Siatkolisty rosną!

      Jedne z najładniejszych i najbardziej fotogenicznych grzybów - fioletowo - liliowe siatkolisty maczugowate, według nowego nazewnictwa - siatkoblaszki maczugowate. Wypatrywaliśmy ich od przyjazdu na wakacje do Lipnicy, ale dopiero wczoraj udało się je spotkać. Wyrosły w jednej ze znanych nam od lat miejscówek.

     Siatkolisty (jakoś do tych grzybków tak mi przylgnęła stara nazwa, że wolę jej używać zamiast tej nowej) można spotkać tylko w nielicznych rejonach Polski. Zbocza Babiej Góry i orawskie lasy są chyba obszarem najliczniejszego wystepowania tego gatunku, dlatego mam przyjemność co rok spotykać się z tymi grzybkami.

     Siatkolisty są znane miejscowym, którzy nazywają je kominkami lub kozimi ratkami. Zwłaszcza starsi mieszkańcy Lipnicy opowiadają o nich, twierdząc, że dawniej rosło siatkolistów znacznie więcej. Były zbierane i jedzone.

     Teraz miejscowi nie są nimi zainteresowani. Przypuszczam, że w przeszłości jadali siatkolisty, bo były dostępne, a na wsi brakowało żywności, zwłaszcza na początku lata. Obecnie nie chciałoby się ludziom pozyskiwać takich małych grzybów; czekają na borowiki szlachetne.

     Zbierają je natomiast przyjezdni. Każdego roku widuję całe ciągi i czarcie kręgi wycięte przy ziemi. Dziwię się, bo pozostałe w ściółce części owocników są najczęściej tak przeżarte przez robale, że trudno mi wyobrazić sobie, że ktoś może jeść takie robaczywe grzyby.

      W miejscach, gdzie co rok ktoś zbiera siatkolisty, nie wykręca ich, tylko wycina, grzyby rosną w takich samych ilościach, jak w miejscach, gdzie obserwuję je od momentu pojawienia się do naturalnego zejścia. Grzybni w żaden sposób nie szkodzi pozysk owocników ani też pozostawianie kawałka trzonu w ziemi, po obcięciu owocnika.  Spostrzeżenia na podstawie tego gatunku oczywiście nie są wystarczające do wysnuwania teorii na temat sposobów ochrony grzybów czy ich zbierania, niemniej jest to przykład, potwierdzony kilkuletnimi obserwacjami, których efekty zaprzeczają ogólnie przyjętym i powtarzanym prawdom.

     Siatkolisty są pod ochroną i nie powinny być zbierane, tylko podziwiane.

     W mchu siedzi pełno maluchów, które powinny wkrótce wystartować.

     Oprócz siatkolistów, w babiogórskim lesie rośnie mnóstwo kurek, ale są tak malutkie, że nie nadają się jeszcze do pozysku.

     Miejscami, gdzie nie dotarł majowy mróz, mozna już uzbierać parę garstek borówek i wymalować sobie jęzor.:) I na tym kończą się dobre wieści z Babiej.

     Leśnicy prowadzą nadal pozysk drewna na wielką skalę. Kolejne połacie lasu padają w starciu z piłami, których dźwięki dobiegają z wielu stron równocześnie. Po leśnych duktach z hukiem przemieszczają się ogromne maszyny służące do wywlekania drzew z lasu. A las miejscami wygląda tak:

     W tych miejscach rosły nie tylko pozyskowe grzyby jadalne, ale i sporo gatunków chronionych. Nikogo to nie interesuje i w lesie padają drzewa, które pamiętam, że były tam od zawsze.:(