Smardze stożkowate pojawiają się nieco później niż smardzówki, ale często można te gatunki spotkać w tym samym czasie. W Polsce znajdują się pod częściową ochroną, ale na Słowacji można je pozyskiwać bezkarnie. Wypatrzenie małych smardzyków wcale nie jest proste, bo się doskonale maskują. Jak już uda się wytropić jednego, łatwiej dostrzec kolejne.Najłatwiej jest dzieciom, bo są bliżej ziemi.:)
Kiedy rok temu, 13 kwietnia wybraliśmy się na pierwszy rekonesans smardzowy, wybraliśmy najcieplejsze, znane nam miejsca ich występowania. Byliśmy zaskoczeni, bo grzybków było sporo i wcale nie były maleństwami, jakie spodziewaliśmy się znaleźć. Radości, jaka towarzyszyła odkrywaniu kolejnych owocników nie da się opisać. To może sobie wyobrazić tylko prawdziwie zagrzybiony pozyskiwacz, który od dawna marzy o znalezieniu tych pierwszych wiosennych grzybasów. Pamiętam jak wołałam do Michałka i Krzycha, żeby nie zrywali swoich znalezisk, tylko poczekali na obowiązkową w takich okolicznościach sesję foto. Nie zawsze udawało mi się zdążyć... W efekcie miałam najmniejszy pozysk, bo, kiedy chłopcy kosili, ja się czołagałam z aparatem, żeby zrobić dokumentację. Czy warto było, możecie ocenić sami.
Na wyprawie 20 kwietnia było już bardzo wiosennie i świątecznie - smardze czekały na nas na swoich miejscach i ochoczo wskakiwały do wielkanocnego koszyka. No, może trochę im trzeba było w tych skokach pomagać.:) Niektóre owocniki były już całkiem dojrzałe i nie dotrwałyby do majówki.
Wykorzystaliśmy wtedy smardze do dekoracji świątecznych. Na pewno nikt inny nie miał takiego stroiku.
Na zakończenie drugiego ubiegłorocznego smardzobrania nawiedziliśmy naszą zaprzyjaźnioną bacówkę, gdzie trafił nam się jeszcze całkiem świeży, nad ranem narodzony baranek wielkanocny.
Tyle wspomnień, czas wrócić do brutalnej rzeczywistości - za oknem nadal przewalają się po niebie ołowiane chmury, z których za chwilę pewnie znowu sypnie deszczo - śniegiem. Wspominkowego rozmarzenia musi starczyć do czasu pojawienia się tegorocznego pokolenia smardzyków.:)
Ło jejku !!!!!! ale cudości ))))) po cichutku szepnę, że nie miałam okazji w moim dłuuuuugim życiu zaznać " smardzowania " ((( ale mam nadzieje, że uda mi się nadrobić )))) a baranek )) cud miód )) stroika zazdraszczam )) ale tak ciut, ciut )))
OdpowiedzUsuńW tym roku takich obfitych zbiorów nie będzie, bo pogoda dla smardzowatych kiepska, ale nawet znalezienie pojedynczych sztuk to niezła frajda. Rozglądaj się za nimi w czasie spacerów - czasem wyrastają w zupełnie niespodziewanych miejscach. A za rok zapraszamy na majówkę smardzową do "naszych" gospodarzy.:)
OdpowiedzUsuńJest to gatunek objęty ścisłą ochroną gatunkową w Polsce, a w Czerwonej liście roślin i grzybów Polski należy do kategorii "R" – rzadki
OdpowiedzUsuńOd 2014 roku smardze nie są pod ścisłą ochroną. Większość smardzowatych znajduje się obecnie pod ochroną częściową, a niektóre gatunki zostały zupełnie pominięte na liście zamieszczonej w rozporządzeniu z października 2014 roku. Tu link do aktu prawnego: http://dziennikustaw.gov.pl/DU/2014/1408
UsuńSmardze przedstawione we wpisie zostały sfotografowane i zebrane na terenie słowackiej Orawy - ten gatunek nie był i nie jest przez Słowaków chroniony.:)
Pani Doroto
OdpowiedzUsuńW jakim miesiącu zbieramy uszaki bzowe??
Uszaki bzowe są grzybkami całorocznymi, ale najwięcej rośnie ich późną jesienią i wczesną wiosną, a także zimą, kiedy są odwilże. Potrzebują do wzrostu dużo wilgoci (nie tylko z deszczu, ale i z topniejącego śniegu), a optymalna temperatura to od 0 do 10 stopni. Ja najobfitsze zbiory miałam w grudniu i na przełomie lutego i marca.:)
Usuń