Od drugiego lutego w Krakowie można oglądać słynną chyba na całym świecie wystawę Body Worlds Vital. Michał i Krzyś widzieli rozwieszone w mieście plakaty reklamujące tę wystawę i już jakiś czas temu pytali, czy na nią pójdziemy. Ja nie byłam przekonana, czy są na tyle poważni, żeby taką ekspozycję oglądać, ale skoro sprzedawane są szkolne bilety, a chłopcy chca, to poszliśmy oglądać ludzkie ciała w ostatni feryjny piątek.
Największym minusem wystawy jest jej umiejscowienie - w galerii handlowej. Nie cierpię tych wielkich sklepów z zatłoczonymi parkingami i tłumem szukającym w sztucznym świecie swojego szczęścia. Bywam w takich miejscach wyjątkowo i tylko z konieczności. Kiedy ostatnio byliśmy w Bonarce na imprezie urodzinowej koleżanki Michałka, przez pół godziny krążyłam po parkingu w poszukiwaniu wolnego miejsca, żeby zostawić wozidło. Tym razem mieliśmy więcej szczęścia - wolne miejsce parkingowe wypatrzyliśmy tuż przy wjeździe. Pierwszy sukces był za nami. Teraz trzeba było znaleźć wystawę. Dobrze, że były wywieszone plakaty, bo moglibyśmy długo szukać, zwłaszcza, że na stronie internetowej wskazówką do trafienia na miejsce była informacja, ze wystawa znajduje się koło sklepu Zary. A skąd ja mam wiedzieć, gdzie jest ten sklep, skoro w nim w życiu nie byłam? Okazało się, że jesteśmy dobrymi tropicielami i nawet w wielkim sklepie potrafimy znaleźć to, czego szukamy.Na wystawę trafiliśmy bez większych trudności.
Zakupiliśmy bilety i można było zacząć zgłębianie tajemnic ludzkiego ciała. Przy każdym eksponacie znajdował się dość długi opis. Trzeba się było skupić na czytaniu i odszukiwania wymienionych w opisie elementów na modelu. To czytanie okazało się zbyt męczące dla Krzysia, który bardzo szybko zaczął się nudzić. Dobrze, że w salach były pojedyncze Krzesełka, bo mógł sobie posiedzieć, a w zwiazku z tym, nie marudzić, że go nogi bolą.
Michaś wybierał sobie to, co go zainteresowało i zapoznawał się, jak to Michaś, bardzo dogłębnie z informacjami. Zadawał dodatkowe pytania i mniej więcej do połowy zwiedzania był naprawdę zainteresowany. Eksponatów jest jednak bardzo dużo i w końcu również Michałek poczuł się znużony oglądaniem kolejnych kości, mięśni, narządów wewnętrznych i filmów wyświetlanych na monitorach.
Krzyś porównywał swoją wielkość ze szkieletem dziecka. Przy tej gablocie zatrzymał się na dłużej, ale nie za bardzo interesowała go budowa szkieletu, tylko wiek dziecka, czemu umarło, kto się zgodził, żeby jego kości były na wystawie. Zamiast oglądać wystawę, musiałam opowiadać Krzysiowi, że dzieci też czasem chorują i umierają, a ich rodzice mogą decydować o tym, co stanie się z ich ciałami.
Chętnie poświęciłabym więcej czasu na dokładne obejrzenie niektórych ciał, ale chłopcy darli do przodu, a ja przecież musiałam ich trochę pilnować.
Kapitalnym punktem wystawy jest monitor pokazujący nasze, odarte ze skóry ciało na monitorze. Trzeba stanąć w odpowiednim punkcie, żeby czujniki sprawdziły czy jesteśmy chłopakiem, czy dziewczyną. A później już można się bawić - postać na ekranie wykonuje te same ruchy co my i widać, które mięśnie pracują.
Wystawa promuje zdrowy styl życia. Tablice i animacje wyświetlane na monitorach, uświadamiają jakie błędy w codziennym życiu popełniamy. Jedna z animacji potwierdzała to, co powtarzam chłopcom tysiące razy - że bezpieczna dla dziecka ilość czasu spędzanego przed monitorem komputera to pół godziny dziennie.
Sporo informacji dotyczyło zdrowego odżywiania. Kazałam Krzysiowi dokładnie przeczytać te informacje, bo Krzyś bardzo lubi jeść, a słodycze lubi jeść najbardziej na świecie. I to w ilościach hurtowych. W efekcie tej lektury, chłopcy, po wyjściu z wystawy, naciągnęli mnie na zakup czekoladek.:)
Michałek najdłużej czytał tablicę z informacjami, jak się te eksponaty z ludzkich ciał robi. To było dla niego najciekawsze.
Gdybym na wystawę Body World poszła sama, spędziłabym na niej na pewno więcej czasu. Michaś i Krzyś są jednak jeszcze troszeczkę za mali na oglądanie takiej ekspozycji, ale na pewno coś im w głowach po zwiedzaniu zostało.
Czy ja dobrze rozumiem ze te eksponaty są zrobione z ludzi umarłych? Nie wyobrażam sobie jak to jest robione ze widać mięśnie itp:Musze poczytać o tej wystawie,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. Przy czym wszyscy ci zmarli chcieli, żeby ich ciała zostały właśnie tak wykorzystane. Kiedy pierwszy raz czytałam o tej ekspozycji, miałam bardzo mieszane uczucia - od obrzydzenia po podziw, że się na coś takiego zdecydowali. Po odwiedzeniu wystawy jestem zdecydowanie na tak. Pozdrawiam cieplutko.
Usuń