wtorek, 23 marca 2021

W poszukiwaniu wiosny

 

     Kiedy w sobotę otworzyłam oczęta i zobaczyłam, że na balkonie leży śnieg, dopadła mnie załamka.  To jak to? Miała być już tu za rogiem, wkraczać i zakwitać kolorami, a ona śniegiem sypnęła? Taki miałam piękny plan poszukiwań jej znaków, radości z wiosny, a tu biało. Chwile się zmuszałam do wyjrzenia na oknie, łudząc się, że to jakieś omamy wzrokowe każą mi widzieć śnieg na balkonie. Niestety, trawnik, boiska, alejki i ogólnie wszystko, jak okiem sięgnąć, przysypane były na biało. Ani śladu wiosny. Pawełek zasugerował nawet, żebyśmy razem z nim poszli na warsztat, zamiast do lasu. Ale nie ma lekko - przecież mam w bagażniku saperkę, więc w ostateczności jakoś się tę wiosnę uda wykopać.

    Michał i Krzyś trochę marudzili, że znowu muszą zakładać buty zimowe, zamiast lekkich wiosennych, ale cóż zrobić, kiedy wiosna została powstrzymana przez śnieg i mróz. Na miejsce poszukiwań chłopcy wybrali las w Sobiesękach, gdzie bez trudu dojechaliśmy.
    Las wyglądał pięknie i bardzo zimowo. Normalnie, bez saperki ani rusz w poszukiwaniach. Na plus wiosny trzeba przyznać, że ze słońcem się dogadała - świeciło pięknie na bezchmurnym niebie. I grzało przyjemnie.
     Zaczęliśmy bieg terenowy, ponieważ kilka dni wcześniej dowiedzieliśmy się, że spacer nie jest aktywnością fizyczną, a bieganie owszem. Należy zatem biegać, żeby zaliczyć zajęcia z wf-u.
    Pokonywaliśmy więc biegiem zaśnieżone dukty leśne. Wiosny nie było nigdzie widać. Nawet rozkopywanie śniegu nie przyniosło spektakularnych znalezisk, a mrowisko, z którego stopniał śnieg, pozostało ciche i uśpione.
    Doszliśmy do polany. Tu słoneczko operowało znacznie intensywniej niż w środku lasu. Wytopiło nawet śnieg na poboczu drogi i odsłoniło małe słoneczka - pierwsze podbiały. W tym miejscu można było ogłosić sukces - wiosna została znaleziona. Wiadomo jednakże, ze apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc chęć znalezienia kolejnych wiosennych znaków, również wzrosła.
    Na skraju lasu do wiosennych trofeów dołączyły baziowe kotki.
     Wyszliśmy z lasu na asfaltową drogę, przy której nie było szlakowych oznaczeń. Trzeba było dojść do miejsca, w którym ponownie pojawiała się wyznaczona trasa. Z poprzedniej bytności w tym miejscu i analizie wędrówki na mapie, wyciągnięte zostały wnioski na podstawie których wiedzieliśmy, że gdzieś ten znak powinien być przed nami.
    Krzychu znalazł to miejsce, w którym należało ponownie wejść na leśna ścieżkę. To było bardzo ważne miejsce, bo obiecałam chłopakom słodki deser w miejscu, w którym ponownie znajdziemy się na znajomym szlaku. Szli więc energicznie i szukali znaku czarnej strzałki z wielkim zaangażowaniem. A kiedy dopadli biegiem do pnia ze znakiem, rzucili się na mój plecak jak stado wygłodzonych dzików.;)

   Na tym odcinku trasy znajdują się przeszkody terenowe, które chłopcy pokonywali skokami, żeby wykazać aktywność fizyczną.;)

    Trafiły się też kolejne wiosenne znaki - pierwsze tegoroczne wawrzynki wilczełyka. Kilka krzaków było pięknie obsypanych kwiatkami.
    Na południowych zboczach śnieg pięknie topniał pod wpływem słońca. Coraz więcej ziemi było widać.
  Nad rowem zakwitły śledziennice skrętnolistne.
     A ostatnim kwiatuszkiem, jakiego spotkaliśmy był samotny podbiał, któremu udało się przebić przez warstwę ściółki. Północna strona lasu z drogą, którą zaczynaliśmy naszą jedenastokilometrową wędrówkę, pozostały cały czas białe. A podczas powrotu do Krakowa słońce zakończyło swoja robotę na ten dzień i oddaliło się za zasłonę z chmur. Po południu sypnęło świeżym śniegiem. I tak do dziś czekamy, żeby wiosna wreszcie się zmobilizowała i zrobiła zdecydowany krok do przodu.


2 komentarze:

  1. Chociaż mini mini to znalazłaś wiosnę.Chłopaki w-f odrobili,wyslij do szkoły zdjęcia będą na ocenę hii Pozdrawiam i dziękuję za zimowo-wiosenny spacerek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie na wf te zdjęcia z biegania były. Cały czas mamy problemy z zaliczeniem tego przedmiotu... To już cała historia żywcem wyjęta z filmu Barei. Trochę śmieszno, a trochę straszno. Ale damy radę. Do końca roku szkolnego już nie ma za dużo. Uściski i zapraszamy na następny spacering :)

      Usuń