Podczas sobotniego spaceru po górach otaczających Szczawnicę nie tylko bawiliśmy się na śniegu, podziwialiśmy uroki górskiej zimy, ale i szukaliśmy grzybków. Właściwie to prawda jest taka, że ja szukałam grzybków podczas całego spaceru, a chłopcy tylko z doskoku, kiedy im o tym przypomniałam. Zobaczcie co udało się wytropić w Pieninach pod koniec grudnia.:)
Przez długi czas na początku spaceru nie mogłam wypatrzeć ani śladu grzybów. Wlazłam nawet w krzaki rosnące pomiędzy oddalonymi od siebie domami, bo między innymi rosły tam dzikie bzy, a wiadomo, że jak rosną bzy, to powinny rosnąć również uszaki bzowe. Przeprawiłam się zatem przez głęboki rów, zjeżdżając nieco po jego rozmiękniętym, gliniastym brzegu, wpakowałam się między nisko wiszące gałęzie i po paru krokach utknęłam w bagienku, a właściwie to w cuchnącym bagienku. Obawiam się, że z domów sąsiadujących z zaroślami, spuszczano tam ścieki. Uszaków nie znalazłam, ale za to wyglądałam jak świnka błotna, nie wspominając już o zapachu. Dopiero znacznie dalej, na ściętym pniu znalazłam nadrzewniaki - pniarki obrzeżone; pierwsze grzyby z naszego wyjazdu do Szczawnicy. Na szczęście nie ostatnie. Dalej było już coraz lepiej.
Dobrze, że w górze było dużo mokrego śniegu, dzięki któremu pozbyłam się błotnisto-śmierdzącej warstwy pokrywającej moje buty i spodnie.
Kolejnymi grzybkami na szlaku były uszaki - porastały piękny, wielki krzew dzikiego bzu rosnący na obrzeżu lasu.
Owocniki były przesuszone od wiatru i mrozu, ale porastały tłumnie konary i gałęzie.
Do tych znajdujących się najwyżej Krzyś zorganizował ekspedycję ratunkową.
Na mniejszych wysokościach radziłam sobie samodzielnie.:)
Uszaki bzowe znaleźliśmy jeszcze w dwóch innych lokalizacjach, ale były to już tylko pojedyncze sztuki.
Oprócz uszaków rosło też sporo zmrożonych trzęsaków pomarańczowożółtych. To najliczniej reprezentowany gatunek, jaki mieliśmy przyjemność znaleźć.
Kiedy ja uganiałam się za grzybkami, Pawełek focił widoki. To kilka jego kadrów.
Największym grzybowym zaskoczeniem były przepiękne trzęsaki listkowate. Nigdy wcześniej nie trafiłam na nie w górskich lasach. A tym razem widziałam kilkanaście egzemplarzy i to bardzo dorodnych. Co prawda dni swojej świetności miały już za soba, ale i tak całkiem ładnie się prezentowały.
A tu już ja podczas robienia zdjęć pierwszemu znalezionemu trzęsakowi listkowatemu - wyrósł na leżącej na ziemi gałęzi i można go było przenieść w lepiej oświetlone miejsce.
Trafiły się też skórniki,
bliżej nieokreślona żagiew,
fałdówka kędzierzawa
i łyczniki ochrowe.
Ostatni etap naszej wycieczki prowadził przez teren Pienińskiego Parku Narodowego. To tam spotkaliśmy śliczne płomiennice zimowe.
Na końcu szlaku przeczytaliśmy tablicę ostrzegawczą. Dobrze, że szliśmy od drugiej strony, bo gdybyśmy na nią trafili przed wejściem do lasu, to nie wiem, czy by nas strach nie obleciał.;)
Dorotko cieszę się że spotkaliście tyle cudnych gatunków grzybów,Pod tym śniegiem trzęsaki i ten ich kolorek wyglądają pięknie.Powodzenia w dalszym szukaniu gatunków wszelakich,usciski
OdpowiedzUsuńwłaśnie dlatego, ze te trzęsaki są takie piękne po zamrożeniu, nie mogłam się oprzeć przed uwiecznianiem kolejnych i stąd aż tyle fotek. Świąteczne uściski dla Ciebie, Iwonki i reszty Twojej Rodziny.
UsuńNa szczęście większość ostrzeżeń wypisanych na tablicy dotyczy okresu lata :) Pozdrawiam świątecznie! Ewa.
OdpowiedzUsuńNiby tak, ale aż strach się bać, jak się to czyta.:) Pozdrawiam świątecznie i wycieczkowo!
UsuńDzień dobry świątecznie :) Byłam dziś na uszakobraniu. Właściwie to na zwiedzaniu starego parku dworskiego w dawnej siedzibie jednych z najznamienitniejszych rodów na ziemii chełmińskiej, herbu Prawdzic i Zagłoba. A tam na drzewach uszu zatrzęsienie. Zebrałam skrzętnie do ... hm... do reklamówki. No nie zabijajcie mnie, nic więcej nie miałam. Koleżanka, z którą byłam patrzyła na zawartość worka z taką miną nietęgą. Zapowiedziałam więc jej smaczną kolację z uszakami. Kiedyś na tym blogu widziałam przepis na warzywa z uszakami lub uszaki z warzywami. Szukam, szukam i nie mogę znaleźć. Proszę więc grzecznie o przypomnienie. Ślę świąteczne pozdrowienie, Inka
OdpowiedzUsuńGratuluję świątecznego pozysku uszakowego! Uszaki z warzywami robi się bardzo prosto - grzybki najlepiej pokroić w paseczki i wrzucić na patelnię z warzywami (najprościej wykorzystać gotowe warzywa na patelnię z mrożonki) Przyprawić można ziołami, solą i pieprzem; ja dodaję oliwy papryczkowej; ostrej. Do tego dania można dołożyć ryz lub makaron; co kto woli.:) Pozdrawiam światecznie i smacznego życzę!
UsuńDziękuję pięknie. Ja dotychczas robiłam wołowinkę z marchewką i "uszami" i podawałam z przesmażonym ryżem,ale koleżanka jest wegetarianką, więc warzywa będą lepsze. Wczoraj, w tym parku były też zimówki, ale w wieku żłobkowym, więc je ułaskawiłam :) Tu trochę mróz chycił, tak kilka stopni. Pozdrawiam, Inka
OdpowiedzUsuńKoleżance powinno posmakować.:) Ja też nie jadam mięsa i takie dania warzywno - grzybowe robię dość często.:) Twoje zimóweczki mają szanse dorosnąć. U nas też delikatnie ścięło mrozem i dzisiaj dało się pozjeżdżać na sankach po naśnieżonym stoku.:) Pozdrawiamy!
UsuńDzień dobry, Tak koleżance smakowało. Warzywa i grzyby pokroiłam w zapałki, przesmażyłam na oleju i wyłożyłam na ryż z curry. Koleżanka zjadła, rozparła się w fotelu i tonem Napoleona zarządziła: w sobotę jedziemy na uszaki. Ja nie jestem wegetarianką, to znaczy mięso jadam, aczkolwiek rzadko. Wypad uszakowy w poniedziałek był przypadkowy, ale wczoraj już z premedytacją wybrałam się w okoliczne krzaczory. Efekt: spora karpa boczniaków i dwie garście zimówki, uszaków zero. Serdecznie pozdrawiam, Inka
UsuńNa pewno znajdziecie również uszaki, a na razie można koleżance zaserwować coś boczniakowo - zimowkowego.:) Może i te gatunki przypadną jej do gustu. Pozdrawiam poświątecznie już z Krakowa.
UsuńUszaki z warzywami i ryżem są wyśmienite. Od czasu jak Dorotka podała przepis prosty jak drut robiłam chyba ze 4 razy,córka też nie je mięsa.Dodałam trochę kurkumy,mniam
OdpowiedzUsuńTak, przepis faktycznie banalnie prosty, a danie rzeczywiście wyśmienite. Ja dodałam curry, ale do ryżu. Warzywa przyprawiłam mieszanką ziołową. Też było mniam... Pozdrawiam, Inka :-)
Usuń