Po dokładnym spenetrowaniu rezerwatu Skorocice, zapakowaliśmy się ponownie do samochodów, którymi mieliśmy dojechać do granic kolejnego unikatowego terenu. Prowadzić miał oczywiście nasz gospodarz - Zibi. Tym razem Pawełek wsiadł do jego samochodu, a ja jechałam z Michałkiem i Krzychem. Taka roszada spowodowała znaczne ograniczenie prędkości i nie musieliśmy gnać z rajdową prędkością za naszym przewodnikiem po prawie polnych drogach.
Pierwsze, co rzuciło nam się w oczy po opuszczeniu Doblowoza, to sterta śmieci leżących obok czegoś, co w zamierzeniu miało być koszem na śmieci i resztek czegoś, co dawno temu było ławeczką. Kilka metrów dalej chłopcy znaleźli porzuconą w trawie tablicę informującą, że jesteśmy na terenie rezerwatu przyrodniczego. Przystąpiłam do robienia dokumentacji. Zibi i Pawełek natychmiast "rzucili się" na mnie, żebym nie fociła tych śmieci (obok była jeszcze jedna sterta, na terenie rezerwatu sporo pojedynczych śmieciuszków, a kawałek dalej wykiprowana przyczepa eternitu - ktoś pewnie nowy dach sobie zafundował). Dlaczego mam nie focić??? Wstyd za tych, którzy tu byli? Życie nie jest cukierkowe, świat nie jest idealny, a okoliczności przyrody, to, co ludzie mają najcenniejszego na Ziemi, są zaśmiecone, zszargane, traktowane jak własność, z którą każdy może zrobić, co mu się podoba. Wciąż zapominamy, że tak naprawdę jesteśmy tu tylko gośćmi przybyłymi na chwilę i zostawiając po sobie zgliszcza, brud i plastik, odbieramy naszym następcom możliwość podziwiania piękna.
Ufff... Czasem nie potrafię przejść obojętnie obok przejawów ludzkiej głupoty i krótkowzroczności. Więcej śmieci nie będzie; teraz już można spojrzeć na idealny, piękny świat.
Rezerwat Przęślin nie leży w dolinie, tylko na szczycie wzgórza, jedynego w swoim rodzaju - jego górna warstwa zbudowana jest z gipsów wielkokrystalicznych, które są widoczne na jednej ze ścian - mają 3 metry wysokości, co plasuje je w czołówce europejskiej. Zwane są też jaskółczymi ogonami albo szklicą. Pawełek robił zdjęcia tych gipsowych bloków, ja jakoś je ominęłam, skupiając się na innych walorach tego miejsca. Chłopcy rzucili się na poszukiwania miłków wiosennych, które były już w pełnym rozkwicie.
Nie znudziły Wam się jeszcze miłki? Ja wcale nie miałam ich dość po Skorocicach i przystąpiłam do popełniania kolejnych fotek.
Rezerwat Przęślin również ma chronić unikalne środowisko stepowe z charakterystycznymi dla niego roślinami i owadami. Zanim dojechaliśmy na to miejsce, nie wiedziałam nawet, że ten rezerwat nazywa się tak, jak się nazywa, więc dopiero później znalazłam informacje na jego temat. Okazuje się, że w tym miejscu oprócz rzadkich roślinek, żyją też owady, których nie można spotkać gdzie indziej. Moją wyobraźnię najbardziej pobudziła modliszka, która tam była widywana - jakąś szczególną sympatią do "robactwa" nie pałam, ale modliszkę chciałabym zobaczyć "na żywo".
Kiedy weszliśmy na szczyt rezerwatowego wzgórza, przed oczami naszymi pojawiła się mozaika okolicznych pół uprawnych. Trochę zielonej oziminy, czarna ziemia, szare trawy, brązowa ziemia, prawie biała ziemia... Do tego słońce, nieco przymglone, niezbyt ostre... Bajka.
Nie mogłam się napatrzeć na te wielobarwne paski składające się na ponidziański krajobraz. A polna droga zapraszała do wędrówki. Przebiega tamtędy szlak turystyczny z Pińczowa do Wiślicy, a rezerwat znajduje się na jego trasie. Poszliśmy między polami.
Zibi zachęcał do odwiedzenia jeszcze jednego wzniesienia, więc odbiliśmy ze szlaku i sarnią ścieżką zaczęliśmy się wspinać na kolejne wzgórze.
Ze wzniesienia doskonale było widać rezerwat Przęślin "od drugiej" strony, czyli tej przeciwnej od kierunku naszego przybycia.
Kiedy znaleźliśmy się na skraju nieużytku, Zibi stwierdził, że nic tu nie ma i najwyższa pora zawracać. Ale jak już tam doszłam, to nie miałam zamiaru zostawiać nowego terenu bez eksploracji. Zibi z Pawełkiem zatrzymali się i prowadzili poważne, męskie rozmowy,natomiast ja z Michałkiem i Krzysiem przystąpiliśmy do poszukiwań.
Okazało się, że było warto - natrafiliśmy na kolejne miłki oraz na rzadkie chronione grzybki.
Były zatem kolejne gwiazdosze najmniejsze, mocno już sfatygowane życiem, ale jeszcze rozpoznawalne.:)
Drugim gatunkiem był grzybek, którego pierwszy raz w życiu widziałam na oczy. Dla przeciętnego grzybiarza szukającego borowików, podgrzybków i maślaków, istnienie takiego maluszka jest bez znaczenia, ale mnie (chociaż przede wszystkim jestem pazerniakiem), cieszy znalezienie i poznanie nowego, bardzo rzadkiego gatunku.
To przewrotka wielka - gatunek stepowy. Jej nazwa pochodzi od zwyczajów tego grzybka - owocniki rozwijają się pod powierzchnią ziemi i dopiero w pełni ukształtowane wychylają się na powierzchnię. Aby wydać na świat zarodniki, muszą zostać przewrócone do góry nogami. To, co widzicie na powyższym zdjęciu, to już takie przewrócone egzemplarze, z których wydostają się zarodniki. Otworek uwalniający je powstaje w miejscu, gdzie owocnik oderwał się od grzybni.
Nie myślcie sobie, że ja taka mądra jestem sama z siebie ;) - poczytałam w kilku atlasach o tym grzybku i na tej podstawie zamieściłam najciekawsze (moim zdaniem) informacje, które mogą zainteresować takich zwykłych pozyskiwaczy grzybów, jakim i ja jestem.
Ja fociłam grzybki, panowie gadali, Krzychu szukał skarbów, a Michałek biegał między nami wszystkimi. Tak minęło trochę czasu i pora była najwyższa, żeby ruszyć ku kolejnym atrakcjom.
Krzysiowi spieszyło się najbardziej - wypruł do samochodu zostawiając nas wszystkich w tyle.
Jutro kolejny etap naszej wycieczki do Buska i okolic.:)
obszary na północ od Krakowa słyną też z grodzisk - czy to widać na jednej z fotek?
OdpowiedzUsuńRaczej nie. Nie znalazłam w każdym razie żadnych informacji na ten temat. Ale botanicznie ten teren jest niesamowity.
UsuńDalsza część będzie nieco bardziej "cywilizowana", ale i grzybki będa, choć nie takie, na jakie liczyłam.:)
OdpowiedzUsuńAż by się chciało zabrać z Wami. Jesteś Skarbem dla swojej rodziny, dla swoich cudownych dzieci i dla nas Twoich fanów. Powodzenia.
OdpowiedzUsuńŻycie jest skarbem, a ja tylko staram się chapnąć z niego tyle, ile się da i dzielić się z innymi.:)
UsuńPozdrawiam serdecznie Andrzeju!