Kiedy przychodzi listopad, zaczynają się dyskusje, marzenia i życzenia prezentowe, które z każdym dniem przybierają na sile, by osiągnąć punkt kulminacyjny na przełomie listopada i grudnia. Zazwyczaj prezentowe szaleństwo zaczynało się od dnia urodzin Krzysia, czyli 21 listopada, ale w tym roku, ze względu na wyjazd Pawełka do sanatorium, impreza urodzinowa została przełożona w czasie i odbędzie się dopiero w najbliższą sobotę. Od tygodnia Krzyś nie myśli już o niczym innym, tylko o swojej uroczystości i PREZENTACH. Zauważyłam jednak, że im bliżej jest sobota, tym częściej chłopcy przypominają sobie o Mikołaju, do którego listy wysłali już dawno, dawno temu... Za chwilę Mikołaj podrzuci prezenty w domu, szkole, klubie piłkarskim i nie wiadomo, gdzie jeszcze. A jak już przyjdzie, zacznie się czekanie na Gwiazdkę i upominki schowane pod choinką...
Nie tylko o prezentach listopadowo - grudniowych chciałam napisać, ale o takich zwykłych, codziennych, które mnie sprawiają więcej radości niż takie pozyskane ze sklepu. Przede wszystkim miałam problem z wymyśleniem prezentu, który chciałabym dostać od Mikołaja, a list musiał być; od ubiegłego roku pisze go za mnie Krzychu. Rok temu dostałam wielki garnek, a teraz, po głębokiej analizie potrzeb zażyczyłam sobie zestaw kolorowych talerzy. No i Mikołaj ma problem z wyborem... Właściwie to niewiele mi do szczęścia potrzeba, bo mam wszystko. Czasu trochę więcej by się przydało co najwyżej.
Są jednak takie prezenty, którymi Michaś i Krzyś obdarowują mnie czasem bez żadnej okazji. I one niezmiennie cieszą mnie okrutnie.
Ich dzieła plastyczne szczelnie pokrywają lodówkę ze wszech dostępnych stron. Kiedy warstwa robi się zbyt gruba i nie można zobaczyć wszystkich wywieszonych prac, zbieram te najstarsze, opisuję na odwrocie, kto jest autorem i w jakim wieku stworzył dane dzieło. Mam już całą szafkę zapełnioną takimi upominkami od moich dzieci. Do ostatniej czystki skłonił mnie najnowszy prezent od Krzysia.
Jak zdjęłam kilkanaście rysunków, ujawniły się plany lekcji, które już dawno zaginęły pod znacznie ciekawszymi kartkami.:)
A oto najnowsze dzieło mojego Krzysia, które mnie ucieszyło i wzruszyło. Pomijam błędy, od których się roi i oczy od nich bolą. Cała reszta jest perfekcyjna. Mama Dorotka w sukience w swoim ulubionym kolorze, z aplikacją przedstawiającą Latonę, wielki prawdziwek i ten uśmiech, który najbardziej rozbawił tatę Pawełka. Ja nawet nie wiedziałam, ale chłopcy powiedzieli, że za każdym razem, kiedy znajduję jakiegoś pięknego grzybka, to tak właśnie wyglądam - z paszczą jak banan od ucha do ucha. Dostałam wspaniały prezent od mojego synka. Rysunek ze mną w roli głównej zajął poczesne miejsce na naszej domowej wystawce. Teraz spokojnie mogę czekać na radość chłopaków z ich prezentów, które już wkrótce zajmą resztki wolnego miejsca w naszym mieszkaniu.
Nie dziwię się ,że taki prezent mamę cieszy i wzrusza.Nie dość ,że chciał ,wymyślił temat ,taki specjalny to jeszcze wykonanie .Nie ważne te nóżki :) cieniutkie ,ale ile tam miłości.Dorotko co by tu nie mądrzyć się ,macie wspaniałych synów a oni taką super mamę.Ten grzyb jednak ma poważną rangę ,skoro jest takich rozmiarów .Jaką Cię szczęśliwą ,taką uśmiechniętą widzą i tak narysował.To są pamiątki nie do przecenienia ,też mam baaardzo dużo ,rysunków ,laurek ,nie potrafię wyrzucić .Synuś zna swoją mamę i wie ,że i grzyby i konie ......:) Teraz znów horror czekania mają na te prezenty ,macie wysyp jesienny na uroczystości,taka kumulacja co synów cieszy ,tylko to czekanie ,coś strasznego ,potem milion pytań pewno z gatunku -ile to może jeszcze trwać ,i już brak cierpliwości .Znam te dziecięce czekania ,niecierpliwości a w TEN dzień nawet stan podgorączkowy -serio,albo wypieki z emocji.No to się będzie działo u Was.Pozdrawiam i życzę bardzo udanych imprez urodzinowych :)
OdpowiedzUsuńTa dziecięca niecierpliwość w oczekiwaniu i emocje są straszne. Krzyś odlicza już nie dni, ale godziny do imprezy.:) My, dorośli chyba już zatraciliśmy takie dziecięce podejście do wydarzeń typu Mikołaj czy urodziny. Albo po prostu mamy za dużo różnych obowiązków i za mało czasu na to, by w pełni oddać się oczekiwaniu i przeżywaniu.
UsuńDzisiaj mamy intensywne opady śniegu. Ja się martwię żeby bezpiecznie wszędzie dojechać i wrócić, a chłopaki po prostu cieszą się z tego białego. Istne szaleństwo było po wyjściu ze szkoły.:) Pozdrawiam z zaśnieżonego Krakowa.:)
Cudowne pamiątki na czas odległy,do oglądania po latach.Bardzo żałuję że nie mam takich cennych rzeczy swoich dzieci.Krzyś narysował takiego dużego prawdziwka ale na prawdę Twój uśmiech jest rewelacyjny.Chłopaki duzo prezentów
OdpowiedzUsuńUśmiech na miarę grzyba.:)
Usuń