Lasy leżące najbliżej lipnickiego domu zostały spenetrowane na pierwszy rzut, bo warto wiedzieć, co rośnie tuż za płotem. Następny dzień został przeznaczony na obadanie trochę dalszej okolicy. Wybór padł na Babią, przede wszystkim ze względu na pogodę, w której nadal wszystko bez zmian - pada i mży na zmianę. Na Babiej znam miejsca, gdzie w ogóle nie trzeba się przedzierać przez leśne poszycie czy trawy, bo wchodzi się od razu w wysoko, stary las. Nie są to może miejsca najgrzybniejsze, ale wygodne do chodzenia, kiedy jest mokro od dołu i od góry. Kiedy chodzi się na grzyby z dzieciakami, ma to ogromne znaczenie. Chłopaki są niższe, lepiej widzą, co się kryje w ściółce, ale i mokną szybciej idąc przez łąkę czy przedzierając się przez chaszcze. Trawa, która dorosłemu sięga do kolan, im dostaje do pasa. Ja się z nimi za bardzo nie cackam, ale nie chciałabym, żeby się któryś przeziębił, bo to wiązałoby się z koniecznością siedzenia w domu i "sprawowania" opieki nad chorym. Dość już tego tłumaczenia; ruszajmy w babiogórski las.:)
W lesie porastającym zbocza Babiej Góry wszystko płynie. Po leśnych duktach, po ścieżkach, rowach, po leśnej ściółce spływa deszcz, który pada nieustannie od trzech dni. Większość "letniaków" siedzi w pokojach, a i miejscowi nie kwapią się do chodzenia po płynącym lesie. Dzięki temu nie musimy szukać miejsca do zaparkowania; parking przy Stańcowej jest pusty.:)
A nad płynącymi wszędzie strumykami rosły borowiki szlachetne. Na fotce woda płynie po regularnej ścieżce leśnej. Kiedy rozłączyłam delikwenta z podłożem, dołek w ziemi natychmiast zapełnił się wodą. Borowiczek był tak nasiąknięty deszczówką, że jego waga mogła bić rekordy.
Oprócz Michałka i Krzysia, był z nami w lesie Eryk. Na początku spaceru, razemz Krzychem, wybiegli daleko ode mnie pod górę. Krzyś zna te miejsca, więc prowadził kolegę po borowikowym szlaku, co widać, na fotkach.
Eryk co kawałek dopadał rosłego borowika, ale często potrzebował pomocy Krzysia, który bez wahania nurkował wśród niskich świerków i pomagał w pozyskaniu kolejnych sztuk.:)
Oprócz szlachetniaków rosną też inne grzybki. Można byłoby zapełnić koszyk wyrośniętymi mleczajami jodłowymi. Miejscami jest ich mnóstwo.
Mleczaje zostawiam dla bardziej zdesperowanych, ale podgrzybkami brunatnymi nie gardzę. nie ma ich zbyt wiele na Orawie, a ja bardzo lubię ich smak.
Rośnie coraz więcej dużych zasłonaków. Kolorują pięknie las. I rozpływają się w deszczu. Jak przestanie padać, będzie feeria barw na leśnej ściółce.
Nadal można spotkać pięknie wybarwione siatkoblaszki maczugowate. Dzięki deszczowej pogodzie pojawiają się zupełnie młode owocniki.
Spotkaliśmy też pierwsze w tym roku sarniaki dachówkowate.
Miejscami wysypało leśną drobnicą - malutkimi pieprznikami trąbkowymi.
Doszliśmy spacerkiem do kultowego miejsca nad strumykiem. Chłopcy bawili się tam ponad pół godziny. Dawno nie było w tym potoku aż tyle wody. Szumiała tak głośno, że ciężko było dosłyszeć własne myśli. Woda okazała się za głęboka dla terenówki, którą leśniczy chciał przejechać przez wodę. Utopił się na samym środku. Przez grzeczność nie robiłam zdjęć, bo widać było, że nie jest zachwycony zaistniałą sytuacją, a szczególnie koniecznością wyjścia w traperkach do lodowatej wody, która sięgała mu powyżej kolan.
Mokro mieliscie okropnie, ale za to śliczne widoczki no i fotki bardzo fajne!!!
OdpowiedzUsuńA przy okazji jakim aparatem fociłaś?
Brzęczy_Much
Dzisiaj jeszcze dolało do południa. Brzęczymuszko, ja mam małego Olympusa, wodoodpornego (tzw.małpkę). Typu już się nie da odczytać, bo się napisy na obudowie wytarły, a nie pamiętam. To już stary aparat, ale go lubię. W żadnych warunkach mnie nie zawiódł.
UsuńSzału nima, ale zawsze coś.
OdpowiedzUsuńPłetwy sobie Zibi weź. Dzisiaj byłam rano za Grapą, w Kiczorach. Borowików tylko trzy sztuki, ale koszyk kurek naciupałam.:)
UsuńSuper. Szkoda że u nas pustki,deszcz pada może niedługo się coś pokaże.Lubie czytać pani wpisy na,, Moja menażeria,, Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJak pada, to pewnie się pojawią niedługo.:) Na Orawie dolało tak, że zamiast rosnąć, zaczynają pleśnieć i gnić. Trudno tym grzybom dogodzić.:) Pozdrawiam serdecznie i powodzenia w esie życzę!
Usuń