Zapowiada się słoneczny weekend, więc warto porzucić przedświąteczne porządki, darować sobie szukanie miejsca do zaparkowania przed marketem i wybrać się do grudniowego lasu. Zapewne wielu z Was, podobnie jak ja, nie miało okazji wyskoczyć do lasu w ciągu tygodnia, więc na spacer pozostają nam wolne dni. Może uda się znaleźć jakieś grzyby zimowe albo mrożonki z tych jesiennych. A na pewno można się będzie napatrzeć na przepiękne nadrzewniaki, którymi ustrojony jest grudniowy las i odpocząć od codziennej zawieruchy. Pokażę Wam kolejne gatunki nadrzewnych grzybków, które warto poznać, rozpoznać i nacieszyć nimi oczy.:)
Wrośniaki różnobarwne to jedne z najpopularniejszych, najczęściej spotykanych i zauważanych grzybów nadrzewnych. Jeżeli spotkacie ładnie wyglądające owocniki, warto je wziąć do domu i zrobić z nich świąteczny stroik - delikatnie podsuszone i polakierowane bezbarwnym lakierem, na długo zachowują swoje kolorki i kształt. W połączeniu z innymi darami lasu - mchem czy szyszkami we wprawnych rękach zamieniają się w prawdziwe cudeńka. Miałam kiedyś przyjemność oglądać takie stroiki zrobione przez plastyczkę. Wyglądały jak leśne dzieła sztuki. Ja takich pięknych zrobić nie umiem, ale często mam w domu jakiegoś nadrzewniaka "ku ozdobie".
Coraz mniej w lesie grzybówek w dobrym stanie.
Za to na leżących pniach drzew liściastych rozrastają się gromady drewniaków szkarłatnych. Wyglądają jak małe kuleczki przyczepione jedna stroną do kory pniaka. Jak się nad nimi pochylimy, zobaczymy ich "pryszczatą" powierzchnię. Są bardzo twarde i z trudem dają się oderwać od podłoża. Taki pojedynczy,malutki drewniak pewnie na nikim nie zrobi wrażenia, ale już kilka tysięcy drewniaków rosnących obok siebie, zwraca uwagę leśnych spacerowiczów.
W prawie zimowym lesie można jeszcze dorwać resztki jesieni w postaci ostatnich kolorowych listków wiszących na gałązkach i początki wiosny - leszczyny już kwitną!!!
Ale zanim nadejdzie wiosna, jeszcze sporo czasu możemy poświęcić nadrzewniakom. A to już kolejna reprezentantka tej grupy grzybów - gmatwica chropowata. Jest niezwykle powszechnym i wszędobylskim grzybkiem - potrafi wyrosnąć nie tylko na martwych pniach, ale również na płotach, drewnianych słupach czy starych, wiejskich domach zbudowanych z drewna. Chropowatość tego gatunku można sprawdzić dotykając go; szczególnie chropowaty jest hymenofor, czyli spód grzyba. Można z niego zrobić drapaczkę.;)
A to już jeden z moich ulubionych grzybków - niezwykle kolorowy chrząstkoskórnik purpurowy. Szczególnie młode owocniki maja intensywną barwę. Poza tym to gatunek lubiący towarzystwo innych grzybów, z którymi potrafi tworzyć na pniach artystyczne kompozycje. Takie pniaki porośnięte różnymi gatunkami grzybów nazywamy "multigrzybowymi". Jest to nasza, menażeryjna nazwa, nie naukowa.
Tym razem nasze chrząstkoskórniki rosły sobie obok kisielnicy kędzierzawej i malutkich zimówek.
Kisielnicę kędzierzawą też zapewne widzieliście. Te czarne, poskręcane galaretki zasiedlają każde dostępne miejsce, kiedy tylko mają odpowiednie warunki, przede wszystkim wilgoć. A tej późną jesienią, wiosną i w czasie odwilży nie brakuje.
Niektóre pniaki, nawet bez grzybów wyglądają pięknie. I są ostoją zieleni w zimowym lesie.
Pawełkowi udało się znaleźć przepiękne żylaki promieniste. Zrobił im fotkę i dopytywał, co znalazł. Najwyraźniej zapomniał wiadomości z którejś tam leśnej lekcji. Żylak to gatunek, który możecie spotkać właśnie teraz, w lecie i wczesną jesienią nie rosną. Warto się zatem rozejrzeć za nim po pniakach i gałęziach drzew liściastych. Budowa jego owocników jest niezwykle urozmaicona; wyglądają jak egzotyczne kwiaty.
A tu już młodziutka fałdówka kędzierzawa w towarzystwie form doskonałych gruzełka cynobrowego. Właśnie to bliskie sąsiedztwo dwóch gatunków zwróciło moją uwagę - grzyby wręcz wchodziły na siebie porastając nie tylko pień, ale i siebie nawzajem.
Grzybów nadrzewnych jest niezwykle dużo. Niektóre z nich są łatwo rozpoznawalne, ale to jest niewielki procent. Większości z nich nie jest tak prosto zidentyfikować, a w wielu przypadkach są do tego potrzebne badania mikroskopowe. Mnie na przykład zdecydowanie łatwiej zapamiętują się gatunki "kapeluszowe" niż te nadrzewne. Michałkowi i Krzysiowi też jakoś trudniej zostają w główkach nazwy nadrzewniaków. Wśród wielu osób, również grzybiarzy, pokutuje pogląd, że jak grzyb rośnie na drzewie, to jest to huba i tyle, ale myślę, ze warto poznać z imienia choćby te, które spotykamy najczęściej.
Na koniec taki optymistyczny akcent - W Lasku Wolskim nie widziałam składu wyciętych drzew. Były natomiast nasadzone nowe drzewka. Również zwierzęta są "zaopiekowane" - tak wypasionego paśnika dawno nie widziałam.
Owady mają swój domek zbudowany rękami człowieka.
A dzięcioły pracowicie kują swój los.
Dziękuję za spacer,piękne nadrzewniaki,wszystko ciekawe a najfajniejsze to znalezisko Pawełka,piękny kwiatek,cudny
OdpowiedzUsuń