czwartek, 18 stycznia 2018

Galopem po śniegu

jazda konna w zimie, konie na śniegu
     Już całe dwa dni tegorocznego stycznia mamy w Krakowie śnieżne! Oczywiście padający śnieg był dla wszystkich (a w szczególności dla kierowców i tych, którzy powinni odśnieżać, posypywać i tak dalej) niebywałym zaskoczeniem, bo któż by się spodziewał, że sypnie.;) 

     Latona też była zaskoczona - kiedy po wyczyszczeniu (ze względu na trzymający od kilku dni mróz i brak błota, czynność ta przebiegła nadzwyczaj szybko i sprawnie) i osiodłaniu, wyprowadziłam ją przed stajnię, stanęła jak wryta. Fuknęła rozszerzając chrapy i zaczęła obwąchiwać to białe coś, jakby pierwszy raz w życiu widziała takie dziwa. Rozśmieszyła mnie tym swoim stracho - zainteresowaniem, bo przecież już ma prawie 11 lat i niejeden raz śnieg widziała. Zresztą nawet całkiem niedawno, w grudniu trochę było posypane przez kilka dni.

jazda konna w zimie, konie na śniegu
     Jak już śnieg został starannie obwąchany, polizany i sprawdzony, można było spokojnie na niego wejść. W tym momencie poziom końskiego zadowolenia wzrósł w sekundzie, bo wreszcie pod kopytkami nie było ani wsysającego błota, ani twardej grudy, odgniatającej kopyta. Warstewka śniegu była cieniutka, ale lepsza taka amortyzacja niż żadna. Poczłapałyśmy na spacer, licząc na to, że na nieużytkach porośniętych trawą da się trochę pobiegać.
jazda konna w zimie, konie na śniegu
     Słońce świeciło uroczo i rzucałyśmy wyraźny cień, który na zdjęciu wyszedł nad wyraz monumentalnie albo nawet karykaturalnie. Kiedy w domu zrzuciłam fotki na komputer i zobaczyłam ten nasz cień, stwierdziłam, że nie będę go pokazywać Latonie, żeby przypadkiem laska nie wpadła na pomysł odchudzania się.;)
jazda konna w zimie, konie na śniegu
     Po wkroczeniu na trawę posypaną śniegiem Latona od razu miała ochotę odpalić do przodu, ale miałyśmy przed sobą tylko niewielki odcinek takiego komfortowego podłoża. Już na drodze między polami było znacznie bardziej twardo, bo zamarznięte koleiny po kołach traktorów bez trudu przebijały się przez centymetrową warstwę "tego miękkiego". Tocia od razu wyhamowała swoje zapędy, bo zdecydowanie nie lubi twardej, zmrożonej ziemi. Odwróciła głowę patrząc na mnie z wyrzutem, jakby to była moja wina, ze ta zima nie daje możliwości wybiegania się. A  Latonie bardzo tego brakuje. Energia ją rozpiera, a tu warunki ciągle uniemożliwiają eksplozję.
jazda konna w zimie, konie na śniegu
     Na ściernisku po  kukurydzy mozna było co najwyżej pokłusować.
jazda konna w zimie, konie na śniegu
     Podobnie zresztą w lesie. Zresztą ja po lesie wolę poczłapać powoli i porozglądać się za grzybkami czy choćby napawać się urokiem mijanych miejsc. A w lesie było pięknie - biało, czyściutko, słonecznie.
jazda konna w zimie, konie na śniegu
     W zimie lubię patrzeć na cienie drzew padające na biały śnieg. Zresztą taką zimę, ze słońcem, temperaturą w okolicy zera i śniegiem, to da się lubić.:)
jazda konna w zimie, konie na śniegu
jazda konna w zimie, konie na śniegu
jazda konna w zimie, konie na śniegu
     Z lasu poszłyśmy sobie na łąki, z których nikt nie zbiera trawy i w związku z tym podłoże jest wystarczająco miękkie, żeby po nim pobiegać. Ponieważ to niewielka przestrzeń, przemierzyłyśmy ją kilkakrotnie tam i z powrotem, żeby się poruszać. A później wróciłyśmy sobie do stajni maszerując żwawo polną drogą.
jazda konna w zimie, konie na śniegu
     Latona, uwolniona od sprzętu, przywitała się z koleżankami będącymi już na wybiegu. Tam też konie nie mają możliwości pobiegania, bo podczas bardzo mokrej jesieni i dotychczasowej zimy, tak rozrobiły błoto kopytami, że teraz są tam zamarznięte górki i dolinki, po których kopytniaczki chodza z najwyższą ostrożnością.
jazda konna w zimie, konie na śniegu
     Pokrywa śnieżna nie wyrównała nierówności terenu, ale za to po spacerze smakuje równie dobrze, jak końskie cukierki, za które Latona dałaby się pokroić na plasterki.
jazda konna w zimie, konie na śniegu
    A dwa liźnięcia śniegu i po tym smakołyk, to już prawdziwa końska ekstaza.:)
jazda konna w zimie, konie na śniegu
     Latona została z kumpelami, a ja musiałam pożegnać styczniowe słońce i pognać do kolejnych obowiązków.

6 komentarzy:

  1. Miałam banana na buzi jak czytałam.Tak mi wyobraźnia działa że widziałam jak sobie biegasz z Latoną bo oczywiście zawsze mam w pamięci twój filmik z polowania na lisa jak miałaś kamerę na głowie wow ale zimowe bieganie też rewelacja,w lesie cudownie,u nas też śnieżek i mróz,za oknem ślicznie a jak w lesie musi być pięknie.podrap Latone za uchem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po śniegu jeździ się doskonale, ale wtedy, kiedy jest go z pół metra. Teraz chyba nie ma na to szans, bo od wczoraj jest cieplej i deszcz.:(
      Latonę podrapię za obydwoma uszkami.:) Pozdrawiam z wietrznego Krakowa.

      Usuń
  2. Jeszcze trochę zimowej scenerii chociaż pod koniec stycznia a mnie marzą się widoki śnieżnej przestrzeni w ostrym słońcu ,gdzie wszystko skrzy wokoło,takie pamiętam z dzieciństwa mojej córki,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze luty może nas zaskoczy śniegiem i słoneczną pogodą. My mamy ferie dopiero od 12 lutego i po cichutku liczę na to, ze chłopakom nieco śniegu sypnie, żeby mogli się nacieszyć zimą.

      Usuń
  3. Witam serdecznie... co do pogody, to raczej ciepłolubna jestem, ale lekkie minus 5 mi nie przeszkadza. A tak bez żartów... w 2017 roku śnieg w kwietniu i maju nie dawał nam spokoju, a w tym czasie byłam w sanatorium w Ustroniu (Beskidy). To dopiero była jazda;-((( liczyliśmy na cudowny majowy weekend, a nie było wiadomo jaka będzie pogoda następnego poranka...hahaha... Taka jazda konna, to musi być mega przyjemna, zazdroszczę Dorotko pasji, grzybowo-wycieczkowo-konikowej !!! Nigdy nie jeździłam konno ;-((( Orkan już sobie poszedł (a raczej popędził), więc pozdrawiam spokojnie z opolszczyzny, Gabrysia.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Gabrysiu! Ja też jestem zdecydowanie ciepłolubna, ale jak mam do wyboru duży mróz bez śniegu i mały mróz i śnieg, to mogę to drugie lubić.;) W 2017 zasypało nas w Sudetach podczas świat Wielkanocnych i ciężko było wrócić z wyjazdu (powrót - ponad 10 godzin), a na Orawie podczas majówki też jeszcze sporo śniegu było. Nie chciała ubiegłoroczna zima odpuścić na dobre. Zobaczymy jak będzie w tym roku.
      Ja o koniach marzyłam od urodzenia i udało mi się je spełnić. Nie wyobrażam sobie życia bez koni.
      U nas orkan nie szalał tak mocno jak w innych rejonach i też już sobie poszedł. Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń