Pierwszego listopada spędzamy od lat według jednego schematu. W tym roku spacer na groby został wzbogacony o pozyskane po drodze grzybki. Tych do oglądania było znacznie więcej. Dodatkową motywacją do przetrzepania lasku w drodze na cmentarz była informacja od koleżanki, ze w tymże lasku spotkała okratki australijskie. Było to pierwsze doniesienie o pojawieniu się tego gatunku w Krakowie, jakie do mnie dotarło. Miałam nadzieję na odszukanie tego wędrującego grzyba. Dostałam w miarę dokładne namiary, więc wiedziałam, gdzie szukać. Jednak okratki były tam widziane miesiąc wcześniej, więc nie miałam żadnej pewności, czy jeszcze cokolwiek z nich zostało. Ale powód do wpadnięcia w krzaczory był doskonały.
Zanim doszliśmy do miejsca, w którym mogły być okratki, na naszej drodze stanął zagajnik dzikich bzów. Poszliśmy sprawdzić, czy wyrosły kolejne owocniki - niedawno wyzbierałam większe sztuki, ale sporo maluchów zostało. niestety, nie podrosły, tylko wyschły na wietrze. Trzeba będzie poczekać na kolejne deszczowe dni, aby odżyły.
Drogą przez lasek szło w stronę cmentarza sporo osób. My zanurkowaliśmy między drzewa. Przepatrywalam dokładnie teren, gdzie były widziane okratki, ale nie udało mi się dostrzec najmniejszych śladów po tych dziwolągach. Za to trafiły się resztki starych opieniek i...
...stadko gąsówek fioletowawych (gąsówek nagich). Ucieszyłam się nimi bardzo, zwłaszcza, że Michaś doszedł do wniosku, że będzie z czego zrobić pyszne zapiekanki, takie, jak robiła ciocia Iza, kiedy była u nas dwa tygodnie temu.
Wyjęłam z plecaka siatkę, ale okazało się, ze nie mamy przy sobie nożyka (wszak nie szliśmy w tym dniu na grzybobranie, a do focenia okratków nóż nie był potrzebny). Musieliśmy zabrać grzybki w całości, bez sprawdzenia, czy przypadkiem nie są robaczywe. Nie lubię w taki sposób nosić grzybków, bo zawsze się bardziej pogniotą, nie wyglądają tak ładnie i są trudniejsze do późniejszej obróbki.
W dalszej części lasu były stada maślanek. Największe ich skupisko miało tyle siły, że pod naporem małych grzybków runęło spore drzewo. A one sobie rosły dalej, zmieniając jedynie kierunek krzywizny swoich trzonków.
Niemało było również purchawek chropowatych i ...
...próchnilców maczugowatych.
Po powrocie z przedpołudniowego wyjścia i nakarmieniu menażerii, obrałam gąsówki (połowa odpadła z powodu obecności robaczkowych lokatorów) i poddusiłam je na maśle tak, żeby odparował nadmiar wody - w ten sposób powstała baza do kolacjowej zapiekanki.
Poszliśmy na drugi cmentarz i na Kopiec Krakusa. Widok na nieczynny już kamieniołom na Krzemionkach nie zmienił się od ubiegłego roku (całe szczęście, że tego kawałka nie zabudowują jeszcze).
Natomiast widok w druga stronę został zdominowany przez gigantyczną konstrukcję łącznicy kolejowej, przez którą przejazd przez i tak zakorkowane miasto, stał się jeszcze trudniejszy - zwężenie drogi z trzech pasów do jednego i całkowite zamknięcie w jednym kierunku spowodowały jeszcze większe korki niż zwykle. Ale w tym dniu przejechać było łatwo, bo na długi weekend pierwszolistopadowy budowlańcy odblokowali wszystkie pasy ruchu.
Robiło się powoli ciemno. Pora była wracać do domku i brać się za robienie zapiekanek..
Wszystko poszło tak szybko, że nie zdążyłam zrobić dalszych zdjęć dokumentujących przygotowanie posiłku (jakoś nie mam serca do focenia jedzenia). Na tak przygotowane kromki daje się żółty ser, a właściwie to dużo sera i wkłada na parę minut do piekarnika. Zapiekanki według przepisu Izy - Smacznej Pyzy zniknęły w paszczach moich chłopaków w tempie ekspresowym.
W niektórych miejscach w naszym kraju jest wysyp grzybków,u nas nie ma.Troszkę nazbierałaś więc zapach i smak na zapiekankach jest,mniam mniam
OdpowiedzUsuńTam, gdzie teraz dużo rośnie, nie było nic, kiedy wysypało u mnie. To dobrze, że pojawiły się i tam, gdzie ich wcześniej nie było.:)
UsuńPoszłam sprawdzić okratka - właśnie 1 listopada. Zostały smętne resztki rozwiniętych osobników i "jaja", które pokonał chłód. Można je oglądnąć na fb.
OdpowiedzUsuńNo to masz dalej swoje tajne miejsce, skoro ja na te resztki nie trafiłam.:(
UsuńTo żadna tajemnica - obok znanej Ci ścieżki od domu z panelami po lewej idąc do Żywieckiej, około dwa małe kroki od brzegu ścieżki, za tablicami ale poniżej najnowszej budowy. Powodzenia :)
UsuńJa wiem, że to nie tajemnica, ale nie znalazłam. Szukałam w tamtym rejonie i nie trafiłam.:( Jeszcze sobie poszukam, bo lubię takie tropienie.:) Jak nie w tym roku, to w przyszłym.:)
Usuńmy nazbieraliśmy więcej 31 10
OdpowiedzUsuńNasz zbiór powalający nie był, więc nie wątpię, że wielu grzybiarzy w "okolicznych" dniach znalazło więcej.:) Smacznego życzę!
Usuń