poniedziałek, 25 stycznia 2016

Leśne lody z musem malinowym, czyli pod urokiem kolczakówek

kolczakówka piekąca Hydnellum peckii
     Pogoda nadal nie zachęca do długich spacerów "po zewnętrzu", więc zostaje trochę czasu na wyprawy w głąb foto-zasobów. Pod pretekstem porządkowania zdjęć z ubiegłych lat (niezmiennie mam w nich straszny bałagan; chyba tylko Pawełek ma większy w swoich;)),przewędrowałam ponownie przez orawskie lasy. Tym razem jednak nie miałam nastroju do zapełniania koszyka, tylko do wrażeń estetycznych. Chyba zbyt dużo ponurych dni obudziło we mnie takie mało pazerniacze zapędy. A do zaspokojenia potrzeby podziwiania piękna idealnie nadają się kolczakówki. I to właśnie one są bohaterkami tego wpisu.
kolczakówka piekąca Hydnellum peckii
     Zapytacie pewnie co robią lody w tytule, skoro rzecz ma być o grzybach. Otóż, kiedy po raz pierwszy spotkałam w lesie gromadkę kolczakówek piekących, pierwszym skojarzeniem były lody - takie śmietankowe, pokropione syropem malinowym. Albo truskawkowym - co kto woli. Mnie przyszedł do głowy malinowy i tak już zostało. Wpadłam wtedy w prawdziwy zachwyt - na niewielkiej powierzchni, w nasłonecznionym miejscu łagodnego zbocza stało kilkadziesiąt lodów z krwistoczerwonymi kropelkami. Widok - cudo. Nie chodziłam wtedy jeszcze z aparatem, więc tylko bardzo dokładnie obejrzałam grzybki, aby je później zidentyfikować. nie było z tym większych problemów - w atlasie, ze zdjęciem stało jak wół, że to kolczakówka kroplista.
kolczakówka piekąca Hydnellum peckii
      Dziwicie się, czemu najpierw piszę o piekącej, później o kroplistej. Wytłumaczę zatem, zanim padną pytania - kiedy zaczęłam zgłębiać temat, okazało się, że jedne atlasy prezentują zdjęcia grzybów, które widziałam na własne oczy i podpisują je kolczakówka kroplista, inne pod zdjęciem, moim zdaniem, takich samych grzybów, podają nazwę kolczakówka piekąca. Spotkałam się tez z informacjami, że są to dwa odrębne gatunki, które można rozróżnić po smaku - piekąca ma piec, a kroplista nie. Podobno można je było rozróżnić również badaniem mikroskopowym zarodników. Mnie osobiście aż tak dogłębne i naukowe podejście nie było potrzebne do szczęścia ani tym bardziej do podziwiania tych grzybków. Nazywałam je dla własnych potrzeb kolczakówkami kroplistymi, bo jakoś ta nazwa bardziej mi do nich pasowała.
kolczakówka piekąca Hydnellum peckii
      Teraz mówię i piszę o tym gatunku kolczakówka piekąca, ponieważ na chwilę obecną w nazewnictwie funkcjonuje właśnie ta nazwa gatunkowa. Najwidoczniej kryterium smakowe okazało się istotniejsze od wyglądu zewnętrznego.
kolczakówka piekąca Hydnellum peckii
     A wracając do lodów, to zdradzę Wam, że kiedy po raz pierwszy trafiliśmy na kolczakówki piekące wspólnie z Pawełkiem, wykrzyknął na ich widok: "O leśne lody z musem malinowym!"  Znał te grzybki wcześniej niż mnie, a skojarzenia identyczne.:)
kolczakówka piekąca Hydnellum peckii
     Po pierwszym spotkani z leśnymi lodami długo nie mogłam spotkać tak uroczo "wykroplonych" kolczakówek. Te, które widziałam wtedy, były już dojrzałe i straciły swoją kroplistość. Właśnie wtedy, podczas kolejnej wizyty w tym samym miejscu, uświadomiłam sobie, jakie miałam szczęście, że znalazłam się w odpowiednim miejscu i czasie.

     Wszystkie kolczakówki rosnące w Polsce (jest ich 9 gatunków) są grzybami bardzo rzadkimi i znajdują się na liście grzybów będących pod ścisłą ochroną. Zbieranie do koszyków im nie grozi, bo są niejadalne, ale niszczenie owszem. Spotykałam się niejednokrotnie z wyrwanymi/skopanymi/rozdeptanymi owocnikami, które ośmieliły się stanąć na drodze jakiegoś wandala.

     Mimo swej rzadkości udało mi się przez lata wędrówek po górskich lasach zgromadzić pokaźny zbiór fotek, którego ułamek mam przyjemność zaprezentować. Oczywiście nie tylko robiłam zdjęcia, ale i obserwowałam jak, kiedy i w jakich warunkach rozwijają się te grzybki. Potrzebują do wzrostu drzew iglastych - ja spotykam je pod świerkami i jodłami. Najwcześniej udało mi się je spotkać w połowie lipca, najpóźniej pod koniec października. Muszą mieć również odpowiednią porcję wilgoci - idealny dla nich był rok 2014, kiedy letnie dni bez deszczu mogłam policzyć na palcach jednej dłoni. Rok później upalne lato nie pozwoliło grzybni na wydanie owocników - w 2015 roku nie spotkałam ani jednej kolczakówki piekącej.
kolczakówka piekąca Hydnellum peckii
     Młodziutkie kolczakówki piekące kropelek nie mają - mus malinowy pojawia się dopiero na pewnym etapie rozwoju,  jeśli są ku temu sprzyjające warunki (odpowiednia wilgotność). Kiedy nadchodzi właściwy moment, na obrzeżach kapelusza pojawiają się mikroskopijne kropelki. Równocześnie mogą się utworzyć pojedyncze znacznie większe kropelki pośrodku owocnika. Cały grzybek jest nasączony czerwonym sokiem, który po skaleczeniu, wylewa się z niego niczym krew (zdjęcie poniżej).
kolczakówka piekąca Hydnellum peckii
     Kropelek nie mają też starsze owocniki, które z wiekiem zmieniają barwę na zdecydowanie ciemniejszą, a konsystencję na twardszą. Stają się takie "drewnowate", twarde, podobne w dotyku do nadrzewniaków. I choć dalej piękne, nie mają takiego uroku jak te kropelkowe.
kolczakówka piekąca Hydnellum peckii
     Kolczakówki piekące rzadko wyrastają w samotności. Pojedyncze owocniki pojawiają się jedynie wtedy, kiedy nie ma sprzyjających do rozwoju warunków i grzybnia nie jest w stanie wydać na świat większej ilości.
kolczakówka piekąca Hydnellum peckii
kolczakówka piekąca Hydnellum peckii
kolczakówka piekąca Hydnellum peckii
kolczakówka piekąca Hydnellum peckii
kolczakówka piekąca Hydnellum peckii
     Najczęściej rosną w grupach - takie parki to minimum. Znacznie częściej w pobliżu znajduje się kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt owocników.
kolczakówka piekąca Hydnellum peckii
kolczakówka piekąca Hydnellum peckii
kolczakówka piekąca Hydnellum peckii
     Często zdarza się, ze takie blisko siebie rosnące owocniki przytulają się tak mocno, że zaczynają do siebie przyrastać. Tworzą się w ten sposób kolonie pozrastanych grzybków. Często podczas wzrostu wchłaniają patyczki, borowiny i inne elementy leśnej ściółki. Jeżeli jeszcze mają sporo kropelek, żaden wrażliwy na piękno człowiek nie przejdzie obok nich obojętnie. Ja każdorazowo na ich widok znajduję chwilę czasu, żeby uwiecznić ten moment, w którym było mi je dane spotkać.
kolczakówka piekąca Hydnellum peckii
kolczakówka piekąca Hydnellum peckii
      Skupiłam się na najurokliwszym gatunku kolczakówek - tylko kolczakówki piekące potrafią wytworzyć tak kolorowe i obfite kropelki. Inne gatunki są ich pozbawione lub tworzą pojedyncze, mniej barwne kroplistości. Na Orawie można spotkać większość z 9 gatunków kolczakówek, jakie rosną w Polsce.
Kolczakówka, Hydnellum
Kolczakówka, Hydnellum
Kolczakówka, Hydnellum
Kolczakówka, Hydnellum
Kolczakówka, Hydnellum

6 komentarzy:

  1. Wykrakałaś - N-39C i ledwo dycha, siedzenie do końca tygodnia

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Może uda się w innym terminie. Kiedyś tam na wiosnę...

      Usuń
  3. Te grzyby wyglądają zjawiskowo
    nie wiem tylko czy to sen czy jawa
    Pani to jak ten bajkopisarz
    który dosłownie staje na głowie
    aby tylko ci co czytają
    baśnie - widzieli
    w wyobrażni jak najwspanialszy
    najcudowniejszy najdoskonalej
    piękny świat -
    To chyba tak Pani serce podpowiada
    co i jak opisać
    w jaki sposób fotografować
    aby wrażenia obserwujących
    były niewyobrażalne

    Pozdrawiam Serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak cudowne słowa!

      Prawdą jest, że piszę o tym, co kocham całym sercem. Świat jest piękny i życie jest piękne, kiedy się na nie spojrzy z sercem.:) A pisać lubiłam od zawsze; nawet kiedyś w dzieciństwie planowałam, że będę pisarzem.:)

      Serdecznie pozdrawiam w tym całkiem wiosennym dniu!

      Usuń