Dzień moich urodzin spędziłam tak, jak lubię - w lesie z moimi dzieciakami. Nastawiłam się na dłuższą niż zwykle wędrówkę, a przed wyruszeniem poprosiłam Michałka i Krzysia, żeby w tym wyjątkowym dla matki dniu postarali się nie kłócić, nie szturchać i nie marudzić. I wiecie co? Udało się! Przez cały dzień miałam najgrzeczniejsze dzieci na świecie! A las obdarował mnie takim bogactwem, że do wieczora miałam co robić.
Na urodzinowy spacer wybrałam las, w którym ostatnio dwa razy udało nam się znaleźć sporo grzybków. W ten sposób chciałam sobie pomóc w pozyskaniu upominku od lasu i napełnieniu urodzinowego koszyka. Na straży wszystkich czekających na nas wspaniałości stał dorodny muchomor wielkopochwowy.
Dalej leśnych skarbów strzegły pajączki latające na nitkach babiego lata i zastawione przez nie sieci. Bardzo jesienny klimacik już do lasu wkroczył.
Po przejściu stanowisk strażniczych, zamiast pierwszych borowików, trafiliśmy na gromadkę maczużników nasięźrzałowych. To Krzyś je wytropił. One nie są takie rzadkie, ale wcale nie jest je łatwo wypatrzeć w ściółce leśnej, więc spotkania z nimi zdecydowanie do częstych nie należą.
Te były mokre od rosy. Osiadły na nich drobinki wody, które wyglądały pięknie, ale zdecydowanie utrudniały zrobienie zdjęć. Widać, że grzybki wręcz błyszczą rosą, w której odbijają się promienie słońca.
Maczużniki nasięźrzałowe rosną na jeleniakach. Wiem o tym, grzybki rozpoznałam, więc pozostawiłam je w stanie nienaruszonym, nie wykopując spod ziemi ich żywiciela.
Kawałek dalej, już samodzielnie, znalazłam następne grzybki do focenia - gwiazdosze. Co do gatunku nie mam pewności, więc niech pozostaną po prostu gwiazdoszami.
A dalej w lesie zaczęło się szaleństwo pozyskowe. Najwięcej rosło borowików ceglastoporych - niezawodnych koszykowców z ostatniego tygodnia. I wiecie co? Było ich najwięcej i żaden z nich nie załapał się na fotkę. Oglądając zdjęcia ze spaceru, stwierdziłam, że jestem okropna, bo one takie dobre dla mnie były i koszyk mi zapełniły, a ja przez cały spacer szukałam jeszcze piękniejszego, dorodniejszego, równiejszego itp., żeby zrobić zdjęcie. Przypomniałam sobie oczywiście pierwsze tegoroczne ceglasie - kazdy z nich został obfocony ze wszech stron świata.
Muchomory królewskie były tylko dwa, więc bez trudu jeden z nich załapał się na sesję.:)
A pięknoróg miał tyle rogów, że mógłby spokojnie robić za świeczkę na moim urodzinowym torcie.
Miejscami zaczęły wyrastać pieprzniki trąbkowe. Na razie jest ich niewiele, ale wkrótce, jak jeszcze popada, powinny się wszystkie lasy nimi zaroić.
Borowiki szlachetne też się zameldowały na moje urodziny. Niestety, większość z nich nadal zostaje w lesie.
Grzybki na urodziny miałam nie tylko w lesie. Moje chłopaki wraz z gospodarzami zrobili mi niespodziankę i obdarowali tortem, na którym tez wyrosły grzyby. Nie było mi dane przeprowadzenie próby smakowej, bo chętni na tortowe grzybki pozyskali je szybciej niż ja.:)
Moim zdaniem pięknoróg miał zdecydowanie za dużo rogów, by mógł być świeczką urodzinową! Wszystkiego najlepszego! Ewa.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Michałek przeliczał rogi na pięknorogu, a on jest bardzo skrupulatny... Pozdrawiam serdecznie!
UsuńDołączam się do życzeń :) Udanego świętowania ;)
OdpowiedzUsuńseBapiwko
Dzięki wielkie i pozdrowienia serdeczne, jeszcze wakacyjne!
UsuńDzięki Pawełku! Uściski dla Ciebie i Twojego Babińca.:) Jakbyś wygospodarował wolną środę, to zapraszam na wycieczkę do piekła.;) Planowany wyjazd koło piątej rano.:)
OdpowiedzUsuńDorotko, przyjmij ode mnie życzenia wspaniałych wypraw i sukcesów grzybowych, mnóstwo zdrowia, zadowolenia z najbliższych i spełnienia marzeń. Chociaż rzadko komentuję, czytam każdy Twój wpis z wielką przyjemnością. Pozdrawiam serdecznie. ;-)
OdpowiedzUsuńPaweł Lenart
Dziękuję Pawle za życzenia i dobre słowa. Tak miło je czytać. Pozdrawiam serdecznie w ostatni wakacyjny wieczór.:)
UsuńO matko spóźniłam się z życzeniami ale nadrabiam już biegiem.Życzę samych wspaniałych dni ,zdrówka dla Ciebie i rodziny i pełnych koszy w lessie i dużo radości na każdy dzień -:)Zdjęcia super ,grzybki znów jakieś mi nie znane ,te maczugi ciekawe są.Masz urodziny tak jak i moja córka 30 sierpnia .Czy też w niedzielę?? pozdrawiam najserdeczniej.:))
OdpowiedzUsuńDziękuję Kochana za życzenia! Moje urodziny są dzień wcześniej - 29. To była środa. Za to Michał i Krzyś celowali z urodzinami na niedzielę. Michałkowi się nie udało zdążyć i dotrwał do poniedziałku, a Krzychu był szybki od początku i jest niedzielny. Pozdrawiam w ostatni lipnicki poranek. Wracamy dzisiaj do Krakowa.
Usuńoff topic, Pani Doroto, spieszę donieść, że w okolicach Bytomia więc być może również w Pani rejonach, jest spory pojaw żółciaka siarkowego i ciągle rosną świeże. Dla rozczarowanych (takich jak ja) ich brakiem w ich normalnym okresie występowania maju i czerwcu, teraz jest szansa podgonienia tematu ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
seBapiwko
Dzięki za informację! Dzisiaj wróciliśmy z Orawy do Krakowa, więc w ciągu najbliższych dni sprawdzę co słychać na żółciakowych miejscówkach. W górach tylko raz znalazłam żółciaka, w skansenie w Zubrzycy; tam nie ma za wiele drzew liściastych, więc żółciaki nie mają na czym rosnąć. Ale pod Krakowem nie brakuje ich stanowisk.:) Z przyjemnością bym sobie chapnęła takiego świeżaka, bo w maju było ich niewiele. Pozdrawiam serdecznie!
Usuń