poniedziałek, 14 lutego 2022

I gdzie ta wiosna???

    W Krakowie w ostatnich dniach zrobiło się już bardzo przyjemnie wiosennie. Jadąc do Lipnicy, liczyliśmy na to, ze i tam, chociaż nieśmiało, jakaś wiosna będzie się próbowała przebić przez metrową warstwę śniegu. Nic z tego jednak. Chociaż miejscami z zasp wypływały wąskie stróżki wody, a ptaki chwilami wydzierały się radośnie, o wiośnie pod Babią można zapomnieć na jakiś czas. I na pewno nie był to ostatni zimowy weekend. Jego zaletą była cudna, bezchmurna pogoda i słoneczko przyjemnie grzejące po paździapach. W takich okolicznościach nawet chłopaków udało się wyciągnąć na spacerek.:)

    Widoczność była doskonała. Z jednej strony górowała nad światem Babia, a z drugiej rozciągały się na całej szerokości horyzontu Tatry.
Na spacerek podjechaliśmy pod babią. Tylko niewielki fragmencik parkingu był odśnieżony i szczelnie wypełniony pięcioma samochodami. Wepchałam się na miejsce parkingowe leśniczego, bo jedynie ono było wolne i poszliśmy w kierunku strumienia. Tydzień temu ta droga była do przejścia wyłącznie w rakietach, ale obecnie jest częściowo odśnieżona w celu transportowania drewna z wyciętych na Babiej drzew. Proceder wylesiania mojej góry trwa mimo zimy i kilkumetrowych zasp. Kalkuluje się nawet odśnieżać.

    Z faktu odśnieżenia skorzystaliśmy i szliśmy drogą, która zamieniła się w wąwóz ograniczony po bokach zwałami śniegu z odśnieżania. Na tych bokach drogi będą kiedyś rosły smardze, ale biorąc pod uwagę ilość tegorocznego śniegu, nie będzie to szybko.
   Śnieżne podwyższenie umożliwiło Krzychowi wejście na drzewo, które nie ma konarów na tyle nisko, żeby można było wejść na nie z ziemi. Namawiałam Michała, żeby też pochodził po drzewach, ale jemu wybitnie nic się ostatnio nie chce. Mam cały czas nadzieje, ze to tylko czas rośnięcia pochłonął całą energię i wkrótce Michałkowi zachce się coś robić i korzystać z życia.
Krzychu za to cały czas ułatwiał sobie spacer wspinaczką po śniegowych górach.

Piękne zimowe widoczki chętnie zostawiłabym już tylko na zdjęciach. Tęskno się robi za wiosną, zwłaszcza, że w innych rejonach ona się rwie do działania. A śnieg, chociaż pięknie się prezentuje, nie może się równać z wiosenną zielonościa.
Jodłowy las czeka, żeby zagościły w nim prawdziwki.:)
Za strumieniem jeszcze tylko kawałek trasy był odśnieżony. Na bezchmurnym niebie widniał Księżyc, a na granicy odśnieżonego terenu zrobiliśmy sesję foto.
Najpiękniej pozowała nasza gwiazdeczka Zołza. Z uroczego szczeniaka zamieniła się w śliczna panienkę.
W śniegu prowadziła kopalnię odkrywkową, ale zabrakło jej wytrwałości i nie dokopała się do żadnej atrakcyjnej zdobyczy.

W drodze powrotnej do samochodu uwieczniałam harce Zołzanny. Jestem zadowolona z fotek, to się pochwalę.:) A Zołza tak się zmęczyła weekendem, że przespała całe popołudnie niedzielne, całą noc i dopiero w poniedziałek rano była przepełniona swoją normalną, borderową energią.

 

2 komentarze:

  1. Dużo śniegu oj dużo.Musi dobrze pogrzać słoneczko żeby te metrowe zaspy rozpuścić.Niby luty to normalne ale tej zielonej trawy i listeczkow wyglądamy tęsknię.Zołzy fotki w biegu rewelacyjne.Aby do wiosny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Optymalnie dla grzybków byłoby jakby ten śnieg topniał powoli i woda wsiąkała w ziemię. Jak dla mnie, to mógłby już całkiem zejść z dnia na dzień. Trzymaj się Ewuniu cieplutko i oby do wiosny.:)

      Usuń