niedziela, 10 stycznia 2016

I już po śniegu

Koniec pierwszego śniegu, odwilż, marznąca mżawka, gołoledź łąki na Ruczaju, jazda na sankach, zimowy spacer
     Po wczorajszym, cudownie słonecznym i niemal przedwiosennym dniu, niedzielny poranek jawił się jak jakiś zły sen - szare mgliste zasłony i siąpiąca mżawka nie zachęcały do szybkiego opuszczenia łóżeczek. Pawełek miał zająć się przed południem swoimi Pawełkowymi sprawami i dzięki temu zrejterował przed spacerem w tej mało przyjaznej aurze. Chwilę po wyjeździe dzwonił do nas z informacją, że jest strasznie - chodniki i drogi oblodzone, marznące kropelki spadające z nieba i w ogóle same straszne rzeczy... Zaleciłam mu daleko idącą ostrożność w kierowaniu autem i pozwoliłam Michałkowi i Krzysiowi na budowanie z klocków, odsuwając w czasie wyruszenie na spacer.

Koniec pierwszego śniegu, odwilż, marznąca mżawka, gołoledź łąki na Ruczaju, jazda na sankach, zimowy spacer
     Obadałam sytuację meteorologiczną z balkonu i stwierdziłam, że trzeba łapać resztki sniegu, jakie jeszcze pozostały po nocnych opadach i zerowej temperaturze. Postanowiliśmy z chłopcami wyruszyć na ruczajskie łąki, do których można szybko dotrzeć z naszego osiedla, bez korzystania z samochodu. 

     Po drodze poszłam wyrzucić śmieci - podejście pod górkę do śmietnika szybko sprowadziło mnie do poziomu... W ostatnim desperackim kroku uwiesiłam się klamki do wiaty śmietnikowej i przy sporym wysiłku odzyskałam pozycję wyprostowaną. Opuszczenie przybytku było już proste - wystarczyło zjechać jednym ślizgiem na oblodzoną drogę. Wyruszyliśmy na spacer.
Koniec pierwszego śniegu, odwilż, marznąca mżawka, gołoledź łąki na Ruczaju, jazda na sankach, zimowy spacer
     Kiedy udało nam się przebrnąć przez oblodzone osiedlowe uliczki i chodniki, odetchnęłam z ulgą - teraz przynajmniej nie groziło nam bliskie spotkanie z żadnym samochodem porwanym przez niekontrolowany poślizg. Dobrze jest, pomyślałam, patrząc na białe jeszcze ścieżki na łąkach. Po chwili przekonałam się, że aż tak dobrze nie jest - ubity śnieg pokrywała bowiem warstewka lodu, co sprawiało, że co chwilę wykonywałam przedziwne akrobacje mające na celu utrzymanie pionu. Chłopcom było zdecydowanie wygodniej - wpakowali się ochoczo na sanki i liczyli na to, ze będę z nimi biegać co najmniej kłusem.:)
Koniec pierwszego śniegu, odwilż, marznąca mżawka, gołoledź łąki na Ruczaju, jazda na sankach, zimowy spacer
     Szybko przekonałam ich, że mogą o tym zapomnieć - wszak ledwo stałam na nogach, a bieganie z obciążonymi dwójką dzieci sankami, odpadało całkowicie. Cały czas z szarych chmur opadała mżawka - początkowo zamarzająca tuż po zetknięciu z ziemią. Weszliśmy w korytarz z trzcin i drzew. Było tu całkiem przyjemnie - bezlistne gałęzie potrącane kropelkami cicho szumiały, a warstwa śniego - lodu na ścieżce na tyle wysoka, że sanki jechały po niej bez większego wysiłku z mojej strony.
Koniec pierwszego śniegu, odwilż, marznąca mżawka, gołoledź łąki na Ruczaju, jazda na sankach, zimowy spacer
     Dróżka pomiędzy drzewami kończy się po jakimś kilometrze na łąkach. Dalej nie było już szans na jazdę sankami, bo śnieg praktycznie zniknął. Temperatura podniosła się i padający deszcz przestał zamarzać, tylko rozmiękczał niewielkie ilości śniegu, jakie pozostały na ziemi. Chłopcy na sankach absolutnie nie przejmowali się deszczem - śmiechom , okrzykom i śpiewom nie było końca.
Koniec pierwszego śniegu, odwilż, marznąca mżawka, gołoledź łąki na Ruczaju, jazda na sankach, zimowy spacer
     Zawróciliśmy. W ramach badania terenu weszliśmy na nieznaną ścieżkę w lasku, a tam czekało nas wielkie odkrycie. Pomiędzy drzewami, porządnie przymocowana do podłoża stała klatka, w której brakowało tylko czarciej zapadki powodującej trwałe uwięzienie tego, kto się znajdzie w środku. Dokładnie zbadaliśmy odkrycie - zarówno z zewnątrz, jak i od środka. Pierwsze, co przyszło mi do głowy, to, że jest to pułapka na dziki, których w okolicy nie brakuje (ich ślady są dobrze widoczne zarówno na łąkach, jak i w laskach). Czy jednak tak jest naprawdę, nie wiem. Ale ciekawi mnie kto tam to ustrojstwo postawił i w jakim celu to uczynił.
Koniec pierwszego śniegu, odwilż, marznąca mżawka, gołoledź łąki na Ruczaju, jazda na sankach, zimowy spacer
Koniec pierwszego śniegu, odwilż, marznąca mżawka, gołoledź łąki na Ruczaju, jazda na sankach, zimowy spacer
      Dalej przez lasek przejść się z sankami nie dało, bo droga było poryta i bardzo nierówna, a manewrowanie między drzewami z dwoma pasażerami na pokładzie, nie bardzo mi się uśmiechało. Wróciliśmy więc na utarty, znany już szlak.
Koniec pierwszego śniegu, odwilż, marznąca mżawka, gołoledź łąki na Ruczaju, jazda na sankach, zimowy spacer
      Żeby spacerek nie był za krótki, okrążyliśmy jeszcze najbliżej osiedla leżące łąki, wybierając ścieżki i drogi, na których było najwięcej białego. Deszcz padał coraz mocniej - sprawdziłam czy chłopcom nie przemakają kurtki, ale od środka mieli sucho. I wcale im sie specjalnie do domu nie spieszyło.
Koniec pierwszego śniegu, odwilż, marznąca mżawka, gołoledź łąki na Ruczaju, jazda na sankach, zimowy spacer
Koniec pierwszego śniegu, odwilż, marznąca mżawka, gołoledź łąki na Ruczaju, jazda na sankach, zimowy spacer
     Wracaliśmy przez "ujoty", gdzie zezwoliłam na totalne przemoczenie wszystkich już rzeczy. Michałek i Krzyś ochoczo skorzystali z pozwoleństwa i obrzucali się resztkami śniegu, z którego wyciekała strużkami woda.
Koniec pierwszego śniegu, odwilż, marznąca mżawka, gołoledź łąki na Ruczaju, jazda na sankach, zimowy spacer
     Na koniec, żeby tak miło i przyjemnie nie było, dowiedziałam się od starszej "życzliwej" pani, że jestem wyrodną matką, bo na taką pogodę się dzieci z domu nie "wyprowadza".:) Nic to, że mieli roześmiane paszcze, a Krzychu wydzierał się, że ma "w sobie moc"... Jak ja kocham takę destruktywną krytykę tych, którzy wiedzą lepiej...

2 komentarze:

  1. Uwielbiam czytać Twoje posty.
    Jestem zafascynowana Twoją energią i radością życia.
    Wierna fanka Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ewo! Dla takich komentarzy warto pisać.:) Ja kocham życie takim,jakie jest i cieszę się każdą jego chwilą. Chciałaby, żeby moje dzieci też posiadły taką umiejętność na całe życie.

      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń