Wspominałam już we wpisie o niedzielnym grzybobraniu, że znalazłam grzybka, którego nie umiem nazwać. To oczywiście nie jest rzadkością, że nie znam imienia znalezionego gatunku, ale tym razem grzybek był niezwykle charakterystyczny i miałam gdzieś w głowie zapisany jego obraz z jakiegoś zdjęcia, ale za nic w świecie nie mogłam sobie przypomnieć gdzie to zdjęcie widziałam, a tym bardziej, co ono przedstawiało. Znalezione grzybki rosły pierwotnie w kępce na pniu modrzewia, u jego podstawy. Nie byłam niestety pierwszą osobą, która zwróciła na nie uwagę. Mój poprzednik obszedł się z nimi brutalnie - potraktował je z buta. Widocznie zorientował się, że to nie opieńki i je podeptał. Z grupy kilku owocników ocalał jeden cały, leżący na ściółce i drugi, nie całkiem rozdeptany. Takie grzyby widziałam w realu po raz pierwszy w życiu. Ponieważ chadzam po lasach sporo, więc takie znalezisko, z którym nie miałam okazji się spotkać, na pewno nie jest grzybem często występującym. Przystąpiłam zatem do dokładnych oględzin miejsca i zniszczonych owocników.
Na początek obejrzałam co zostało ze zmiażdżonych grzybów i w jaki sposób były wrośnięte pod korę modrzewia. Z miazgi grzybowej niewiele dało się wyodrębnić, ale mogłam się pastwić nad tym jednym, który został tylko kopnięty, a nie rozdeptany. Pierwsze, co rzucało się w oczy, to rurki zbiegające aż na trzon, wyraźnie pomarańczowe na brzegach, pod podwiniętym kapeluszem.
Wierzch kapelusza był bez śladu śluzu, delikatnie pokarbowany, suchy, w kolorze miodowym. Rurki pod dotknięciem niebieszczały. Byłam pewna, ze to samo stanie się z miąższem po przekrojeniu owocnika. Jednak tak się nie stało - niebieskawe zabarwienie przedostało się do środka tylko w tym miejscu, w którym nacisnięte zostały rurki.
Robiąc przekrój dokładnie obwąchałam delikwenta - pachniał żywica, korą i grzybem (oczywiście to są odczucia subiektywne). Spróbowałam tez kawałeczek - chrupki w konsystencji, w smaku kwaskowaty. Wyposażona w zdjęcia i spostrzeżenia z lasu, przystąpiłam w domu do próby zidentyfikowania znaleziska. Zaczęły się schody.
Z perspektywy tych kilku dni mogę stwierdzić, że gamoń ze mnie, bo zamiast, jak za starych czasów, zacząć poszukiwania od papierowego atlasu, ja zaczęłam przeszukiwać zasoby internetowe. Przeszperałam wśród maślaków, podgrzybków, borowików i borowiczaków. Brałam pod uwagę również gatunki, które nie były odnotowane w Polsce. Nic jednak nie pasowało do mojego znaleziska. Pawełek śmiał się, że nie będę mogła spać w nocy przez tego grzyba.;) Spałam jednak dobrze. W poniedziałek dałam sobie dzień czasu na przemyślenia, a we wtorek wywlokłam z szafki czeski atlas i w ciągu pięciu minut wiedziałam, że mój grzybek to złotak czerwonawy, który wcześniej nosił nazwę złotak nadrzewny.
Odetchnęłam z ulgą. Teraz skonfrontowałam moje atlasowe ustalenia z netem i znalazłam zdjęcia koleżanki z Grzyblandu, które oglądałam kiedyś tam, dawno temu, ale oprócz obrazu schowanego gdzieś głęboko w mózgu, nic mi więcej z tego oglądania nie zostało. Za to teraz już na wieki wieków będę pamiętać jak się ten grzybek zwie. Mam nadzieję, że kiedyś go jeszcze spotkam.
Jeżeli Wam uda się na niego trafić, nie zrywajcie go - jest rzadki, a na pewno się nim nie najecie.
Bardzo dziwny grzybek.Ta część z rurkami taka cieniutka ,skromniutka a w przekroju wygląda jakby trzon rozrósł się w kapelusz ,nie ma można zobaczyć tej granicy gdzie kończy się nóżka.Albo nigdy nie spotkałam takiego albo nie podnosiłam bo nie znam nawet z widzenia :)Pięknie u nas dziś było i zapowiadają ciepłe dni to może jeszcze będą rosły grzyby te znane mi gatunki bo pani chyba zna wszystkie albo prawie ,no jestem pod wrażeniem.Więc ciepełka życzę i słoneczka.Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZ grzybami to jest tak, ze im więcej się ich zna, to lepiej się wie, że zna się ich niewielką cząstkę. Jest ich tyle, ze poznanie wszystkich jest niemożliwością.:)
UsuńU mnie wczoraj na chwilę zaświeciło słońce; od razu przyjemniej się zrobiło. Przydałoby się parę dni złotej, polskiej jesieni, zarówno nam, jak i grzybkom.
Pozdrawiam serdecznie.:)
Jak to jest Dorotka że Twoje oczy zawsze zobaczą coś ciekawego.Tyle grzybów już poznałam dzięki Tobie.U na dalej opady ale dziś nie jest zimno a wiem że u ciebie 20 stopni
OdpowiedzUsuńNie zawsze, nie zawsze. I nie wiemy, ile ciekawostek pomijam, bo ich nie zauważam.
UsuńDzisiaj faktycznie mamy piękny dzień - było sporo słonka i cieplutko. Teraz już przyszły chmury i strasznie wieje. Może i u Ciebie w końcu zawita lepsza pogoda.