poniedziałek, 30 sierpnia 2021

Koniec wakacji

 

    Wszystko ma swój nieuchronny koniec, który zazwyczaj następuje za wcześnie, za szybko i nie wtedy, kiedy by się chciało. Tak jest każdego roku z wakacjami i tak dzieje się teraz. Tegoroczne wakacje żegnają nas obfitymi łzami wylewanymi z szarego nieba. Nie jest tak źle, bo wielki wysyp grzybowy został w całości wykorzystany i się zakończył. Teraz w lesie można pospacerować, pooglądać grzybowe cuda, ale koszyka już się za bardzo nie napełni, chociaż na chwilę obróbki zawsze się coś spazerniaczy.:) A bywało czasem znacznie trudniej opuszczać babiogórskie tereny, bo intensywny wzrost grzybów był w pełni, a raz zaczął się dokładnie dzień przed naszym wyjazdem do miasta. Tak, ze teraz żegnamy się z wakacjami w pełni spełnieni pazerniaczo.

     Noce już są od tygodnia zimne i nawet Pawełkowi przestała przeszkadzać suszarka  podgrzewająca delikatnie atmosferę w pokoju. Poranki nadchodzą mgliste i całkiem już jesienne, a nie letnie. A dzień się robi później słoneczny i ciepły, chyba, ze akurat pada. A pada teraz niemal codziennie.
    Tegoroczne wakacje były bardzo intensywne pod względem działalności nie tylko grzybowej. Po raz pierwszy uprawialiśmy ogródek na naszej własnej ziemi i udało nam się wyhodować trochę ekologicznych marchewek, pomidorów, a nawet kapusty. Do działalności grzybowej dołączyła do nas Zołza, która uczy się szukania grzybów, ale przede wszystkim jest strasznym pieszczochem i bardziej od pracy cieszy ją leżenie do góry brzuchem, po którym należy ją smyrać. Może jak trochę podrośnie, to dojrzeje do podejmowania poważniejszych wyzwań.
    A  przewodnika po lesie ma z najwyższej półki. Krzychu, który żadnemu grzybkowi nie przepuści, wziął Zołzę na szkolenie. A ona włazi za nim w najbardziej niedostępne miejsca i razem dokonują pięknych odkryć. Ostatnio, z powodu braku borowików, poznawali szyszkowce łuskowate i siedzunie jodłowe.

     Udało nam się też spotkać kolczakówki piekące w fazie z kropelkami. Zazwyczaj w tej formie widywałam je w lipcu i już myślałam, ze w ty roku nie będę miała przyjemności podziwiania ich w ty najpiękniejszym momencie ich życia, a tymczasem stanęły na mojej drodze pod koniec sierpnia. To chyba jedne z najpiękniejszych i najbardziej fotogenicznych grzybów.
      Miejsce jadalnych muchomorów czerwieniejących zajęły inne gatunki z tego rodzaju. Teraz można podziwiać całe gromady muchomorów królewskich i zaczyna się pojawiać coraz więcej najpiękniejszych muchomorów czerwonych.
    Niezmiennie las ozdabiają podstarzałe już siatkoblaszki i niezliczone koralówki.
     Nie wiadomo ile lasu orawskiego zostanie do kolejnych wakacji, bo cały czas, niezmiennie trwa wycinka. Poniższe zdjęcie robiłam z miejsca, w którym jeszcze wiosną rósł jodłowy las. Teraz zostały tylko wycięte pnie. To niestety standardowy obrazek w każdym lesie, do którego chodzimy od lat. Ginie las, a z nim miejscówki na jadalniaki i wynalazki.
     Za oknem strugi deszczu. Odkładamy wyjście na pożegnalny spacer i po trochu pakujemy manatki. Jutro wracamy do Krakowa. Wakacje się skończyły.



4 komentarze:

  1. Kolczakówki i Zołza zachwycają. Czy ogródek uprawiałaś w górach czy bliżej Krakowa. Przyjemnie jeść własne warzywa a z każdym rokiem ilość sadzonych warzyw będzie się powiększała. Miałam w środę swój pierwszy raz w lesie.No i doszłam do wniosku że juz nawet zboczenie ze ścieżki grozi mi wypluciem płuc albo zawałem.Nie daję rady to ponad moje siły.Mam zamiar raz jeszcze pojechać powąchać lasu gdzieś w pażdziernik,jak sie uda to będę zadowolona.Wakacje jak zwykle przeleciały błyskawicznie a ja trzy razy leżałam w szpitalu aby ostatni raz. Pozdrawiam chłopaków,szykujcie sie do szkoły,nie będzie to łatwe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki ogródek, Dorotka ma hektar pola w Lipnicy,z czego 1/3 jest uprawiana, a do tego jeszcze szklarnia 15x4

      Usuń
    2. Ewciu, ogródek mam w Lipnicy, na mojej Orawie. Mimo dużego wkładu pracy, nie wszystko mi się udało, ale mam nadzieję, że nabyte doświadczenie zaowocuje lepszymi zbiorami w przyszłym roku. Ja nigdy wcześniej nie zajmowałam się uprawianiem czegokolwiek, więc nie mam doświadczenia i ciągle jakieś błędy popełniam. Docelowo chcę się przenieść na wieś razem z końmi, więc jestem na etapie budowania domu i stajenki. to zabiera mnóstwo czasu i energii, więc na las i grzyby było ich mniej. Ale ja to jeszcze nadrobię.:) Nie masz Kochana kondycji, więc nic dziwnego, że brak Ci sił na chodzenie. Ćwicz jak najwięcej w domu, żeby następne wyjście sprawiło Ci jeszcze więcej radochy.:) Ściskamy serdecznie!

      Usuń
    3. A na to, co pisze Zibi, popatrz przez palce i podziel na pięć.;)

      Usuń