wtorek, 17 maja 2016

Magia dwóch kółek zadziałała!

Jazda na rowerze, jak nauczyć dziecko jazdy na rowerze, zabawy na świeżym powietrzu
     Myślałam już, że to się nigdy nie uda... Szło bardzo opornie, co mnie niezmiernie dziwiło, bo Michałek i Krzyś są wysportowani, sprawni i mają świetnie wyrobioną równowagę. Mowa oczywiście o nauce jazdy na rowerze, na dwóch kółkach. Poprzedni sezon rowerowy zakończyliśmy na czterech kółkach i tak samo wystartowaliśmy wiosną tego roku - chłopcy nie przejawiali specjalnej chęci do odkręcenia bocznych kółek, a rowerki były już nieco za małe dla nich. Miałam spory dylemat - czy kupować nowy, większy rowerek dla Michałka, a Krzychowi przydzielić Michałkowy, czy też zostawić im dotychczasowy sprzęt, z którego i tak za bardzo nie korzystali. Patrzyłam z pewną zazdrością na dzieci, niejednokrotnie mniejsze od moich chłopaków, jak śmigają przed blokiem na swoich dwóch kółkach.
Jazda na rowerze, jak nauczyć dziecko jazdy na rowerze, zabawy na świeżym powietrzu
     Wreszcie nadszedł dzień, w którym Michałek zechciał sam, z własnej woli, spróbować jazdy na dwóch kółkach. Odkręciłam boczne kółeczka, zamontowałam z tyły drewniany styl od miotły i zaczęliśmy ćwiczyć. Krzyś w tym czasie samodzielnie opracowywał technikę jazdy na deskorolce i hulajnodze. A Michaś powolutku, po kawałeczku zaczął przemieszczać się na rowerze bez pomocy. Kiedy drewniany styl się złamał, a ja już ledwie zipałam po bieganiu za rowerkiem, pojechał. Całe okrążenie na parkingu za blokiem. Widziałam, że Krzysia zżerała zazdrość, ale nie chciał podjąć próby samodzielnej jazdy. Stwierdziłam, że spokojnie poczekam, aż dojrzeje, bo i tak bieganie za dwójka na raz było niemożliwe.
Jazda na rowerze, jak nauczyć dziecko jazdy na rowerze, zabawy na świeżym powietrzu
     W czasie, kiedy Michaś zaliczał swoje pierwsze jazdy na dwóch kółkach, dostałam rowerek po mojej bratanicy Natalce - wielkościowo idealny dla Michasia, ale w kolorze wściekłego różu. Przemalowanie było znacznie tańszą opcją niż zakup nowego sprzętu, więc przystąpiłam do działania i przerobiłam rowerek "dziewczyński" na "chłopacki". Michałek jeszcze odrobinę podszkolił się na małym rowerku i bez większych trudności przyszło mu przeniesienie umiejętności na większy sprzęt. Teraz trzeba było namówić Krzysia, żeby spróbował dorównać bratu. Widziałam, że bardzo mu na tym zależy, ale strach przed porażką i "byciem gorszym" skutecznie hamował chęci.
Jazda na rowerze, jak nauczyć dziecko jazdy na rowerze, zabawy na świeżym powietrzu
    Z Krzychem jest jeszcze ten problem, że kiedy coś mu się nie udaje, złości się, płacze i obwinia cały świat za swoje niepowodzenia. Zatem oprócz biegania i podtrzymywania rowerka, musiałam nieustannie tonować emocje i motywować do kontynuacji wysiłku. Poza tym Krzyś nauczył się na hulajnodze, że kiedy było za szybko, zeskakiwał i puszczał pojazd... Teraz próbował tę samą metodę wdrożyć na rowerze, a to już takie bezpieczne nie było, bo nogami zahaczał o ramę i walił się jak długi razem z rowerem.
Jazda na rowerze, jak nauczyć dziecko jazdy na rowerze, zabawy na świeżym powietrzu
      Przez dwa popołudnia spływałam potem ucząc Krzycha jazdy na rowerku. Aż w końcu pojechał kręcąc nieustannie kierownicą w czasie jazdy, ale sam! Przy drugim okrążeniu krzyczał w czasie jazdy, ze jest mistrzem, a przy trzecim, że wszystkich prześcignie... Odetchnęłam z ulgą. Udało się! Nie muszę już biegać, przekonywać, ocierać łez. Mogę patrzeć jak obydwaj śmigają na swoich dwóch kółkach.
Jazda na rowerze, jak nauczyć dziecko jazdy na rowerze, zabawy na świeżym powietrzu
     Obydwaj mają jeszcze problemy z samodzielnym startowaniem i zatrzymywaniem rowerków, więc na razie ćwiczą jazdę na zamkniętym terenie. "Na rowery" chodzimy teraz codziennie, bo odkąd jazda została opanowana, stała się przyjemna. Szczególnie Krzyś, mój mały sportowiec, domaga się codziennej porcji ruchu na podwórku.:) Jak chłopcy opanują jeszcze sprawne ruszanie i hamowanie, pojedziemy na wycieczkę rowerową.
Jazda na rowerze, jak nauczyć dziecko jazdy na rowerze, zabawy na świeżym powietrzu
     Wczoraj radzili sobie już tak świetnie, że nie byłam im właściwie potrzebna i mogłam sobie pooglądać przedblokowe okoliczności przyrody.:)
Jazda na rowerze, jak nauczyć dziecko jazdy na rowerze, zabawy na świeżym powietrzu
    A wszystkiemu przyglądał się osiedlowy, nieco wyleniały kot.

1 komentarz: