środa, 21 czerwca 2017

Na jarmarku świętojańskim

Dni Krakowa, jarmark świętojański, atrakcje dla dzieci
     Z okazji dorocznych Dni Krakowa u stóp Wawelu stanęło miasteczko namiotowe i rozpoczął się jarmark świętojański. Pogoda nie była rewelacyjna - temperatura bardziej wczesnowiosenna niż letnia i przelotne opady. Dzięki temu tłumy pozostały w domach, a na jarmark przyszli tylko ci, którym słabsza aura nie przeszkadza w skorzystaniu z atrakcji.
Dni Krakowa, jarmark świętojański, atrakcje dla dzieci
     A atrakcji nie brakowało, zarówno dla dorosłych, jak i dla dzieci. W namiotach można było zapoznać się z dawnymi rzemiosłami, obejrzeć stroje z minionych epok i powalczyć na miecze. Dzieciaki, po zapoznaniu się z historycznymi zajęciami, mogły zdobyć patenty potwierdzające ich umiejętności. Z takiej okazji należało natychmiast skorzystać. Michałek i Krzyś zgłosili się najpierw na szkolenie do roli królewskiego gwardzisty. Oprócz chłopaków do otrzymania patentu drabanta zgłosiła się jeszcze jedna dziewczynka. Pierwszym etapem szkolenia była musztra. Wyłam ze śmiechu widząc jak na poszczególne komendy dowódcy-szkoleniowca, każdy z członków oddziału odwracał się w inną stronę albo rozpoczynał marsz od innej nogi. Właściwe określenie, które odnóże jest prawe, a które lewe, zwroty przez prawe lub lewe ramię, okazały się niebywale trudne i w związku z tym musztra rzebiegła wśród salw śmiechu. Dowódca trzyosobowego oddziału był jednak bardzo wyrozumiały dla swoich podwładnych i zaliczył wszystkim ten etap szkolenia.
Dni Krakowa, jarmark świętojański, atrakcje dla dzieci
    Po musztrze nastąpiło szkolenie artyleryjskie. Padło pytanie, kto z oddziału jest najsilniejszy. Zgłosił się Michałek. Jako najsilniejszy, musiał wywlec armatę na plac ćwiczeniowy, a następnie podawać ciężką amunicję schowaną w skrzynce leżącej w pewnej odległości od armaty.
Dni Krakowa, jarmark świętojański, atrakcje dla dzieci
    Krzysiowi przypadło w udziale ubijanie prochu i kul w lufie armaty, a koleżanka miała za zadanie odpalić lont.
Dni Krakowa, jarmark świętojański, atrakcje dla dzieci
     Dowódca wydawał głośne komendy, a podwładni kilkakrotnie przećwiczyli kolejność czynności niezbędnych do wystrzelenia z armaty.
Dni Krakowa, jarmark świętojański, atrakcje dla dzieci
     Kiedy już wszyscy sprawnie wykonywali swoje zadania, nadszedł czas na sprawdzian umiejętności - naprawdę zapalony lont i wystrzał.
Dni Krakowa, jarmark świętojański, atrakcje dla dzieci
    Szkolenie artyleryjskie poszło dzieciakom zdecydowanie lepiej niż musztra, egzamin zdali perfekcyjnie i otrzymali patenty drabanta.
Dni Krakowa, jarmark świętojański, atrakcje dla dzieci
     To był dopiero początek zabawy. Na następny patent trzeba było popracować znacznie więcej i dłużej. Aby zdobyć patent jarmarcznika, dostawało się od pań organizatorek rzemyk, z którym trzeba było obejść 12 stanowisk znajdujących się na jarmarku i nawlec na rzemyk 12 różnokolorowych koralików, jakie starający się o patent dzieciak mógł otrzymać za zdobycie wiedzy i umiejętności.
Dni Krakowa, jarmark świętojański, atrakcje dla dzieci
     Zaczęliśmy wędrówkę i naukę. Przy kolejnych stanowiskach należało powiedzieć formułkę: "Dzień dobry! Czy można się tu czegoś nauczyć i zdobyć koralik?" Jeżeli rzemieślnik odpowiadał, że tak, trzeba było się uczyć rzemiosła i trochę popracować. Krzyś wypychał do nawiązania rozmowy starszego brata, a sam podążał przetartym już szlakiem.
Dni Krakowa, jarmark świętojański, atrakcje dla dzieci
    Nie uwieczniłam wszystkich prac, jakie chłopcy musieli wykonać, bo przy niektórych trzeba im było troszkę pomagać, ale te, które zostały udokumentowane, doskonale pokazują z jakim przejęciem chłopcy nabywali nowe umiejętności. Bardzo podobało im się walcowanie świec wykonanych z pszczelego wosku.
Dni Krakowa, jarmark świętojański, atrakcje dla dzieci
     W garncarstwie mają już wprawę, bo zabawy z gliną były kiedyś jednym z ich ulubionych zajęć wakacyjnych. Błyskawicznie poradzili sobie z wykonaniem zgrabnych miseczek.
Dni Krakowa, jarmark świętojański, atrakcje dla dzieci
      Równie dobrze poszła im praca w stolarni.
Dni Krakowa, jarmark świętojański, atrakcje dla dzieci
Nieco trudniejsze okazało się haftowanie, ale i temu wyzwaniu podołali przy niewielkiej pomocy.
Dni Krakowa, jarmark świętojański, atrakcje dla dzieci
We władaniu mieczami chłopcy też już mają nieco wprawy.
Dni Krakowa, jarmark świętojański, atrakcje dla dzieci
     W warsztacie powroźnika konieczna była pomoc, bo obsługa maszyny służącej do wytwarzania sznurków wymagała użycia większej siły niż posiadają Michałek i Krzyś.
Dni Krakowa, jarmark świętojański, atrakcje dla dzieci
    Kolejnym punktem na naszej trasie była wizyta u komediantów. Pani prowadząca naukę aktorstwa fantastycznie opowiadała o teatrze. Szkoda, że trupa komediantów została wywołana do występu na scenie, bo opowieść snuta przez panią komediantkę była naprawdę ciekawa i chętnie byśmy jeszcze posłuchali.
Dni Krakowa, jarmark świętojański, atrakcje dla dzieci
Dni Krakowa, jarmark świętojański, atrakcje dla dzieci
     Później chłopcy zostali przeszkoleni w pisaniu gęsim piórem. Krzyś obawiał się, że sobie nie poradzi z tym zadaniem, ale okazało się, że napisał wszystko równie pieknie jak starszy brat.
Dni Krakowa, jarmark świętojański, atrakcje dla dzieci
Dni Krakowa, jarmark świętojański, atrakcje dla dzieci
     Chłopakom bardzo podobała się praca u płatnerza - walenie młotem w kawałek blachy to jest to, co moje chłopaki bardzo lubią. Nie dość, że produkuje się hałas, to jeszcze można pokazać ile ma się siły.:)
Dni Krakowa, jarmark świętojański, atrakcje dla dzieci
     Ostatnią umiejętnością, jaką chłopcy musieli zaliczyć, żeby otrzymać patent, był taniec dworski. Tu już nie było tak prosto jak u garncarza czy płatnerza... Znowu się prawa z lewą myliły i plątały. Dobrze, że obydwaj mieli doskonałe tancerki, dzięki którym pomyślnie przebrnęli przez tę trudną próbę.
Dni Krakowa, jarmark świętojański, atrakcje dla dzieci
Dni Krakowa, jarmark świętojański, atrakcje dla dzieci
     W końcu Michałkowi i Krzychowi udało się zdobyć po 12 koralików, z którymi zgłosiliśmy się do namiotu organizatora po patenty dla wytrawnych jarmarczników.
Dni Krakowa, jarmark świętojański, atrakcje dla dzieci
     Na tym zakończyliśmy wyprawę jarmarczną, bo chłopakom zaczęło burczeć w brzuchach i trzeba było zjeść jakiś obiad.:)

2 komentarze:

  1. Wspaniała lekcja historii.Tylko chłopaki chyba bardzo poważnie do tego podeszli bo żadnego uśmiechu nie widać,no a jeśli chodzi o tańce no cóż hii rewelacja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chłopcy byli tak skupieni na tym, co robili i przejęci, że zapomnieli o uśmiechach, ale sporo informacji zostało im w głowach.:)

      Usuń