W szkole Michałka i Krzysia świąteczna wolność została ogłoszona dwa dni wcześniej niż w większości szkół. Środa była zatem ostatnim dniem nauki i popołudniowego przedstawienia, do którego dzieciaki przygotowywały się od dłuższego czasu. W tym dniu właściwie to już nauki nie było. Ćwiczyli za to przed występem, a na szkolny obiad zjedli tradycyjne wigilijne dania, którymi się sprawiedliwie podzielili, według własnych upodobań - Michałek zjadł dwa talerze barszczu z uszkami, a Krzyś dwie porcje ryby. Obiad w szkole jest jednym z ważniejszych wydarzeń każdego dnia, a taki wybitnie świąteczny pozostał w pamięci na tyle długo, ze jeszcze wieczorem chłopcy umieli powiedzieć, co jedli w południe.;) Dzień zleciał im, jak zwykle, bardzo szybko i doczekali się występu. Po południu zjechali się rodzice i dzieci mogły pokazać efekty swoich przygotowań i prób, na które poświęcili czas przeznaczany zazwyczaj na zabawę.
Przyjechaliśmy i my z Pawełkiem. Dzieci miały chwilę przerwy na odpoczynek przed występem. Poprawiłam Krzysiowi jego strój z łańcuchami, którymi pobrzękiwał nieustannie, wzbudzając zachwyt kolegów. Przystąpiłam do ratowania Michałka, który skarżył się, ze od rana męczy go czkawka i nie chce za nic przejść.
Zaczęliśmy od zatrzymywania powietrza w płucach i straszenia, ale nie pomogło.
Zbawienne okazały się natomiast korbaczki, które wzięłam do torebki, żeby chłopcy mogli coś przekąsić po występie. Jedzenie w połączeniu z odpowiednią pozycją przyniosły oczekiwany skutek - czkawka Michałkowa odeszła precz! Był gotowy do swojej roli narratora.
A później, po krótkiej części oficjalnej i dyrektorskim wprowadzeniu nastąpił długo oczekiwany występ. Profesjonalne przygotowanie, fantastyczne stroje i zaangażowanie aktorów przedstawiających "Opowieść wigilijną" zostały nagrodzone owacjami.
Po inscenizacji były jeszcze śpiewy w kilku językach.
Michaś po raz pierwszy wystąpił z solówką - śpiewał kolędę po rosyjsku. Trochę mu to za cicho wyszło, ale i tak byłam dumna z niego, że odważył się na taki występ. Michałek ma idealny słuch i potrafi bezbłędnie odtworzyć każdą melodię, ale śpiewać nie lubi i kompletnie nie jest zainteresowany rozwijaniem swoich muzycznych możliwości.
Po wszystkich występach dzieci zostały jeszcze nagrodzone słodkościami, poskładaliśmy życzenia i zaczęła się świąteczna wolność. Dzisiaj zrobimy sobie spacerek i będziemy się pakować, a jutro ruszymy tam, gdzie jest śnieg i Michaś z Krzychem będą mogli z niego korzystać przez całe sześć dni.:)
Jaka postać grał Krzysiu z tymi łańcuchami.Chyba był dumy że ma coś więcej jak habit.Gratulacje dla Michałaka za śpiew. A dlaczego po rosyjsku,czyżby drugim językiem w szkole był ten wschodni język? Cieszę się razem z wami na tę zimową przerwę i odpoczynek.Czekam na zdjęcia
OdpowiedzUsuńKrzychu był duchem Jakuba Marleya zakutym w kajdany i łańcuchy.:) Samo bycie duchem nie byłoby tak atrakcyjne, ale to kajdany i łańcuchy były najważniejsze.:)
UsuńTak, chłopcy uczą się rosyjskiego. Ja myślę, że za jakiś czas kierunek wschodni będzie atrakcyjniejszy pod wieloma względami od zachodniego i znajomość tego języka może się bardzo przydać. Pięknego pierwszego dnia zimy dla Ciebie!