Rok dwa tysiące dwudziesty przejdzie do historii jako rok korony. Co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości. Ja też miałam swoje spotkanie z koroną, a właściwie dzięki jednej koronie, mogłam spotkać inne korony.:) To ogłoszone wszem i wobec pandemia wygoniła mnie z Krakowa na Orawę już w kwietniu. Miałam więc możliwość przeszukiwania tutejszych lasów znacznie wcześniej niż w czasie wakacji. Wykorzystałam tę możliwość, dzięki czemu udało mi się spotkać setki koron. To zdecydowanie ich rok.:)
Koronica ozdobna jest uznawana za gatunek rzadko spotykany. Jest objęta ścisłą ochroną gatunkową. Po tegorocznej wiośnie mam jednak wrażenie, ze koronica nie jest wcale tak rzadka, tylko najzwyczajniej w świecie, mało kto pałęta się po lasach, kiedy ona rośnie. A nawet jak już się ktoś włóczy po lesie, to łatwo ją przeoczyć. Ja kilka razy przechodziłam koło miejsca, w którym później ja dorwałam.
Kilka stanowisk koronicy znałam z lat poprzednich. Wszystkie są umiejscowione na zboczach Babiej Góry. W tym roku odkryłam kolejne stanowiska w okolicznych lasach i łącznie znam na Orawie 16 miejscówek koronicy ozdobnej.
Znając tyle miejsc występowania, będąc na miejscu i dysponując wolnym czasem i chęciami, liczyłam na to, ze uda mi się przeprowadzić szczegółowe obserwacje od momentu odkrycia do zejścia owocników z powodu starości.
Nie przewidziałam, że będę mieć potężną konkurencję pod postacią ślimaków, które rozmnożyły się podczas deszczowych dni do tego stopnia, ze zżerają wszystko, co znajdzie się na ich drodze. Koronice, które są dla człowieka trujące, ślimakom wchodzą do brzuchów perfekcyjnie. W efekcie moje obiekty obserwacyjne zostały skonsumowane i musiałam obserwacje zakończyć wcześniej niż planowałam.
Jak już wspomniałam, koronice wyrosly w tym roku masowo - w najmniej licznym stanowisku były dwa owocniki, a w najliczniejszym ponad czterdzieści.
Koronice w pierwszym etapie rozwoju rosną sobie spokojnie pod ziemią. Są kulistymi tworami pustymi w środeczku.
Rosnąc wydostają się nad poziom ziemi -najpierw niewielka część kulki, później coraz więcej i więcej.
Później na szczycie owocnika robi się malutka dziurka, która się powiększa.
Pęknięcia rozchodzą się na boki i owocnik robi się gwiaździsty.
Z gwiazd niestety wiele nie zostało. Zjadły je ślimaki.:(
Ludzie sobie z koroną nie mogą poradzić, natomiast ślimaki rozprawiły się z nimi w ciągu paru dni. Miałam nadzieję, ze uda mi się jeszcze teraz, po powrocie z kilkudniowego pobytu w mieście dokończyć obserwację, ale niestety, nie było już czego obserwować. Pokazuję je zatem w takiej odsłonie, w jakiej miałam je możliwość oglądać w czerwcu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz