wtorek, 27 października 2020

Druga fala epidemii strachu i tresury społeczeństwa


    Eksperyment rozpoczęty wiosną trwa w najlepsze. Po chwilowym popuszczeniu smyczy mającym na celu ponowną elekcję tego samego nierządu, przyszła druga fala, na której buja się w najlepsze totalna arogancja władzy mającej naród w głębokim poważaniu i wmawiającej temu narodowi, że robi to dla jego dobra. Na seniorów tupnęli nogą, kazali siedzieć w budzie i najlepiej z niej się wcale nie wychylać, nawet w godzinach specjalnie dla nich wprowadzonych. Dzieciaki uziemili i tylko tym, z których jeszcze da się coś złupić na rzecz zakładu utylizacji społecznej i nierządu, wolno jeszcze trochę dychać. Ale tylko do czasu, bo trzeba przecież zatrzymać protesty, więc za chwilę ogłoszą, że wszyscy mamy w budzie siedzieć i nie ujadać. Oczywiście w imię naszego dobra. Dorośli jakoś sobie radzą, ale dzieciaki to mają totalnie przerąbane, a ich psychika jest już tak przeorana przez koronę, że pewnie zostanie tam na zawsze. Prosta sytuacja z soboty - jesteśmy w lesie "Pod Małpą". Co prawda małpy już dawno nie ma, bo padła łupem przemijania, ale jej miejsce zajęli potomni. I jest ich aż trzech - Mario, Misiaczek i zielony żabo-królik. Rok temu chłopaki moje by się ucieszyły, ze las ma nowych mieszkańców, pooglądaliby maskotki i poszli dalej. Ale rok korony zmienił wszystko, więc od razu stwierdzili, że zorganizowaliśmy nielegalne zgromadzenie. Łamanie obostrzeń weszło nam w krew, a chłopaków to bardzo cieszy, więc i to zgromadzenie na nielegalu ich uradowało, a Michałek natychmiast stwierdził, że oprócz tego, że się zebraliśmy w szóstkę, to jeszcze nie mamy mord zasłoniętych.

     Teraz, to już wiadomo - wszyscy uczymy się zdalnie, czyli udajemy, że szkoła, jako instytucja, funkcjonuje. Ale zdalną naukę testowaliśmy już dwa tygodnie temu, kiedy Michał i Krzyś musieli siedzieć w domu, bo ich klasy zostały skierowane na zdalną naukę. Następny tydzień był hybrydowy - część klasy miała być w szkole, a część w domu. To rodzice decydowali, które dzieci mają iść na lekcje do szkoły, a które zostaną w domu i będą się łączyć z częścią klasy uczącej się niby normalnie. W efekcie Michał jako jedyny ze swojej klasy chodził do szkoły. I może czegoś by się faktycznie dzięki temu nauczył, gdyby nie to, że większość lekcji było odwołanych, bo nauczyciele ciągle donosili zwolnienia lekarskie. Krzycha klasa spisała się lepiej i do szkoły chodziła połowa dzieciaków. Ale to już przeszłość. Od wczoraj znowu jesteśmy uwięzieni na zdalnym nauczaniu i chłopaki po kilka godzin dziennie ślepią w komputery. 

    Wszystko jeszcze super, jeśli nauczyciele są przygotowani do lekcji i przynajmniej próbują czegoś te dzieci przez komputer nauczyć czy choćby z nimi sensownie porozmawiać. Niestety, niektórych nauczycieli ponosi fantazja albo może poczucie władzy i zaczynają prowadzenie lekcji od straszenia uczniów i ich rodziców. W każdym razie ja odebrałam poniższą wiadomość jako ostrzeżenie - groźbę. Przeczytajcie sobie sami: 
 
"W ramach lekcji wychowania fizycznego przesyłam kolejny film. Proszę aby uczniowie wykonali ćwiczenia zgodnie z poleceniami na filmiku. W filmiku niektóre ćwiczenia są wykonywane przy użyciu drabinki. Proszę aby te ćwiczenia zostały wykonane przy ścianie. Proszę o nagranie filmiku , trwającego minimum 10 minut i przesłanie go na maila do godziny 20, w przeciwnym wypadku będę wpisywać nieobecność". 
 
Później pojawiła się wiadomość numer dwa: 

"W związku ,z tym iż dzisiaj  Mobi dziennik nie działa poprawnie, przedłużam przesyłanie filmików do środy do godziny 19:00. Filmik 15 minutowy będzie traktowany jako obecność na wychowaniu fizycznym w dniu dzisiejszym  i środę. Osoby, które już przesłały filmik, mają obecność na dzisiejszych zajęciach i w środę". 
 
    Michał i Krzyś obejrzeli posłusznie nadesłany materiał filmowy - był to filmik z YT, do powstania którego pani wuefistka nie przyłożyła nawet paznokcia i jedyną jej zasługą i zaangażowaniem w lekcję było wyszukanie tego filmu i przesłanie uczniom linka. Do klasy piątej i szóstej przyszedł ten sam film, więc za jednym zamachem pani ogarnęła kilka klas. Być może inne klasy dostały ten sam link i to samo polecenie, ale ja już nie mam wglądu w wiadomości z pozostałych klas. Nieistotne zresztą. 

     Chłopcy nagrali się wzajemnie (w przypadku jedynaków musieli zapewne pomagać rodzice) i podjęli próby wysłania filmików. Nie jest to jednak możliwe, bo nawet po skompresowaniu plik z tak długim filmem jest za duży i  nie da się go wysłać mailem. Poświęciliśmy na próby wysyłania ponad dwie godziny czasu, które można było przeznaczyć na zrobienie czegoś ciekawego. 

    I teraz przechodzę do sedna. Pani, która z trzech klas (a może z większej ilości klas) dostałaby od każdego dziecka dziesieciominutowy filmik, w życiu nie obejrzy ich wszystkich, nie mówiąc już o indywidualnym omówieniu każdego. Dla mnie to tragedia,  kiedy nauczyciel zadaje zadanie bezmyślnie i z góry wie, że go nie sprawdzi. Czekam tylko na środę, kiedy Michał i Krzyś będą mieli wpisane nieobecności i zamierzam nie zostawić tej sprawy bez komentarza. Przy czym wcale nie twierdzę, ze wf jest mało ważnym przedmiotem. Wręcz przeciwnie - uważam, że od sprawności fizycznej uzależnione jest wszystko - zdrowie, odporność i sprawność umysłu. 

    To tylko taki niewielki wycinek z codziennych zmagań z rzeczywistością, w której oprócz czasu na pracę, ogarnięcie domu i własne przyjemności życiowe (konie i las) trzeba znaleźć siły i czas na pomoc w zdalnym nauczaniu, przegonić młodych na rowerach, rolkach, hulajnogach lub na piechotę. Żeby nie stali się tacy jak chce nierząd. Bo jaka nam rośnie przyszłość narodu? Głupia po zdalnym nauczaniu albo jeszcze głupsza po modernizacji podstaw programowych, chuderlawa, bo zabronili ćwiczyć i trenować, a przede wszystkim zastraszona i posłuszna. Łatwa do kierowania i wykorzystywania. My się nie damy zastraszyć, ogłupić, wytresować. Pozostaniemy sobą. 

4 komentarze:

  1. To jakaś masakra z tym wf.Bardzo rozumny kuzwa ten nauczyciel.Niektorzy rodzice cieszą sie z nauczania zdolnego a inni wsciekli bo musza zastapic nauczycieli i nauczac dzieci.Kiedy to sie skończy to wariactwo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cały naród jest podzielony, więc i rodzice szkolnych dzieci mają odmienne podejście do nauczania. Dla mnie to tragedia dla tych dzieciaków, które mają za partnera komputer, a nie żywą istotę. Przecież szkoła to nie tylko wiedza, ale nauka funkcjonowania w grupie, umiejętność współżycia społecznego. Oni są tego pozbawieni. A pani od wf-u nie wpisała nieobecności za brak filmików. Inni rodzice nie czekali jak wpisze i interweniowali wcześniej.:)

      Usuń
  2. Zgadzam się w całej rozciągłości wyrażonych tutaj opinii i oburzenia!
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozdrawiam! Nie dajmy się zgnębić, zastraszyć i odebrać twarzy. :)

      Usuń