Podczas smardzowych wędrówek po Orawie spotykaliśmy nie tylko smardze, ale również sporo innych grzybków, roślinek, zwierzątek. Wybrałam kilka ciekawostek, które ja, moja menażeria i ciocia Iza wytropiliśmy włócząc się po drogach i bezdrożach.
W kilku miejscach spotkaliśmy krążkownice wrębiaste. Było ich w tym roku, w przeciwieństwie do smardzów, bardzo niewiele. Pisałam już o tym gatunku, zachęcając do spróbowania ich smaku. W czasie tegorocznej majówki nie było ich na tyle, zeby się nimi najeść, ale ciocia Iza przechowała znaezione owocniki w lodówce, zabrała do domu i zapewne spróbowała jak smakują (nigdy wcześniej nie miała ku temu okazji). Krążkownice wrębiaste nie są grzybami chronionymi ani w Polsce, ani na Słowacji, wiec można je całkiem legalnie pozyskiwać.
Te, które znaleźliśmy w tym roku, rosły w wilgotnych miejscach, na brzegach strumieni. Przyjrzyjcie się im dokładnie, bo poniżej mamy fotki innego gatunku - krążkówki żyłkowanej. Te dwa grzybki są do siebie podobne, ale można je bez większych trudności odróżnić - jeżeli nie po wyglądzie, to po zapachu.
Krążkówka żyłkowana jest znacznie rzadziej występującym gatunkiem niż krążkownica wrębiasta i z tego powodu znajduje się w Polsce pod ochroną. Nie wiem, czy jest chroniona również na Słowacji, czy też nie. Na wszelki wypadek, te, które znaleźliśmy, pozostały na swoich stanowiskach.
Na Orawie te dwa gatunki mają nieco odmienne ubarwienie - krążkownice wrębiaste są bardziej "miodowe", a krążkówki żyłkowane bardziej "oliwkowe, zielonkawe". Drugą cechą rozpoznawczą jest żyłkowanie - krążkówki żyłkowane mają znacznie wyraźniejszą "żyłkową" siateczkę na całej powierzchni miseczki.
Oczywiście w innym rejonie, gdzie jest inna gleba, rosną inne rośliny, różnice te mogą się zacierać. Wystarczy jednak pochylić się nad znalezionym grzybkiem i powąchać go - jeżeli ma zapach chloru, to znaczy, że udało nam się trafić na rzadką krążkówkę żyłkowaną; jeżeli tego zapachu nie wyczujemy, możemy pakować znalezisko do koszyka i wykorzystać w kuchni.:)
W razie pomyłki nie grozi nam nic oprócz wyrzutów sumienia z powodu zebrania grzyba chronionego. Krążkówka żyłkowana jest bowiem jadalna, a chlorowy zapach ulatnia się podczas obróbki termicznej (nie sprawdzałam tego, ale tak twierdzą zaufani znawcy grzybów :)).
Kolejną ciekawostką była piestrzenica kasztanowata. Wyjątkowość tego owocnika wynikała z bardzo długiego trzonu. Nigdy wcześniej nie widziałam przedstawicielki tego gatunku, która byłaby aż tak długonoga. Ten okaz rósł w wysokiej, suchej trawie i chyba dlatego tak mocno wyciągnął się do góry.
Teraz mamy nadrzewniaka. Kiedy zobaczyłam pięknie obrośnięty pień po ściętej jodle, myślałam, ze to jakiś rzadko spotykany gatunek mi się trafił. Tymczasem, po bliższym przyjrzeniu się owocnikom, musiałam stwierdzić, ze jest to niezwykle powszechny łycznik ochrowy. Co prawda najczęściej wyrasta na drewnie drzew liściastych, ale i na iglastych się trafia, choć znacznie rzadziej. Ten był pięknie wyrośnięty, a owocniki były praktycznie pozbawione trzonu.
Kolejną ciekawostką jest maczużnik wysmukły, którego znalazła ciocia Iza. Był wyjątkowy, ponieważ na jednym żywicielu wyrosły aż dwa duże owocniki. Iza, która po raz pierwszy samodzielnie znalazła tego grzybka, chciała sprawdzić na czym wyrósł. Po wykrojeniu owocników z kawałkiem podłoża wyglądało jakby maczużnik rósł na korzeniu lepiężnika. Dopiero po przekrojeniu korzenia okazało się, ze w jego wnętrzu znajduje się larwa, która stała się pożywką dla grzyba. Stworzyłyśmy całą opowieść jak to się mogło stać - gąsienica wyżerała sobie środek lepiężnikowego korzenia, ale w pewnym momencie utknęła w wąskim korytarzyku i tam już została, stając się pożywką dla grzybka. Dzięki temu trafiło nam sie takie piękne znalezisko.:)
To już ostatnia ciekawostka. Oglądaliśmy ją podczas wizyty w Slanej Vodzie - roślinka ta została znaleziona i przywieziona z odległych rejonów Słowacji przez naszych znajomych smardzowników. Zanim przystąpiłam do prób identyfikacji, Maryjka podesłała mi gotowca. (Dziękuję!)
Jest to gnieźnik leśny - jeden ze storczyków występujących w polskich lasach. Jego nazwa pochodzi od splątanych w kształcie gniazda korzeni. Znajduje się pod ochroną. Poczytałam sobie trochę o tej ciekawej roślince. Cytuję najciekawsze informacje zaczerpnięte ze strony Encyklopedia Warmii i Mazur: "Storczyk ten po raz pierwszy zakwita dopiero w dziewiątym roku życia.
Przez cały czas do zakwitnięcia rozwój rośliny odbywa się pod ziemią.
Kwiaty nie wydzielają odczuwalnego przez człowieka zapachu i nie
wytwarzają nektaru, zwabiają jednak muchówki, które je zapylają. Często
jest to zapylenie krzyżowe, jednak w niesprzyjających warunkach (zła
pogoda, brak much) dochodzi do samozapylenia. Kwitnie od drugiej połowy
maja do czerwca. Gnieźnikowi zdarza się kwitnąć również pod ziemią. Ma
to miejsce wtedy, gdy ziemia jest bardzo twarda i pęd nie może się przez
nią przebić lub jest głęboko pod ziemią. Jednak i wówczas wytwarza
nasiona w wyniku samozapylenia."
nazbierałaś ciekawostek w tym wpisie ,Świetne i edukacyjne
OdpowiedzUsuńZapewne równie dużo ciekawostek umknęło mi podczas spacerów, bo nie zwróciłam na nie uwagi.:)
Usuńno.. no... żeby Was kto nie ścigał za tego gnieźnika...
OdpowiedzUsuńJa mu tylko fotkę zrobiłam, co mu z pewnością nie zaszkodziło już bardziej.;)
UsuńA zwierzątka kuda ? :-) Inka
OdpowiedzUsuńA zwierzątka przewinęły się tu i tam w innych majówkowych wpisach; Nie było żadnych szczególnie ciekawych okazów, więc darowałam sobie wstawianie ich tutaj.:) Zwierzątkom z bacówki poświecę osobny post.:)
UsuńZ tego, co zauważyłam, to nie masz trudności z rozumieniem.:) Ale faktem jest, że przy dzieciach nauczyłam się wyjaśniać wszystko wyjątkowo zrozumiale.:)
OdpowiedzUsuń