Krzychu wylewał siódme poty na treningu piłkarskim, a ja z Michałkiem, w ramach oczekiwania na zakończenie boiskowych zmagań (ileż można patrzeć na biegającą za piłką i wrzeszczącą bandę dzieciaków), poszliśmy sobie na spacer po starym, mocno zaniedbanym parku rosnącym na terenie równie starego i popadającego w ruinę szpitala. Liczyłam na znalezienie jakichś ciekawych grzybków, które wśród starego, urozmaiconego drzewostanu, mają doskonałe siedliska, ale susza z ostatnich dni zrobiła swoje - pojedyncze maślanki i nadrzewniaki były tak zasuszone, że nawet do fotek za bardzo się nie nadawały. Było za to co innego, równie cudnego - KASZTANY!
Po krakowskich kasztanowcach doskonale widać zbliżającą się wielkimi krokami jesień - to one jako pierwsze mają zbrązowiałe liście, które szybko zaścielają ziemię u stóp starych, grubych pni. Jakoś gorzej od innych gatunków radzą sobie z zanieczyszczeniami i atakami wszelkich szkodników, grzybów i pasożytów. Podobnie było w starym parku - inne drzewa jeszcze zielone, a kasztanowce brązowe, z przerzedzonymi już czuprynkami.
I w tych opadniętych liściach wypatrzyliśmy z Michałkiem pierwsze tegoroczne kasztanki - w blaskach chylącego się ku zachodowi słoneczka mieniły się cudnymi, czekoladowymi brązami. Żadne dziecko nie pozostanie obojętne na taki widok. Niejeden dorosły tez nie... Co roku noszę po kieszeniach po kilka kasztanków, których urokowi nie umiem się oprzeć.:)
Michaś zaczął zapełniać kieszenie brązowymi skarbami, wołając mnie co chwilę, żebym uwolniła jakiegoś kasztanka z kolczastych okowów skorupki. Jego delikatne rączki podobno nie nadają się do takiej pracy, bo ulegają uszkodzeniu i przerwaniu cielistości. Odrywałam się wiec od focenia kasztanowych owoców ukrytych wśród brązowych liści, aby pomóc Michasiowi w zapełnianiu kieszeni.
Szybko okazało się, że kieszenie (mimo iż było ich kilka) to za mało by pomieścić wszystkie znalezione bogactwa. Poza tym, spodenki Michałka, obciążone zbiorem, zjechały na wysokość kostek i częściowo wysypały zgromadzoną w ich kieszonkach zawartość. Trzeba było znaleźć jakieś wyjście z tej komicznej sytuacji. Dobrze, że w przepastnych czeluściach mojej torebki zawsze znajdzie się jakaś pomocna rzecz. Wykopałam dwie reklamówki i mogliśmy dalej pazerniaczyć kasztanki.
Słońce pokolorowało niebo na pomarańczowo.
Na przeciwległym jego krańcu kolczaste stwory opromienione pomarańczem wyglądały niesamowicie.
Pogoniłam Michałka spod kasztanowców, żebyśmy zdążyli zobaczyć jeszcze kawałek otaczającego nas świata przed końcem treningu.
Kawałek dalej Michałka zwabiły rzepy, do których się zaraz przyczepił.:)
Słoneczko zapadało za horyzont. trzeba było wracać. Michaś z dumą pokazywał swoje kasztanowe zbiory wszystkim dzieciakom, które zakończyły piłkarskie zmagania. Widziałam sporo zazdrosnych spojrzeń... Michałek podzielił się łupem z Krzysiem. Teraz trzeba będzie znaleźć trochę czasu na zrobienie kasztanowych ludków.:)
O kasztanach są wiersze ale też i piosenki romantyczny spacer aleją kasztanową - nap w Klimontowie pod Sandomierzem - Pozdrawiam Serdecznie -Nastrój w kasztanowym gaju -to rozmarzone oczy -Miłych wrażeń życzę
OdpowiedzUsuńDziękujemy i pozdrawiamy serdecznie! Dziś za oknem mgła po nocnym deszczu - będzie spacer po mokrym lesie.:)
Usuńkiedyś zbierałam w alejach kasztanowych dojrzałe kasztany razem z dziś dorosłą wnuczką,kiedyś dzieci w szkole cudeńka robiły z kasztanów
OdpowiedzUsuńJa dawno, dawno temu zbierałam kasztany z moją babcią.:) Teraz w szkole boją się, że dzieciaki uszkodzą się podczas robienia dziurek w kasztanach... Ale w domu na pewno zrobimy sobie popołudnie "kasztanoludkowe". Tylko jeszcze dozbieramy żołędzi dla urozmaicenia.:)
UsuńNiebo w pomarańczowym kolorze robi wrażenie -A kasztan rośnie kilka metrów od mojego okna - trochę już narosło nowych kasztanków- ciekawi mnie czy można spotkać jakieś grzyby w lesie kasztanowym - jeśli już taki jest - takie 30 do 50 cm wysokie mam na działce jest ich może 20 sztuk tylko że gęsto jeden obok drugiego - leżało tam wysypisko kasztanów aż wykiełkowały - zobaczę na wiosnę czy chwast im nie przeszkodził Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKasztanowce to dobre podłoże dla nadrzewnych grzybków. Z jadalnych można na nich trafić żółciaki siarkowe i boczniaki. Ale to muszą być stare drzewa; na młodzikach grzyby nie urosną.
UsuńŻyczę udanej uprawy kasztanowego lasu i pozdrawiam serdecznie.:)