wtorek, 16 lutego 2021

Zima trzyma, grzybów "nima"

     Kilka poprzednich lat przyzwyczaiło nas (a w każdym razie mnie), że prawdziwej zimy trzeba szukać na Orawie, a w Krakowie i okolicach pobliskich trwa cały czas okres zimowych grzybobrań, które potrzebują na zmianę mrozu i roztopów, a nie nieustannego zmrożenia natury przez dłuższy czas. A tu nam ten rok obecny pokazał pazurki sprowadzając zimę taką jak niegdyś bywała, nazwaną obecnie anomalią, bestią ze wschodu, czy też Armagedonem. To, co 10 - 15 - 20 lat temu było standardem, obecnie jest postrzegane jako odstępstwo od reguły. Dla mnie jedynym minusem tej sytuacji jest niemożność pozyskiwania leśnej świeżyzny. I absolutnie nie chodzi mi o konsumpcję, bo zapasów ci u nas dostatek i nawet roczną zimę udałoby się z nimi przetrwać, ale ten cudowny moment, kiedy widzisz swoją ofiarę przyczepioną do bezlistnej gałązki lub pniaka, ten moment zetknięcia pazerniaczej łapy z powierzchnią owocnika, szybki ruch pozbawiający go kontaktu z podłożem i zabezpieczenie pozyskanego w koszyczku lub anużce... Tego mi tej zimy, śnieżnej i mroźnej brakuje. Od blisko półtora miesiąca nie udało mi się pozyskać żadnego boczniaka, zimówki ani nawet uszaka. A przecież zawsze, kiedy nawet nie było boczniaków i płomiennic, to garść uszaków zawsze wpadła w pazerniacze łapy. Ba! Nawet  grzybów niepozyskowych, takich do zdjęć, nie można wypatrzeć, bo albo pokryte śniegiem, albo w stanie zmrożonego zasuszenia, bez reprezentacyjnego wyglądu. Zobaczcie zresztą sami, jaka grzybowa bieda podczas niedzielnego spaceru.

    Spacer miał być walentynkowy, bez czasowych ograniczeń. W związku z tym chciałam gdzieś dalej od Krakowa jechać, ale Pawełek, który tym razem postanowił iść na spacer z nami, wybrał Las Bronaczowa. Było więc miejsce dobrze znane, blisko miasta, bez wytracania cennego czasu na dojazdy. Las oczywiście cały w śniegu. Takim zmrożonym, twardym z wierzchu, bo w pewnym momencie padał taki marznący ni to deszcz, ni to śnieg. Ruszyliśmy na znajome ścieżki. Pawełek wypruł do przodu, Miś i Krzyś zostali z tyłu. Ostatnimi czasy takie ustawienie jest standardem.
      Chwilami prowadzący czekał na dołączenie reszty, żeby nie zboczyć na manowce.
    Ośnieżony las wyglądał ładnie, ale byłby zdecydowanie piękniejszy, gdyby oświetliło go słońce. Tego jednak nie było. Zaświeciło dopiero w porze obiadowej, kiedy wracaliśmy samochodem do domu. Taki lajf, jak ostatnio mawiają moje chłopaki... Za to wiatru nie brakowało. Dołem lasu tak się go nie czuło na szczęście, ale górą dokazywał nieźle, tłukąc się bezlistnymi gałęziami bukowymi jedną o drugą. W lesie iglastym tak wiatru nie słychać - tylko w nim szumi. Liściaste drzewa w połączeniu z wiatrem to zupełnie inna bajka - tłuką się, trzeszczą, straszą. Za to iglaki zawsze więcej śniegu zgromadzą na gałęziach i jak na nie powieje, a stoi się pod nimi, to można zostać osypanym śnieżnym pyłem.
     Michał i Krzychu wyjątkowo bezkonfliktowo się przemieszczali podczas spaceru, dyskutując o swoich sprawach. Lubię bardzo takie chwile, kiedy zajmują się całkiem sami sobą i nic ode mnie nie chcą, a przy tym nie zakłócają otoczenia zbyt głośnymi dźwiękami.:)
    Szłam sobie zatem spokojnie, rozglądając się za grzybkami, których nie było, aż doszliśmy do głównej leśnej drogi, której pobocze zostało wyłożone efektami "cięć pielęgnacyjnych". Wszystkie większe sosny z okolicy poległy w nierównym starciu. Widok był szczególnie przykry, bo drzewa leżały na bardzo długim odcinku, ciągnęły się aż po horyzont. Do końca pokotu nie doszliśmy, bo odbiliśmy w boczną drogę leśną.
    Tam było widać miejsca, z których wyrąbano drzewa. Na dużych połaciach ściółki zostały tylko sterty zmierzwionych gałęzi sosnowych. Teraz są jeszcze przysypane śniegiem, więc nie rzucają się aż tak w oczy, ale jak pokrywa śnieżna się stopi, to pobojowisko będzie znacznie smutniejszy widok przedstawiać.
     Obeszliśmy drugą połowę lasu, wychodząc na jego zewnętrze od strony Mogilan. Tu dopiero wiało! Odczuwalna temperatura natychmiast spadła o co najmniej dziesięć stopni. Szybciutko tuptaliśmy w kierunku lasu, który dawał schronienie przed wiatrem,.
       Atrakcją napotkaną na drodze okazała się zamarznięta kałuża z lodem śliskim i gładkim. Co prawda ślizgawka była krótka, ale wobec tegorocznego braku lodowiska, okazała się hitem spaceru.
    A to już końcówka. Chciałam ich jeszcze wyciągnąć na jedna pętlę leśną, ale się nie dali. Coraz niechętniej chodzą na długie spacery, nad czym powoli muszę chyba przejść do porządku dziennego i przestać się przejmować ich zdrowiem i kondycją, kiedy odmawiają opuszczenia fotela przed komputerem. Na razie mam problem z pogodzeniem się z ich postawą.

     No dobra, a teraz grzyby. To wszystko, co udało się wypatrzeć. Rozbijanie zlodowaciałego śniegu, żeby cokolwiek spod niego wygrzebać, odpada, a z widocznych okazów to by było na tyle. 
    Pocieszające jest natomiast, ze pojawiają się pierwsze szyszkosmardze, których wysyp nastąpi na przełomie kwietnia i marca.:) Tego się trzymajmy i bądźmy dobrej myśli - jak sobie już ta bestia pójdzie z powrotem na wschód, to będziemy do woli zaspokajać wygłodzone pazerniacze żądze.:)



4 komentarze:

  1. Dzień dobry. Same plagi ostatnio: dość deszczowy rok (przynajmniej tu), świrus, niezbyt upalne lato (przynajmniej tu) a teraz bestia ze wschodu. Jak żyć? Hm, a no normalnie :) Mi się udało tej jesieni i zimy drapnąć trójcę grzybową. Serdecznie pozdrawiam, Inka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pocieszające, że kiedyś, po siedmiu latach chudych, przyjdą tłuste - obecne plagi zostaną zastąpione innymi.:) Super, że udało Ci się zimową trójcę dorwać. To ważniejsze niż wszystkie niusy głoszone w mediach. Serdeczności z Krakowa!

      Usuń
  2. Witam, widze ze znalazlam Grzybiare blogowa :) Swietne wpisy. Tez zbieram grzyby teraz glownie Czarki i Uszaki, Plomiennicy znalazlam bardzo niewiele. Poluje na boczniaki. Pozdrawiam z Irlandii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Grzybiaro Zimowa! Niedługo śniegi spłyną i zacznie się eksplozja wiosennych wspaniałości. Pora będzie ruszyć na smardze. Zbierałaś je już w Irlandii?

      Usuń