wtorek, 7 stycznia 2020

Szukamy czegokolwiek w Lesie Bronaczowa

grzyby 2020, grzyby w styczniu, Las Bronaczowa
    Na nockę między sobotą, a niedzielą "moja" prognoza pogody ("moja", bo Pawełek ma inną;)) przewidywała całkiem spore opady śniegu. Wieczorem niebo faktycznie było zasnute ciemnymi chmurami, więc prognoza wydawała się jak najbardziej realna. Tymczasem nic z tego nie wyszło i niedzielny poranek był tak samo szary jak sobotni wieczór. Śniegu ani śladu. Michał z Krzysiem znowu przeżyli zawód. W ich wieku jeszcze z utęsknieniem czeka się na zimę i śnieg. Pocieszyłam ich, że może będzie opóźnienie w realizacji dostawy tego białego, a nie całkowite odwołanie. I rzeczywiście, zaczęło sypać, kiedy jechaliśmy na spacer do Lasu Bronaczowa. Całe to sypanie skończyło się po pięciu minutach, a nad lasem to chyba nawet tyle nie sypało.

sobota, 4 stycznia 2020

Pierwszostyczniowe grzybki

grzyby 2020, grzyby w styczniu, grzyby zimowe
     Spacerowo - grzybowe rozpoczęcie roku 2020 nie było łatwe przede wszystkim na opór materii zwanej Menażerią. Chłopcy wytrwali na imprezie sylwestrowej do północy (udało im się to drugi raz w życiu), ale zamienili się w zombiaków i do domu wrócili na zasilaniu zapasowym. O jakimkolwiek myciu przed zaśnięciem można było zapomnieć - cudem doczołgali się do własnych łóżek i zamienili stroje wyjściowe na nocne. Pawełek aż tak wykończony Sylwestrem nie był, ale to wcale nie przeszkodziło mu w długim spaniu i niechęci do opuszczania łóżeczka. Krótko mówiąc - wstałam pierwszego stycznia, a moi chłopcy nie wstali. I nie mieli najmniejszego zamiaru się budzić i witać radośnie nowy dzień w terenie. Skutecznie przekonać do wyjścia dali się dopiero przed południem. Poszliśmy się przejść na ruczajskie łąki i Zakrzówek. 

    Na łąkach pełno było śladów po sylwestrowych fajerwerkach i toastach. Krzyś i Michał nieco się ożywili oglądając pozostałości po nocnej imprezie i komentując co kto w czasie tej zabawy pił. Pomiędzy patykami i kartonami po fajerwerkach i butelkami z szampanów znalezione zostały pierwsze grzyby roku 2020 - czasznice, które już się rozsiały, a miski z nich w trawie pozostały. Ciężko wyczuć, czy to znalezisko na dobrą, czy raczej kiepską wróżbę dotyczącą grzybobrań w 2020 roku, ale cóż zrobić - one były pierwsze. I konkurencji w pobliżu nie miały żadnej.

środa, 1 stycznia 2020

Uszakowo - czarkowe zakończenie roku

grzyby 2019, grzyby w grudniu, grzyby zimowe
     Ostatni dzień 2019 roku zaskoczył pozytywnie od samego swego początku, czyli od wschodu słońca, które zdecydowało się spojrzeć na świat łaskawym okiem. Po kilku dniach, kiedy tylko leniuchowało za mgłami i chmurami, to było naprawdę miłe zaskoczenie. Pawełek powędrował ostatni raz w starym roku na warsztat, a Michał i Krzysiek (zwłaszcza Krzysiek) poganiali do jak najszybszego wyjścia na spacer. Mieliśmy się spotkać z ciocią i jej dziewczynkami. Trudno było chłopaków zatrzymać w domu jeszcze chwilę, bo argumenty, że dojedziemy za wcześnie i koleżanek jeszcze nie będzie, zupełnie do nich nie przemawiały. Wreszcie zwolniłam blokadę w blokach startowych i pomknęli do garażu, zupełnie nie przewidując, że beze mnie i tak nie odjadą.