wtorek, 3 października 2017

Drugi dzień lipnickiego imprezowania

grzyby 2017, grzyby we wrześniu, impreza urodzinowa w plenerze
     Piątkowe grzybobranie i "Pawełkowa urodzina" (jak do niedawna mawiali Michaś i Krzyś), były tylko wstępem do sobotnich wypraw leśnych i wieczornej zabawy przy lipnickim grillu. Poranek zaplanowałam sobie tak, żeby chłopcy mogli się wyspać, a ja poszwendać po lesie w samotności. Zapowiedziałam zatem, że o szóstej ruszam w las, a reszta niech spokojnie śpi. Plan na dalszą część dnia miał być ustalony później. Moi przyjaciele uświadamiali mi, że o szóstej jest jeszcze ciemno, ale ja przecież o tym dobrze wiedziałam. Wiedziałam też, że kiedy dotrę do pierwszej koźlarzowej miejscówki, zacznie się rozjaśniać.
grzyby 2017, grzyby we wrześniu, impreza urodzinowa w plenerze
     Wstałam sporo przed świtem, żeby przygotować chłopakom śniadanie i wypić obowiązkową kawę. O szóstej zostawiłam pochrapujących chłopaków w pokoju rozgrzanym dwoma suszarkami i zderzyłam się za drzwiami z lodowatą ścianą powietrza. No tak... Wieczorem było zimno, a nad ranem zrobiło się mroźno. Bardziej czułam pod nogami niż widziałam, że trawa przykryta jest gruga warstwą szronu, który trzeszczał pod stopami. Dobrze, że szłam pod górkę, bo dzięki temu mróz nie wdarł się przez warstwy ubrania do środka i było mi cieplutko. 
     Kiedy przebrnęłam przez łąki i zameldowałam się w pierwszej kępie osik,było jeszcze całkiem ciemno. Szukałam koźlarzy po omacku, sprawdzając trawę w miejscu, gdzie powinny być. Wymacałam tylko obcięte trzony... Ktoś mnie ubiegł i wybrał moje grzyby dzień albo dwa wcześniej. Pognałam dalej, rozgrzewając ręce w kieszeniach. W drugim punkcie czekało na mnie kilka kozaczków. Było już na tyle jasno, że dało się nawet zrobić jakieś zdjęcie.
grzyby 2017, grzyby we wrześniu, impreza urodzinowa w plenerze
     Przemierzałam kolejne koźlarzowe miejsca, ale efekty były marne. Młode owocniki znajdowałam sporadycznie, a tych dojrzałych też za wiele nie było. W końcu nie jestem jedynym grzybiarzem buszującym po okolicy.:)
grzyby 2017, grzyby we wrześniu, impreza urodzinowa w plenerze
     Tymczasem słoneczko zaczęło się wynurzać zza górek, za którymi sypia, niebo zrobiło się różowo-pomarańczowe, a mgły rozkładały się warstwami, skrywając to, co chciały i pokazując rzeczywistość fragmentarycznie. Dla tego słonecznego przedstawienia warto tu było przyjść przez oszronione łąki spowite ciemnością. Nawet bez żadnych grzybów byłoby pięknie.
grzyby 2017, grzyby we wrześniu, impreza urodzinowa w plenerze
grzyby 2017, grzyby we wrześniu, impreza urodzinowa w plenerze
     Ale i grzybki były. W jednym z kozakowych miejsc, pod topolą, wyrosły gąski zielonki. Nigdy wcześniej nie znalazłam tego gatunku na Orawie, dlatego podeszłam do nich z dużą dozą ostrożności. Pooglądałam je ze wszystkich stron, wywąchałam z nich połowę zapachu i stwierdziłam, ze to one. Pierwsze zieleniatki znalezione w lipnickich lasach zasiliły koszyk, w którym dno było przykryte koźlarzami czerwonymi. Teraz już zostawiłam miejsca łąkowo - koźlarzowe i ruszyłam do lasu.
grzyby 2017, grzyby we wrześniu, impreza urodzinowa w plenerze
    Na skraju powitały mnie młodziutkie czubajki kanie. Chwilę zastanawiałam się, czy je zabierać, ale dość szybko w mojej głowie zrodził się plan zrobienia kań faszerowanych, a takie kulki sa do tego najlepsze.:)
grzyby 2017, grzyby we wrześniu, impreza urodzinowa w plenerze
     Dalej w lesie rosły głównie borowiki szlachetne (dopiero po obejrzeniu zdjęć w Krakowie, stwierdziłam, że ani jednego z nich nie uwieczniłam) i muchomory czerwone. Szybko zapełniało mi się wolne miejsce w koszyku. Nawet przez moment żałowałam, że nie przyszłam od razu do lasu na borowiki, ale zaraz mi przeszło, bo przecież wtedy nie oglądałabym wschodu słońca z granicznych łąk.
grzyby 2017, grzyby we wrześniu, impreza urodzinowa w plenerze
     W jednym miejscu wyrosły nawet młode muchomory królewskie, które o tej porze pojawiają się tylko sporadycznie, bo wolą letnie ciepełko od jesiennych, mroźnych poranków.
grzyby 2017, grzyby we wrześniu, impreza urodzinowa w plenerze
     Wróciłam do lipnickiego domku na dziewiątą, jak obiecałam chłopakom. Krzychu jeszcze nie zdążył się ubrać i zjeść śniadania, ale na hasło, że za chwile idziemy na grzyby, ekspresowo nadrobił poranne zaległości i zaraz był gotowy. Okazało się jednak, że tak zaraz to nie wyruszymy, bo Paweł z Iwonką i dziewczynkami są dopiero w połowie drogi z Jaworzna do Lipnicy, a chcieliśmy iść na spacer razem. Michaś i Krzyś nie darowaliby chyba, gdybyśmy nie poczekali na ich ulubione koleżanki. Zajęłam się więc spokojnie zagospodarowaniem porannego pozysku i oczekiwaniem na całą spacerową ekipę.
grzyby 2017, grzyby we wrześniu, impreza urodzinowa w plenerze
     W końcu nadszedł kres czekania i ruszyliśmy na spacer do bacówki, na grzyby w okolicznych lasach i po niepowtarzalne sery.
grzyby 2017, grzyby we wrześniu, impreza urodzinowa w plenerze
     Podczas gdy dzieci cieszyły się swoim towarzystwem, biegały i łaziły po drzewach, reszta szukała grzybków po łąkach i lasach. Na bacówkowych pastwiskach nie brakowało kań i pieczarek. Nie trzeba byłoby nawet wchodzić do lasu, żeby napełnić koszyki.
grzyby 2017, grzyby we wrześniu, impreza urodzinowa w plenerze
     Na bacówce, dzieciarnia, zamiast odpocząć po dwukilometrowej wędrówce i hasaniu po trawie i drzewach, rzuciła się do korzystania z tegorocznej bacówkowej atrakcji - trampoliny, która nie zmieściła się na podwórku bacy Andrzeja i w związku z tym rozłożył ją przed bacówką.
grzyby 2017, grzyby we wrześniu, impreza urodzinowa w plenerze
grzyby 2017, grzyby we wrześniu, impreza urodzinowa w plenerze
     Dzieci poskakały, starzy posiedzieli, popili żętycy i pojedli oscypków. "Bacówkowi" szykowali się do wyjazdu na owcze pastwiska na dojenie, więc wypadało się zebrać i ruszać w drogę powrotną. Podczas spaceru można było kontynuować rozpoczęte dyskusje i oczywiście szukać kolejnych grzybków.
grzyby 2017, grzyby we wrześniu, impreza urodzinowa w plenerze
     Mnie się udało namierzyć pierwsze, młodziutkie opieńki. Teraz borowiki, koźlarze i podgrzybki będą się już kończyć, a lasy powinny zasiedlić właśnie opieńki. Na razie nie ma ich zbyt dużo, ale biorąc pod uwagę ilości grzybów, jakie wyrosły we wrześniu, to i opieniek powinno być niemało.
grzyby 2017, grzyby we wrześniu, impreza urodzinowa w plenerze
grzyby 2017, grzyby we wrześniu, impreza urodzinowa w plenerze
     Paweł z Jaworzna znalazł za to gatunek, którego wypatrywałam zarówno w piątek, jak i w sobotę - piestrzenicę infułowatą. Jest to jedyny gatunek piestrzenicy rosnący jesienią, a nie wiosną. Należy do rzadkości, więc spotkania z nią zawsze cieszą.
grzyby 2017, grzyby we wrześniu, impreza urodzinowa w plenerze
     Po powrocie ze spaceru trzeba było nakarmić dzieciaki i znowu obrobić grzybki. Później już można się było bawić. Zaczęło się od życzeń, upominków i słodyczowego obżarstwa. Dzieciaki najadły się ciasta (cudowne wypieki Iwonki), czekoladek i cukierków, po czym w magiczny sposób zniknęły - cała czwórka zamelinowała się w pokoju Pawła i Iwony, żeby spokojnie omawiać swoje chłopięco-dziewczęce sprawy we własnym gronie. Zaglądaliśmy do nich tylko od czasu do czasu, ale bawili się nadzwyczaj grzecznie i NICZEGO od nas nie chcieli.
impreza urodzinowa w plenerze
     Ominęły ich śpiewy przy gitarze i tańce, zapoczątkowane przez Jubilatkę, która bawiła się tak samo doskonale jak reszta towarzystwa.
impreza urodzinowa w plenerze
impreza urodzinowa w plenerze
impreza urodzinowa w plenerze
impreza urodzinowa w plenerze
    Niektórzy przywitali nowy dzień czuwając przy żarzącym się ognisku.:) Ja wybrałam łóżko nagrzane przez Michałka i Krzysia, którzy już od dłuższego czasu wypoczywali przed niedzielnym grzybobraniem.

6 komentarzy:

  1. I dzieci się cieszą ze swojego towarzystwa,i dorośli pogadali,potańczyli,się pośmiali. I Dorota wschód słońca cudowny zobaczyła,i zdjęcia piękne zrobiła,i wszyscy w lesie byli och co za cudne przeżycia dla wszystkich. Aaaaa jeszcze muszę pochwalić koszyczek Iwony,aż czy się do niego śmieją i widać że Paweł hii skorzystał z niego i dobrze.Ależ fajowo mieliście

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Michał, Krzyś, Maja i Nela świetnie się dogadują.:) Jesteśmy umówieni na kolejne spotkanie już za niecałe dwa tygodnie.:)
      To był koszyczek dla Iwonki - taki specjalny z babskimi trunkami. Panowie mieli do użytku mocniejszy zestaw.:) I bez wahania go użyli.;)

      Usuń
  2. Ale fajny wpis.Grzyby są ,zabawa jest i piękne widoki no moje ulubione czerwoniaki.Na moim terenie jakoś odpukać jeszcze w nocy temperatura dodatnia dość sporo ,aż dziw ,że mogą już przymrozki być.Ja już grzybobrania odpuściłam bo mam takie zapasy suszonych i marynowanych jak jeszcze nigdy dotąd.Oby październik był dla nas łaskawy i nie żałował słońca czego życzę serdecznie Pani i sobie i każdemu zmarzlakowi jakim jestem od zawsze.Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby nam słoneczko grzało najmocniej jak da radę.:) Ja też mam spore zapasy grzybów, ale wyjść do lasu po kolejne sobie nie odpuszczę. Cieszę się, że już mniej rośnie gatunków pozyskowych, bo w lesie będzie więcej czasu na rozglądanie się za ciekawostkami.:)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  3. Podczas wypraw do lasu z koszyczkiem nie zawsze grzyby są najważniejsze. Ważne jest to, że człowiek pochodzi, powącha, popatrzy... Nogi mogą boleć, ale na duszy lżej :) Pozdrawiam- Ewa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda; spacer jest najważniejszy.:) Dlatego wolę nawet jak grzybów jest trochę mniej niż ostatnio, bo więcej czasu można poświęcić urokom przyrody.:)

      Usuń