poniedziałek, 2 października 2017

Przedimprezowe, szybkie grzybobranie

grzyby 2017,grzyby na Orawie, borowiki jadalne, koźlarze, impreza urodzinowa
    Wyjazd do Lipnicy na przełomowy weekend września i października został zaplanowany w środku lata. Pawełkowi spodobało się wyjazdowe świętowanie urodzin, które po raz pierwszy zostało zorganizowane rok temu i myślę, że ta forma stała się już tradycją. Wraz z Pawełkiem swoje święto obchodziła też już po raz drugi Iwonka z Jaworzna. Zatem wszystko zostało zaplanowane dawno, dawno temu, goście też byli zaproszeni jeszcze w lipcu i sierpniu. Ze względu na odległość czasową, zestaw gości uległ modyfikacjom, bo okazało się, że nie wszyscy będą mogli przyjechać. 

     W piątek pakowałam się od rana. Wieczory i poranki są w górach zimne i okraszone przymrozkami, więc trzeba było zabrać sporo ubrań. Nie zapomniałam nawet o czapkach i rękawiczkach dla chłopaków. Chcieliśmy wyjechać jak najwcześniej z Krakowa, żeby po południu zdążyć jeszcze wyskoczyć na chwilę do lasu. Pawełek pomógł mi w południe załadować wszystko do samochodu i pojechaliśmy po Michałka i Krzysia do szkoły. Chłopcy tak szybko ewakuowali się ze szkoły, że nie dojedli obiadu, a Michaś pojechał w szkolnych pantoflach, których z szybkości nie przebrał. Zauważyłam to zresztą dopiero następnego dnia, bo z chęci pójścia na grzyby, nie zwracałam uwagi na takie drobnostki, jak buty.

grzyby 2017,grzyby na Orawie, borowiki jadalne, koźlarze, impreza urodzinowa
     Dojechaliśmy sprawnie do Lipnicy. Szybko wrzuciłam do pokoju przywiezione bagaże, niespecjalnie zajmując się rozpakowaniem i z Krzysiem wypruliśmy do lasu. Zabraliśmy sobie trzy koszyki i Krzychu założył, że musimy je napełnić po brzegi, żeby pokazać wszystkim gościom, jacy z nas grzybiarze doskonali. Ja z kolei chciałam oprócz napełniania koszyków, obskoczyć miejscówki rzadkich grzybów, żeby sprawdzić, czy się przypadkiem nie pojawiły. A stanowiska "wynalazków" nie do końca pokrywały się z najobfitszymi terenami łowieckimi. Zaplanowana trasa była dość długa, ale miałam nadzieję, że uda nam się ją obskoczyć. Na początku znajdowaliśmy przede wszystkim borowiki szlachetne i ceglastopore. W koszyczkach systematycznie przybywało. Zdjęć prawie nie robiłam, żeby nie wytracać czasu.
grzyby 2017,grzyby na Orawie, borowiki jadalne, koźlarze, impreza urodzinowa
     Później przemaszerowaliśmy przez szereg stromych wzniesień, żeby znaleźć piestrzenice infułowate, buławeczki i jeszcze parę ciekawostek, które tam się pojawiały. Koszykowców było po drodze zdecydowanie mniej, co bardzo martwiło Krzysia. Czasu mieliśmy coraz mniej, a tu koszyki były tylko do połowy pełne... Postanowiłam zmodyfikować trasę, stawiając całe szczęście mojego małego pazerniaka na jedną kartę. Zamiast szukać borowików, poszliśmy do łąkowych zagajników, w których powinny być koźlarze. Okazało się, że to był dobry wybór.
grzyby 2017,grzyby na Orawie, borowiki jadalne, koźlarze, impreza urodzinowa
    Kozaczki czekały na nas. Krzyś pazerniaczył i buzia mu się śmiała coraz bardziej. Koszyki tez szybko stawały się bardziej pełne niż puste. Mogliśmy wracać. A pora była najwyższa, bo już powolutku mroczki wieczorne kładły się pod drzewami.
grzyby 2017,grzyby na Orawie, borowiki jadalne, koźlarze, impreza urodzinowa
grzyby 2017,grzyby na Orawie, borowiki jadalne, koźlarze, impreza urodzinowa
    Po drodze dorwaliśmy jeszcze parę kań, dzięki czemu największy koszyk był już zapakowany "z kopką". Można było wrócić bez wstydu.;)
grzyby 2017,grzyby na Orawie, borowiki jadalne, koźlarze, impreza urodzinowa
    Wróciliśmy na podwórko lipnickie. Gospodarz palił już grilla, pierwsi goście siedzieli i pytali gdzie Pawełek i czemu muszą siedzieć o suchym pysku, jak przyjechali na imprezę. Michałek pospieszył z wyjaśnieniem - tata wziął koszyk i tez poszedł na grzyby... A miał pilnować podwórka i przyjmować gości... Szybko napoiłam spragnionych, żeby im się przyjemniej czekało na jubilata i zajęłam się szykowaniem do imprezy.
grzyby 2017,grzyby na Orawie, borowiki jadalne, koźlarze, impreza urodzinowa
     Okazało się wkrótce, ze nasi przyjaciele z Jaworzna nie dojadą w piątek na imprezę, bo Paweł musiał do późna zostać w pracy, więc zaczęliśmy świętowanie bez nich. Najpierw był tort, a później cała reszta - wyżerka z grilla, gitara, nocne śpiewy i doskonała zabawa w gronie doskonałych znajomych.
grzyby 2017,grzyby na Orawie, borowiki jadalne, koźlarze, impreza urodzinowa
     Oczywiście między tortem, a zakąską, obrabiałam nasz piątkowy pozysk. Suszarki grzejące w pokoju pozwalały na przyjemne rozebranie się do spania, co było bardzo ważne, bo temperatura na zewnątrz spadła poniżej zera. Michałek i Krzyś, nieco zawiedzeni, że Maja i Nela przyjadą dopiero następnego dnia, spędzili wieczór w gronie dorosłych i mimo tego, że oczy same im się zamykały, nie chcieli iść do łóżek o przyzwoitej porze. Musiałam ich wyrzucić niemal siłą. Nie minęło pięć minut, a obydwaj pochrapywali. My, dorośli zostaliśmy jeszcze chwilę napawając się płonącym ogniskiem i rozgwieżdżonym niebem.
grzyby 2017,grzyby na Orawie, borowiki jadalne, koźlarze, impreza urodzinowa

6 komentarzy:

  1. Tort wspaniały.To druga pasja po lokomotywach,czy raczej pierwsza?Pawełkowi duzo zdrowia i szczęśliwego życia z cudowną rodziną.Czekam na dalsze opowieści wypadu.Krzysiu ma szczęście w oczach,ja też bym tak chciała.Jaki ma bukiecik z koźlarzy,piękne,Ściskam was

    OdpowiedzUsuń
  2. Ewuniu!
    Bardzo dziękuję za życzenia!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. I ode mnie najlepsze życzenia :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dziękuję Anno L. Tym razem już nie będę "anonimem na P" tylko się podpiszę. Sorki Ewuniu!

    Paweł zwany Pawełkiem

    OdpowiedzUsuń