poniedziałek, 30 stycznia 2017

Cicho w domu i pusto

ferie zimowe, wyjazd na zimowisko
      Stało się. Michałek i Krzyś pojechali sobie daleko, daleko, na swoje pierwsze w życiu zimowisko. Kiedy ponad dwa miesiące temu zaproponowałam im wyjazd bez mamy i taty, zareagowali jak zawsze wcześniej - wczepili się we mnie i oświadczyli, że nigdzie nie pojadą. Przypomniałam im wtedy jak bardzo spodobała im się jesienna, dwudniowa wycieczka szkolna do Owieczki i jak bardzo chcieli taki wyjazd powtórzyć. Zaczęli się zastanawiać i dyskutować z sobą, a następnie po dwóch dniach podjęli decyzję - jadą. No i nadszedł ten dzień, do którego od powrotu z Muszyny Krzyś odliczał dni.

ferie zimowe, wyjazd na zimowisko
      Niedzielne popołudnie upłynęło nam na pakowaniu. Chłopcy samodzielnie przynosili z szafy kolejne rzeczy, które mieli sobie wybrać i układali je na mamowym łóżku, żeby dobrze było widać co już jest przygotowane i czego jeszcze brakuje. Musiałam też odbyć trudną batalię z Krzysiem, który zgarnął z łóżka wszystkie maskotki (ze 30 na biedę) i chciał je wszystkie zabrać. Jak już przystał na segregację maskotek do zabrania, przytaskał stertę książek, stwierdzając, że będzie je wszystkie czytał (w domu z trudem zaganiam go do czytania). Po długiej chwili przekonywania i wyciągnięciu całej artylerii argumentów udało mi się przekonać Krzycha do odstawienia książek na półkę. W efekcie zostały do spakowania trzy maskotki i jedna książka. Michałek jest minimalistą, więc z nim takich przebojów nie było - zabrał tylko małą latarkę i książkę o samolotach.
ferie zimowe, wyjazd na zimowisko
      W podróżnych torbach układałam rzeczy chłopaków samodzielnie; oni mieli tylko patrzeć, gdzie co mają spakowane. Gdyby sami zaczęli upychać swój ekwipunek, pewnie nawet połowa by się nie zmieściła.:) I tak będą musieli przez to przejść podczas pakowania przed powrotem do domu. Ciekawe ile rzeczy zostanie w Wiśle...

    Ostatnia noc w domu skończyła się Krzysiowi bardzo wcześnie - od trzeciej nad ranem co kwadrans wołał "mamo" i pytał czy aby na pewno nie trzeba już wstawać i jechać na zimowisko.:) Michałek nie miał takiego problemu - do szóstej spał spokojnym snem. 

    W końcu nadszedł czas zbiórki. Stawiliśmy się przed szkołą 10 minut przed czasem. Autokar już czekał; było też kilkoro dzieci z rodzicami. Zapakowaliśmy najpierw bagaże, a później dzieciaki. Michaś, zaraz po zajęciu miejsca, zabrał się za konsumpcję kanapki, a Krzychu się uśmiechał. Stałam na zewnątrz i patrzyłam na chłopaków przez szybę autobusu. Zimno było jak wszyscy diabli, a oni nie odjeżdżali i nie odjeżdżali. Krzychu machał do mnie rekami jak szalony, a ja mu odmachiwałam, chociaż najchętniej wsadziłabym ręce do kieszeni. W końcu silnik autokaru zamruczał, Krzysiowi zrzedła nieco minka (Michaś w ogóle nie patrzył w okno), nadal machał, ale już się nie uśmiechał... Tak pożegnałam moje dzieci na całe sześć dni.
ferie zimowe, wyjazd na zimowisko
     Całe popołudnie w domu jest cicho. Cicho i pusto... Nikt ani razu nie wołał "mama", nie rozrzucał zabawek, nie piszczał i nie śmiał się jak szalony. Cisza aż dzwoni w uszach. Zupełnie odwykłam od takiego spokoju i tak mi trochę nieswojo. 

    Chłopcy dojechali szczęśliwie do Wisły. Po drodze zwiedzili Wytwórnię Filmów w Bielsku-Białej, po południu byli na kuligu, a teraz hulają na dyskotece. Humory im dopisują i oby tak zostało do soboty.:)

5 komentarzy:

  1. pewnie te wyjazdy trudniejsze są dla rodziców jak dla dzieci , moja córka dorosła często wyjeżdża w świat na nurkowania i ja to przezywam jak wtedy gdy w drugiej klasie wyjeżdżała na narty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak mi się właśnie wydaje, że to ja się martwię na wyrost, a chłopaki sobie świetnie poradzą. Nasze dzieci zawsze będą dla nas dziećmi, niezależnie od wieku.

      Usuń
    2. Dokładnie, pewnie tak jesteśmy zaprogramowani , ale nadmiar miłości i troski jest mniejszym złem niż ich brak

      Usuń
  2. Brawo chłopaki,brawo mama,pierwsze koty za płoty,następna wycieczka czy kolonie będą już bez takiego stresu.Jak wrócą to będą opowieści do nocy,nowe znajomości,przyjaźnie.Zobaczysz Dorotka jak ta sobota szybko nadejdzie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są pod dobrą i sprawdzoną opieką. Starałam się ich jak najlepiej przygotować do wyjazdu pod kątem samodzielnego ubierania, mycia się itd., ale i tak mi tęskno za ich tysięcznym "mama!" Ale dam radę. I oni też.:)

      Usuń