Tydzień zleciał błyskawicznie; dopiero był poniedziałek, a tu już piątkowy poranek... I okrzyk Krzysia sporo przed szóstą - Mama! Patrz, jakie piękne niebo! Mieniło się za oknem tysiącem odcieni żółci, pomarańczu i czerwieni. Cudny dzień się szykował, a ja, nie po raz pierwszy, zadziwiłam się, jak doskonale działa naturalny zegar - kiedy rano było długo ciemno, chłopców trudno było dobudzić o siódmej, a teraz już przed szóstą, jak tylko zaczyna świtać, budzą się i są gotowi do działania. I ostatnio już kilka razy nie zdążyłam wypić kawy w samotności, a to taki poranny rytuał - chłopaki śpią, słyszę , jak spokojnie oddychają i piję sobie kawkę z mojej wielkiej filiżanki, patrząc "do komputera."
Wróćmy jednak do rzeczonego poranku. Na niebie rozgrywał się cudowny, kolorowy spektakl, który zakończył się dramatem - słoneczko wyplątało się z tych wszystkich rozsnutych po niebie woali, błysnęło i znikło w paszczach stada chmur. Za chwilę poleciały z nich pierwsze krople. Pawełek popatrzył do prognozy i zapewnił mnie, że od dziesiątej będzie świeciło słoneczko. Jak ja bardzo chciałam uwierzyć w tę prognozę, kiedy odwoziłam chłopaków do szkoły, a krople deszczu spadały na moje, świeżo umyte auto. I wiecie co? Sprawdziła się ta prognoza! Popadało z ppół godzinki, chmury poszły precz i zaświeciło słońce.
Pogoda idealna na poszukanie przedwiośnia, sprawdzenie jak się mają grzybki zimowe i poszukanie tych wiosennych. Na dalszą wyprawę czasu nie miałam, ale na zerknięcie do Lasku Borkowskiego udało się wygospodarować chwilkę.
Śnieg zszedł już właściwie wszędzie i ściółka jest szaro - bura z kolorowymi punktami śmieci. Małe bajorka - kałuże już dają dzikom możliwość potaplania się w świeżym błocku, ale te większe zbiorniki są jeszcze zupełnie zamarznięte. W lodowym lustrze przeglądają się drzewa.
Przedwiośnie całą parą - ani to zima, ani jeszcze wiosna. I choć jest cudownie i przyjemnie, to grzybów za bogato nie ma. Zimówki (płomiennice zimowe) już są w fazie schyłkowej. Przejrzałam kilka ich miejscówek i w żadnej nie było młodych owocników. Na ten gatunek trzeba bedzie chyba poczekać do tegorocznej jesieni.
Wcześniej będą zapewne uszaki. W tym momencie też nie ma szans na pozbieranie, bo są małe i zasuszone. Mimo tego, że w lesie leżało trochę śniegu, a rano popadało, jest sucho. Mróz wyciągnął sporo wilgoci, a wiatr dokonał reszty - nowe uszaczki nie urosły, a te, które przetrwały mróz i śnieg, są strasznie marne. Marzec i kwiecień to dobre miesiące dla tego gatunku, więc jak tylko popada porzządniej, uszaków powinno być sporo.:)
Grzyby żelkowate i galaretkowate spotkał ten sam los, co uszaki - wyschły totalnie, odchudziły się i wyglądają niewyjściowo.;) W Borkowskim Lasku, przy sprzyjających warunkach nie brakuje kisielnic, trzęsaków i galaretnic. A tym razem ani jednej godnej sztuki nie widziałam. Tylko takie zwłoki, jak na fotce poniżej.
Rozglądałam się oczywiście również za grzybami wiosennymi. W tym lasku są warunki, w których powinny pojawić się czarki, ale nigdy ich tam nie spotkałam. To mnie oczywiście nie zwalnia z obowiązku corocznego, wiosennego rozglądania się za nimi. Patrzyłam więc również tym razem. Jednak oprócz zakrętek z plastuikowych butelek, nic innego czarkopodobnego nie znalazłam.
Oko cieszą za to niezmiennie mechate rozszczepki pospolite.
Kwitnie olsza czarna i teraz to już z kazdym dniem wiosna będzie się panoszyła coraz bardziej.:)
U nas też! U nas też ! Wczoraj zimno i plucha, a dziś no bajka :). Idę zaraz na bazarek, a potem szukać wiosny. Wczoraj tak tylko na chwilę wdepnęłam do lasu. Potwierdzam zimówki pozamierane a uszaki tak wysuszone, że wyglądają jak przylepione do gałęzi. Teraz ja pozdrawiam słonecznie :-))) Inka
OdpowiedzUsuńIdzie, idzie i niedługo wybuchnie! Dzisiaj nam nawet za bardzo przygrzało - chłopaków tak to ciepło rozłożyło po paru godzinach spędzonych na powietrzu, że cała trójka drzemie poobiednio.:) Wiosenne uściski w ten piękny dzień!
UsuńDobrze ze mam ten blog,przynajmniej wiem co w trawie piszczy,z mego okna za wiele nie widać a kiedy wyjdę na spacer tego nikt nie wie. Śniegu już nie widać na podwórko ale w lesie pewnie jeszcze leży.Pozdrawiam dziś męską cześć Menażerii
OdpowiedzUsuńMęska część Menażerii śpi po obiedzie. Zrobiło się tak ciepło, że ich aż zesłabiło. Idzie Ewuniu wiosna pełną parą! Pozdrawiam w imieniu swoim i uśpionych.:)
UsuńU nas jutro 9 a u was 17,co za różnica wow
OdpowiedzUsuńFakt, spora różnica. Żeby jeszcze to ciepełko chciało przyjść i już zostać...
UsuńA ja odbieram nagrody za cierpliwość- znajduję uszaczki całkiem do wzięcia (niewielkie ilości), a w sobotę na lesnym spacerku z córeczkami brata widziałyśmy jakieś czarki. Nie wiem jakie, bo nie mam aż takiej wiedzy, ale były piękne. Pozdrawiam- Ewa.
OdpowiedzUsuńSuper! Cierpliwość się opłaca. Sama się o tym wielokrotnie przekonałam. Gatunki czarek można i tak rozróżnić wyłącznie pod mikroskopem, więc możliwość oznaczenia ich gatunku masz taką samą jak najlepszy mykolog.:) Życzę kolejnych udanych grzybowo spacerków i pozdrawiam serdecznie!
Usuń