środa, 20 lipca 2016

Zubrzyckie cudaki

Płomykowiec galaretowaty Guepinia helvelloides
     W lasach orawskich się zaroiło od grzybiarzy - ruszyli z koszykami, wiadrami, reklamówkami... Nikt nie wychodzi bez pozysku. Po stokach Babiej buszują nie tylko amatorzy, ale i handlarze pozyskujący duże ilości dóbr leśnych na sprzedaż. Niestety, obfitość jadalnych grzybów, głównie borowików szlachetnych, ma sporo skutków ubocznych - duży ruch, hałas i nawoływania w lesie, sporo nowych śmieci (ach, te ciężkie puste butelki i puszki!) oraz zdewastowane grzyby, które nie trafiły do koszyków. Nadszedł czas, kiedy unikamy popularnych grzybiarskich szlaków, aby nie uczestniczyć w tej masówce. Widok skopanych, podeptanych i zmasakrowanych owocników wszystkich gatunków, które nie są szlachetniakami z roku na rok działa na mnie bardziej przygnębiająco. A przecież tak niewiele potrzeba! Michałek i Krzyś nauczyli się, ze nawet kiedy nie rozpoznają jakiegoś gatunku, nie zrywają, tylko wołają w celu identyfikacji; naturalne jest dla nich, że niczego się w lesie bez potrzeby nie niszczy. I nie mogą pojąć dlaczego inni nie potrafią uszanować tego, co natura oferuje odwiedzającym jej leśne królestwo.

Płomykowiec galaretowaty Guepinia helvelloides
     W efekcie obecności tłumów w najobfitszych lasach, chadzamy do tych mniej popularnych, gdzie pozyski co prawda mniejsze, ale mamy ciszę, spokój i możliwość oglądania grzybów, które nie straciły kontaktu z podłożem w wyniku kopania. 

     Pojechaliśmy do Zubrzycy. Kiedy zrzuciłam na komputer zrobione fotki, stwierdziłam, że zabrakło na nich tych grzybków, których było najwięcej - prawdziwków. Chyba za bardzo się już opatrzyły i skoro nie trafił się żaden wyjątkowo przecudnej urody, to nie ma z nimi zdjęć. Nawet pozyskowej zbiorówki im nie cyknęłam z pośpiechu... Bo po powrocie z lasu trzeba całą menażerię nakarmić, grzybki obrobić, koniskami się zająć... Za to uwieczniłam te gatunki, które znacznie rzadziej można spotkać.
Płomykowiec galaretowaty Guepinia helvelloides
     Po zaparkowaniu samochodu pognaliśmy na znane stanowisko rzadkiego, chronionego grzybka - płomykowca galaretowatego. Pojawiło się kilkanaście owocników! Bardzo, ale to bardzo mnie ucieszyły, bo w ubiegłym roku wyrósł raptem jeden rachityczny, mocno obsuszony egzemplarz. Chłopcy wyszukiwali kolejne grzybki, a ja fociłam. Płomykowce są podobno bardzo smaczne w marynacie; tak mówią znajomi Słowacy. Ja nie próbowałam, bo żal mi było zrywać je nawet w celach konsumpcyjno - naukowych. Znam zaledwie dwa stanowiska tego gatunku i nigdy nie wyrosło ich tam tyle, żeby nie było szkoda wziąć kilku na spróbowanie.
siatkoblaszek maczugowaty, siatkolist maczugowaty, Gomphus clavatus
     Zakończyliśmy sesję i ruszyliśmy w las. Napełniając koszyki borowikami, podziwialiśmy wyrośnięte już siatkolisty maczugowate (siatkoblaszki maczugowate). Niestety, również tutaj dotarli niszczyciele i wiele siatkolistowych autostrad było wydeptanych. Grzybki te wyrosły w tym roku w ilościach strasznych - można je spotkać w każdym lesie - rosną w czarcich kręgach i w kilkudziesięciometrowych ciągach. Są ich setki tysięcy. Taka obfitość siatkolistów była dwa lata temu, kiedy dużo padało i ściółka była domoczona tak jak obecnie.
siatkoblaszek maczugowaty, siatkolist maczugowaty, Gomphus clavatus
siatkoblaszek maczugowaty, siatkolist maczugowaty, Gomphus clavatus
     Coraz więcej jest również kolczakówek piekących (kolczakówek kroplistych), które dzięki wilgotnej aurze są mocno "kropelkowe".
Kolczakówka kroplista Hydnellum peckii
     Z jadalniaków, oprócz najpopularniejszych obecnie borowików szlachetnych, wyrastają miejscami rodzinki koźlarzy czerwonych. Krzychu odkrył rodzinkę składającą się z 13 owocników. Do blisko siebie rosnącej piątki "przyprowadzał w odwiedziny" kozaczki rosnące nieco dalej.:)
Leccinum aurantiacum koźlarz czerwony
Leccinum aurantiacum koźlarz czerwony
     Trafiają się też pojedyncze podgrzybki brunatne, ale żaden z nich nie nadaje się do zabrania, bo są bardzo dokładnie nafaszerowane robalami.
podgrzybek brunatny Xerocomus badius
     W większych ilościach pojawiły się także muchomory czerwone, zachwycające jak zawsze.:)
muchomor czerwony Amanita muscaria
     Po obfitych kilkudniowych deszczach goryczaki żółciowe przybrały fantastyczne kształty - wyglądają jak kwiaty albo stwory nie z tej ziemi. Nie mogliśmy się na nie napatrzeć.:)
Goryczak żółciowy Tylopilus felleus
Goryczak żółciowy Tylopilus felleus
Goryczak żółciowy Tylopilus felleus

2 komentarze:

  1. jak przyjadę w sierpniu to zacznie się susza :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie będziecie musieli grzybów zbierać.;)

      Usuń