Śląskie lasy to nie tylko smardze, smardzówki i naparstniczki. Rośnie w nich również wiele innych gatunków, które przy okazji udało się zobaczyć. Większość z nich została już wcześniej znaleziona i oznaczona przez Pawła i podstawiona nam pod nos. Nie trzeba było węszyć w ściółce w całym lesie, bo wystarczyło skupić się na wskazanym fragmencie, żeby odszukać w nim grzybka. Obok tych popularnych i często spotykanych, trafiły się też rzadkości.
Bardzo dobrze trzymają się jeszcze czarki. Szóstka z powyższego zdjęcia to egzemplarze znalezione przez Pawła jeszcze w listopadzie. Pamiętam je dobrze, bo to moje znalezisko zainspirowało Pawła do zerknięcia w czarkowe miejscówki. Nasi przyjaciele z Jaworzna byli u nas na weekend niepodległościowy i podczas spaceru w Lasku Wolskim znalazłam jedną czarkę. Paweł od razu się wzbudził i oświadczył, ze musi sprawdzić swoją jaworzańską miejscówkę. Jak powiedział, tak uczynił i zaraz po powrocie do domu pognał do lasu, żeby znaleźć swoje własne czarki. Rosną sobie do tej pory i są w całkiem niezłej kondycji jak na takie staruszki.
Nieodłącznymi towarzyszkami jaworzańskich smardzów są piestrzenice kasztanowate, które zawsze rosną tam w licznych skupiskach. Nie zawiodły i tym razem. One prezentowały się doskonale, ale coś schrzaniłam przy robieniu zdjęć i nie jestem zadowolona z wyników współpracy z mózgowatymi modelkami.
Obfociłam też czareczki czarniutkie, które Paweł znalazł w pobliżu swojego domku. Jeszcze podczas poprzedniego wyjazdu śląskiego, za tym grzybkiem jechaliśmy ładnych parę kilometrów do Dąbrowy Górniczej, a parę dni później Paweł znalazł je u siebie.
Nie było w pobliżu żadnego cieku wodnego, a w plecakach nie mieliśmy już żadnej wody do picia, więc wszystkie zdjęcia są "na sucho."
Pojawiły się również trujące dzwonkówki wiosenne
i gromadki czernidłaków błyszczących.
W kilku lokalizacjach mogłam podziwiać przepiękne boczniaki topolowe. to mój ulubiony gatunek boczniaków do focenia. Jest gatunkiem rzadkim, wpisanym na Czerwoną Listę, więc warto zostawić go w lesie, mimo, że jest grzybkiem jadalnym. rośnie właśnie teraz, więc przy okazji leśnych spacerów możecie go wypatrywać na martwym drewnie topól i osik.
W dwóch miejscach, w których były takie najbardziej fotogeniczne egzemplarze, jeszcze z zarośniętymi błoną blaszkami, grzybki usadowiły się bardzo wysoko. Nie było możliwości podejść do nich blisko, żeby zrobić lepsze fotki. Udało mi się je jedynie ściągnąć nieco zoomem.
Dopiero w kolejnej miejscówce rosły sobie na wyciągnięcie ręki, na powalonym pniu, ale były już wyrośnięte i pozbawione osłon pod kapeluszami.
Na koniec Paweł pokazał mi jeszcze maleńkie piestrzyce zwyczajne, które sa podobno (według atlasów) gatunkiem pospolitym. Ja tej pospolitości w odwiedzanych lasach jakoś nie widzę. u mnie piestrzyce należą do rzadkości.
Ostatni grzybek to Helvella leucomelaena, która nie dorobiła się jeszcze polskiego imienia. Rośnie właśnie teraz, pod sosnami, więc wytężajcie wzrok i wypatrujcie kilkumilimetrowych kuleczek. Starsze owocniki mogą dorosnąć nawet do pięciu centymetrów i wtedy będa pewnie lepiej widoczne.
To już koniec grzybków pokazanych nam przez Pawła w Jaworznie i okolicach. Jutro ruszamy na świąteczny podbój Sudetów i tam też poszukamy jakichś grzybków. Na pewno będa te skalne.:)
Majówka już za chwilę. Smardze już się na nią szykują.:)
OdpowiedzUsuń