poniedziałek, 1 lutego 2016

Orawska zima

Lipnica Wielka, babia góra, Orawa, zabawy na śniegu
      Piękna styczniowa wiosna zagościła w wielu miejscach, ale nie na zboczach Babiej Góry - tam nadal da się poszaleć na śniegu. Ale nie ma go zbyt wiele, co nie wróży dobrze wiosennym grzybom. Wyjazd do Lipnicy został przełożony z poprzedniego tygodnia, kiedy to Krzyś kończył chorowanie i nie chciałam zabierać go na cały dzień w mroźne, górskie powietrze. Trochę obawialiśmy się podróży, bo to koniec ferii u nas i początek w kilku innych województwach. Okazało się jednak, że tym razem korków nie było i przejechaliśmy sprawnie w obydwie strony.

    A jak sytuacja śniegowa wyglądała po drodze? Do Myślenic - pełnia wiosny; dalej tylko miejscami widać było białe fragmenty krajobrazu, poprószone śniegiem tej nocy. Trochę więcej białego puchu zobaczyliśmy dopiero na granicy lasu babiogórskiego. Zobaczcie sami.
Lipnica Wielka, babia góra, Orawa, zabawy na śniegu
      Zgarnęliśmy po drodze Asię i pojechaliśmy do Stańcowej (leśniczówka u podnóży Babiej). Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy i pod koła samochodu, to wycięte drzewa - zajęły cały parking i pobocza drogi. Z trudem udało się znaleźć miejsce do zaparkowania. Zaproponowałam chłopcom, żebyśmy poszli sobie drogą biegnącą u stóp Babiej od Lipnicy do Zubrzycy. Byłaby to trasa wygodna do jazdy sankami - raz pod górkę, raz z górki. Michaś z Krzychem uparli się jednak, że chcą iść do strumyka, gdzie, podczas poprzedniej bytności w Lipnicy, zostawili bałwanka. Chcieli sprawdzić, czy przeżył wszystkie zawirowania pogodowe, jakie następują po sobie tej zimy.
Lipnica Wielka, babia góra, Orawa, zabawy na śniegu
      Przystałam na ich propozycję, bo "trasa strumykowa" jest bardzo przyjemna i lubię nią chodzić o każdej porze roku. Problem mieli za to chłopcy, bo w stronę do strumyka jest cały czas pod górkę i trzeba było ciągnąć sanki. Szybko okazało się, ze bidusie sił nie mają i najchętniej wpakowaliby się na sanki, a starzy niech sobie ciągną. Byliśmy nieugięci, bo umowa była taka, że sanki z obciążeniem będziemy ciągnąć tylko po płaskim i z górki.
Lipnica Wielka, babia góra, Orawa, zabawy na śniegu
      Wśród Michałkowych utyskiwań na niesprawiedliwość całego świata w ogólności, a matki w szczególności (bo przecież to niesprawiedliwe, że dziecko idzie na własnych nogach, kiedy sanki jadą puste:)), dotarliśmy do potoku przecinającego drogę. Chłopcy pobiegli do pniaka, na którym został nasz grudniowy bałwanek. Pieniek był pusty... Najwyraźniej temperaturowe zawirowania zgładziły go z powierzchni ziemi. Tego się obawiałam. A jeszcze bardziej rozpaczy chłopców, zwłaszcza Krzysia, któremu najbardziej zależało na spotkaniu z bałwankiem. Na szczęście nie przejął się zbytnio jego brakiem i stwierdził tylko: "O! Nie ma bałwanka. Zrobimy nowego." Po raz kolejny doszłam do wniosku, że czasem na wyrost obawiam się reakcji i emocji dzieci w różnych sytuacjach, podczas, gdy one świetnie sobie radzą z właściwym tonowaniem przeżyć.
Lipnica Wielka, babia góra, Orawa, zabawy na śniegu
     Kiedy tylko nie było konieczności przebierania nogami w celu pokonania przestrzeni, chłopcy natychmiastowo odzyskali całą energię, jakiej im brakowało podczas wędrówki pod górę. Najlepszym miejscem do zabawy okazała się skarpa po lewej stronie drogi - na tyle wysoka, żeby nie było zbyt łatwo na nią wejść i na tyle stroma, żeby z niej zjeżdżać na tyłkach. W dodatku w rowie było więcej śniegu niż w innych miejscach, a to też atrakcja.
Lipnica Wielka, babia góra, Orawa, zabawy na śniegu
     Oprócz wspinaczki i zjazdów, Krzyś wykonywał tygrysie skoki - rozbieg, wybicie, uderzenie pupą w śnieg, leżenie, wstawanie, rozbieg.... Nie wiem ile razy małe ciałko mojego synka zderzyło się z zamarzniętą ziemią pokrytą niewielką warstewką śniegu. Najważniejsze, że uśmiech na paździapie był coraz szerszy, a okrzyki bojowe głośniejsze.
Lipnica Wielka, babia góra, Orawa, zabawy na śniegu
Lipnica Wielka, babia góra, Orawa, zabawy na śniegu
Lipnica Wielka, babia góra, Orawa, zabawy na śniegu
     W ramach odpoczynku Michaś z Krzychem leżakowali zasypując się śniegiem. Dwie, trzy minuty w bezruchu i zrywali się jak nowi do dalszej zabawy.
Lipnica Wielka, babia góra, Orawa, zabawy na śniegu
     Korzystając z tego, że chłopcy doskonale bawią się w tym miejscu, zostawiłam ich pod opieką Pawełka i Asi, a sama ruszyłam pod górę w las. Chwilę dla siebie chciałam wykorzystać na poszukiwania rzadkiego grzybka - kielisznika jodłowego, który pojawia się również w okresie zimowym, na drewnie drzew iglastych, przede wszystkim na jodłach.
Lipnica Wielka, babia góra, Orawa, zabawy na śniegu
    Wspinałam się po stromym miejscami zboczu, pokonywałam przeszkody utworzone przez powalone drzewa, robiłam zdjęcia i szukałam - na drzewach rosnących, na leżących, oglądałam gałązki pokryte śniegiem... I nic. Tym razem nie udało mi się wytropić kielisznika. Ale za to w ciszy i spokoju mogłam kontemplować leśne klimaty.
Lipnica Wielka, babia góra, Orawa, zabawy na śniegu
Lipnica Wielka, babia góra, Orawa, zabawy na śniegu
Lipnica Wielka, babia góra, Orawa, zabawy na śniegu
Lipnica Wielka, babia góra, Orawa, zabawy na śniegu
Lipnica Wielka, babia góra, Orawa, zabawy na śniegu
      Połaziłam tak sobie z godzinę. Trzeba było wracać po szalejącą menażerię. Okazało się, że nie zdążyli zbudować nowego bałwanka... Przynajmniej nie będą się martwić czy przeżyje kolejną odwilż.:) Zmordowani śnieżnym szaleństwem, otrzepani ze śniegu wsiedli na sanki, do rąk wzięli prowiant i rozpoczęliśmy odwrót. Droga w dół została pokonana szybko i sprawnie - teraz Michaś i Krzyś byli wiezieni, więc nie mieli poczucia niesprawiedliwości.;)
Lipnica Wielka, babia góra, Orawa, zabawy na śniegu
     Kiedy dotarliśmy do samochodu, okazało się, że chłopcy znowu mają nadmiar energii i jeszcze przez kwadrans tarzali się po śniegu i prowadzili śnieżkową wojnę. Zachmurzyło się, a z chmur zaczęły spadać drobne, mokre płatki śniegu. Omiotłam chłopaków miotełką do odśnieżania szyb i mogliśmy się wpakować do samochodu.
Lipnica Wielka, babia góra, Orawa, zabawy na śniegu
    Kolejna doskonała zabawa dorwała ich na lipnickim podwórku. Bryła lodu, wyjęta z wanny służącej latem koniom za wodopój, zapraszała, aby ją rozwalić. Za destrukcyjne narzędzia chwycili nie tylko Michaś z Krzychem, ale i Pawełek, który dorwał kilof i z zacięciem mordował lodową bryłę. Bawił się przy tym lepiej niż dzieci...
Lipnica Wielka, babia góra, Orawa, zabawy na śniegu
Lipnica Wielka, babia góra, Orawa, zabawy na śniegu
     Później był jeszcze pyszny obiadek lipnicki, urodzinowy tort Asi i oczywiście zabawa w "Asiowym domku". Ale w końcu trzeba było wracać.
     Po południu wypogodziło się i zza chmur wyłoniły się szczyty Tatr. Babia również zaprezentowała się w całej okazałości. Zatrzymaliśmy się po drodze, aby uwiecznić te widoki.
Lipnica Wielka, babia góra, Orawa, zabawy na śniegu
Lipnica Wielka, babia góra, Orawa, zabawy na śniegu

4 komentarze:

  1. pięknie. tęsknię za tymi miejscami wspólnymi wycieczkami. mam nadzieję, że już niedługo.. :)

    ciocia unja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że niedługo! W marcu na pewno będzie wyprawa na krokusy i czarki, w kwietniu rekonesans smardzowy i szykuj się na majówkę.:) Masz nieustające zaproszenie do towarzyszenia nam.:)

      Usuń
  2. dzięki dzięki dzięki - się szykuję :D

    ciocia unja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To świetnie! Może Ci się uda zrobić sobie wolną całą majówkę.:)

      Usuń