piątek, 9 lutego 2018

Michaś, Krzyś i szkolna TABLICA MOCY

     Panie w szkole Michałka i Krzysia stwierdziły, że dzieciaki maja problem ze wskazaniem swoich mocnych stron, mniej lub bardziej wybitnych osiągnięć, umiejętności i sukcesów. W ten sposób powstał plan stworzenia szkolnej tablicy mocy, na której każdy uczeń mógłby się pochwalić swoimi, nie tylko szkolnymi osiągnięciami oraz samodzielnie napisać o sobie i swoich umiejętnościach i zdolnościach. Krótko mówiąc, chodziło o pozytywne wzmocnienie samooceny każdego dziecka. Kontynuacją wpisów na tablicy mocy był szkolny pokaz talentów, w czasie którego wszyscy chętni mogli wystąpić i zaprezentować swoje umiejętności.


    Kiedy tylko dowiedziałam się o planowanym projekcie, uśmiechnęłam się pod nosem, bo natychmiast stanął mi przed oczami Michaś, który nigdy nie miał i nie ma problemu z wypunktowaniem swoich rozlicznych talentów. Szybko jednak pomyślałam również o Krzysiu, który, w przeciwieństwie do brata, nie zawsze dostrzega to, co w nim jest dobre. Z ciekawością czekałam więc na efekty szkolnego projektu i możliwość zapoznania się z zamieszczonymi na tablicy opisami wykonanymi przez dzieci.

     Tablica Mocy zaczęła się zapełniać w tygodniu, w którym ja z Krzysiem chorowaliśmy. Pojawiły się na niej rozmaite medale, dyplomy, a przede wszystkim karteczki napisane przez dzieciaki. Miałam możliwość poczytania ich przed zebraniem semestralnym. Wśród karteczek, na których dzieci pisały, że są miłe, koleżeńskie, świetnie pływają, jeżdżą konno albo są zaklinaczami swoich psów i chomików, wyróżniała się kartka Michałka - była to najbardziej rozbudowana wypowiedź, okraszona rysunkiem i sporą dawką wykrzykników. Pamiętacie taki wierszyk: "Samochwała w kącie stała..."? Spokojnie mogłabym zmienić treść na "Mój Michałek samochwałek tak o sobie opowiada..."

     Na żółtej karteczce Michaś nawet narysował sobie linijki, żeby w miarę starannie napisać panegiryk ku czci swojej (sorry, ale tylko to określenie mi tu dobrze pasuje). Zaczął od tego, że jest NAJLEPSZYM uczniem w całej szkole i w dodatku jest uczniem najgrzeczniejszym. Dalej pochwalił się, ze doskonale pierwiastkuje i potęguje, co "w przypadku trzecioklasisty jest ewenementem". Czytając dalej hymn pochwalny Michałka, nie mogłam się powstrzymać od śmiechu, bo okazuje się, że moje dziecko, poza wcześniej wymienionymi walorami, posiadło też umiejętność "rewelacyjnego" budowania z klocków Lego, zna się doskonale na samolotach i buduje najlepiej latające modele...

    Całkowicie padłam, kiedy podczas dalszej lektury dowiedziałam się, że Michałek robi salta w powietrzu i gwiazdy. Przy czym wyjaśnił w nawiasie, że nie chodzi mu o gwiazdy na niebie, lecz o ćwiczenie gimnastyczne. Tak, żeby nikt nie miał wątpliwości, o czym jest mowa. Dodał też, że biega z prędkością 22,4 km/godz. Faktem jest, że zmierzył sobie kiedyś dżipsem taką właśnie prędkość, ale był to bieg z górki, przy pomyślnym wietrze i nigdy więcej tego rekordu powtórzyć się nie udało. Jak widzicie, Michałek absolutnie nie ma problemu z pozytywną oceną swojej osoby, umiejętności i dokonań, ale...

    Wieczorkiem rozmawialiśmy sobie w domku na temat treści zawartych w Michałkowym tekście. Mój doskonały synuś stwierdził, że przecież to wszystko jest najprawdziwszą prawda, bo on, Michałek, jest dzieckiem prawdomównym i nigdy nie kłamie. Zapytałam więc, kiedy robił te gwiazdy i salta, których w życiu w jego wykonaniu nie widziałam. Wcale się nie zmieszał, tylko z oburzeniem oświadczył, że w parku trampolin mu się udało zrobić. A matka tego nie widziała, bo była zajęta ploteczkami z innymi mamami. Tak więc przy okazji jeszcze mi wbił szpileczkę - on takie akrobacje wyczynia, a matka PLOTKUJE! Próbowałam podważyć kolejne punkty z Michasiowej listy, ale rozbijałam się o coraz mocniejsze argumenty Michałka. On naprawdę jest przekonany o swojej doskonałości i uważa się za najlepszego we wszystkim. 

    Zapytałam jeszcze Michałka, czemu nie napisał, że jest ładny (celowo nie użyłam słowa najładniejszy). Zastanowienie trwało tylko kilka sekund i Michaś odparł, że dziewczyny są ładniejsze od niego. Po czym dodał - Ale faktycznie! Przecież mogłem napisać, ze jestem najładniejszy z chłopaków! Po tym oświadczeniu stwierdziłam, ze kończę dyskusję z Michałkiem, bo i tak nie będę w stanie w najmniejszym stopniu obniżyć jego bardzo, bardzo wysokiej (według mnie wygórowanej) samooceny. Z jednej strony dobrze, z drugiej obawiam się, że jak mu się kiedyś noga powinie i jego osiągnięcia nie będą zgodne z zamierzeniami, bardzo to przeżyje i nie będzie szczęśliwym Michałkiem.

    Pewnie jesteście ciekawi, co w temacie mocy wymyślił mój kochany Krzyś. Ponieważ był chory, kiedy koledzy i koleżanki zapełniali tablice mocy, nalegałam, żeby ją uzupełnił po powrocie do szkoły. Poradziłam, żeby zabrał medal z zawodów pływackich i kotylion z hubertusa. Karteczkę miał napisać w szkole. Omówiliśmy po drodze, co może się na niej znaleźć. Jak się jednak okazało, Krzyś wykazał się niezwykłą wprost pomysłowością. Jak zobaczyłam jego karteczkowy tekst, ręce mi opadły. Pierwsze zdanie - Jestem głupi. Dobrze, że dalej dodał, że jeszcze gra w piłkę i umie budować z klocków. I wiecie jak Krzyś wyjaśnił to, co napisał? Najpierw stwierdził, że nie wiedział, co napisać, a później, że miało być śmiesznie. Śmiesznie raczej nie było, chociaż kto wie, może koledzy faktycznie się śmiali i byli pełni podziwu? Ja na pewno nie. A Krzyś nie chciał zrobić nowej karteczki, bo na tamtej wyszedł mu ładny rysunek... No i wisi sobie ten Krzysiowy tekst "Jestem głupi." na szkolnej tablicy mocy. Może faktycznie w głupocie jest moc? Mam nadzieję, że "karteczki mocy" można będzie za jakiś czas zabrać do domu, umieścić w rodzinnym archiwum, a za parę lat po prostu się z nich pośmiać.

     Może nie powinnam analizować aż tak dogłębnie tego, co myślą o sobie moje chłopaki, bo przecież to się zmienia każdego dnia, a nawet zależy od chwilowych emocji i myśli im towarzyszących. Ale przy takich, trochę spontanicznych, wystąpieniach obija mi się po czerepie pytanie:"Co z nich wyrośnie?" I jaki ja mam na to wpływ? Dobrze, że zaczęły się ferie i będzie można odpocząć od szkolnej codzienności, ujawniając przy okazji jakieś inne "moce".:)

5 komentarzy:

  1. No no uśmiałam się z tych karteczek.Dobrze że dziecko ma wysoką samoocenę ale przesada w opisach też się zdarza.A chłopaki nie napisali że znają tyle gatunków grzybów,że nazbierali ich najwięcej ze wszystkich dzieci w ich wieku.No i że na kucach jeżdżą,też mogli się pochwalić.Pozdrawiam was Moja Menażerio <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie Ewo, o tym, co wyróżniałoby ich spośród innych dzieci, nawet nie wspomnieli. Mam wrażenie, że zbieranie grzybów i obchodzenie się z końmi jest dla nich tak naturalne i oczywiste, że w żaden sposób nie traktują tego jak czegoś wyjątkowego. Pozdrawiamy Cię serdecznie!

      Usuń
  2. Michaś po prostu MA MOC! I niech moc będzie z nim!
    Niezapomnianych wrażeń seryjnych życzę, pozdrawiam- Ewa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wrażenia mają być "feryjne":Ewa

      Usuń
    2. Niech i Tobie Ewo mocy nigdy nie braknie! A wrażenia feryjne jak najbardziej niech będą seryjne. Wyprawiłam dzisiaj chłopaków na zimowisko i mam całe popołudnie na sprzątanie.:) Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń