czwartek, 27 września 2018

O Michałku, który pojechał sam tramwajem

samodzielność, jak uczyć dziecko samodzielności, dziecko samo w tramwaju
     Dziecięca droga do względnej i kontrolowanej samodzielności jest trudna i wyboista. Moje kochane chłopaki nie bardzo mają ochotę oderwać się od mamowej nogi, do której tak miło jest się przytulić i trzymać, trzymać mocno. Odrywanie bywa bolesne dla obydwu stron, ale czasem okoliczności wymagają takich trochę drastycznych posunięć. I tak mój Michałek, który jeszcze w pierwszym tygodniu września oświadczył, że przez najbliższe dziesięć lat nie pojedzie sam tramwajem, kilka dni temu przejechał samotnie całe pięć przystanków. Zresztą jazda tramwajem była u nas tematem poruszanym od czerwca.
samodzielność, jak uczyć dziecko samodzielności, dziecko samo w tramwaju
     Od września chłopcy zmienili szkołę. Mają teraz zdecydowanie bliżej, a dojechać da się nie tylko samochodem, jak przez poprzednie trzy lata, ale można też skorzystać z tramwaju. Na dobrą sprawę to można byłoby nawet dojść na piechotę, gdyby chłopcy nie musieli nosić na plecach dość ciężkich plecaków. Na chwilę wrócimy do czerwca, kiedy Michaś i Krzyś dowiedzieli się, ze będą chodzić do "nowej" szkoły i byli w niej na jeden dzień, żeby odrobinkę oswoić teren przed rozpoczęciem roku szkolnego. Kiedy po tym zapoznawczym dniu wracaliśmy do domu, powiedziałam do chłopaków, że jak pojeździmy do szkoły razem tramwajem, to za jakiś czas będą mogli spróbować jeździć sami. Przystanek mamy niedaleko domu. Trzeba przejść przez jedną ulicę, ale jest tam oznakowane przejście i światła. Do szkoły od przystanku jest jeszcze bliżej i też jedno przejście ze światłami. Krzyś popatrzył na mnie takim wzrokiem, jakbym mówiła co najmniej o samodzielnej podróży rakietą na Księżyc, ale za moment w jego oczętach pojawiły się błyski świadczące o tym, że to jednak bardzo kusząca perspektywa. Misiowi natomiast popłynęły potoki łez z oczu i wezbrane potoki argumentów z ust. Jeden z nich stał się już rodzinną anegdotą: "Nie po to ludzkość wymyśliła samochody, żebym JA jeździł tramwajem. I TO W DODATKU SAM!!!" Moje tłumaczenia, że nie każę mu przecież natychmiast wsiadać do tramwaju i jechać, na nic się zdały. Odpuściłam temat.
samodzielność, jak uczyć dziecko samodzielności, dziecko samo w tramwaju
     Podobnie odpuściłam kwestię wyjazdu chłopaków na jakiś wakacyjny obóz. Kilkakrotnie próbowałam ich namówić, żeby pojechali chociaż na tydzień bez mamy. Łzy i tekst: "Mamuniu, na wakacje to tylko z tobą i tylko do Lipnicy" plus dwa przyklejone do mnie ciałka, nie pozostawiały wątpliwości, że plan obozowy nijak nie wypali. Z jednej strony to niezwykle miłe i cudowne, że chcą z mamusią ciągle być, ale mamusia od czasu do czasu tak bardzo potrzebuje pobyć sama dla siebie... Muszę jeszcze poczekać na taki kawałek wakacji bez moich skarbów.
samodzielność, jak uczyć dziecko samodzielności, dziecko samo w tramwaju
     No dobrze. Mamy wrzesień. Okazało się, że zajęcia z programowania robotów, na które bardzo chciał chodzić Michałek odbywają się w ten sam dzień tygodnia, co Krzychowe treningi piłkarskie. Przedyskutowaliśmy tę kwestię z Pawełkiem, który podjął się dostarczania i odbierania Michałka z zajęć, ale Michał musiał się wcześniej znaleźć u taty w pracy. Obliczałam jak potrafiłam ile to czasu potrzeba na nakarmienie chłopaków po szkole, odrobienie zadań i przygotowanie książek i zeszytów na następny dzień i wyszło z tych obliczeń, że optymalną wersją byłoby wsadzenie Michała do tramwaju, żeby przejechał sam pięć przystanków. Piąty przystanek wypada przed Pawełkowym warsztatem i tam do Miśka dołączałby tata.
samodzielność, jak uczyć dziecko samodzielności, dziecko samo w tramwaju
     Przeprowadziłam z Michałkiem poważną rozmowę. Omówiłam wszelkie możliwe sytuacje, z jakimi może się zetknąć w tramwaju - zaczepianie przez obcą osobę, awarię pojazdu czy kontrolę biletów. Niby takie proste sytuacje, ale dla dziecka, które nigdy nie musiało radzić sobie z nimi samodzielnie, mogłyby być stresujące. Michał, widząc, że nie ma innego wyjścia, stwierdził, że pojedzie sam. Razem z Krzysiem gotowym do kopania piłki odprowadziliśmy Michałka do tramwaju. Dopilnowałam, żeby wsiadł i telefonicznie poinformowałam Pawełka, że Michaś już jedzie w pierwszym wagonie. Pawełek przyznał się, że już od kilku minut stoi na przystanku, bo nie chciał się spóźnić. Tak naprawdę, to ta pierwsza samodzielna Michałkowa jazda była przeżyciem nie tylko dla niego, ale i dla nas. Zanim doszliśmy z Krzysiem do samochodu, żeby jechać na trening, Pawełek zadzwonił, że przejął Michałka.
samodzielność, jak uczyć dziecko samodzielności, dziecko samo w tramwaju
    Pierwsze koty za płoty.:) Raz poszło bezproblemowo, to Michaś będzie coraz odważniejszy i może pojedzie sam do szkoły wcześniej niż za dziesięć lat.:)
samodzielność, jak uczyć dziecko samodzielności, dziecko samo w tramwaju
    Zdjęcia  z wpisu są zrobione w parku, po którym spacerujemy z Michasiem w czasie wtorkowych treningów Krzysia. To wtedy mamy okazję porozmawiać bez udziału osób trzecich i omawiać nurtujące Michałka problemy. Pogoda była wtedy niezwykle dynamiczna i warta uwiecznienia.:)
samodzielność, jak uczyć dziecko samodzielności, dziecko samo w tramwaju

2 komentarze:

  1. Takie przeżycia,wcale się wam nie dziwie że byliście wszyscy w stresie.Każdy rodzic to przeżywa.U nas nie ma komunikacji miejskiej ani świateł ale są przejścia dla pieszych hii.Michałek dzielny jest i o.Pozdrawiam uczniów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas wielkie miasto, co ma swoje plusy i minusy. Osobiście wolałabym mieszkać w mniejszym miasteczku albo na wsi. Dzieciaki muszą się nauczyć poruszania w miejskiej przestrzeni, żeby byli w niej w miarę bezpieczni. Las mają zdecydowanie bardziej oswojony.:) Pozdrawiamy i ściskamy gorąco!

      Usuń