środa, 17 lutego 2016

A to wszystko przez Michałka

Trzęsak pomarańczowożółty Tremella mesenterica
     Michaś przyszedł ze szkoły w dziurawych spodniach. Kolejnych dziurawych spodniach. To już trzecia para w tym tygodniu. Dziurka umiejscowiła się jak zwykle na kolanie, tym razem prawym. I kiedy tak patrzyłam na tę dziurkę, doznałam olśnienia - już wiem, dlaczego od roku nie mogę znaleźć "na ciuchach" żadnych portek dla moich chłopaków - po prostu żadne spodnie nie mają szans w starciu z dzieciakami w tym wieku i umierają śmiercią naturalną, zanim miałyby szansę na drugie życie w sklepie z odzieżą używaną. 

     Kiedy Michaś i Krzyś byli mniejsi, nie miałam problemu z wygrzebaniem im wśród używanych rzeczy całkiem ładnych spodenek. A takie ubrania za 2 - 3 złote można było jeszcze długo i bez żalu "ciurać" po błocie trawie i drzewach. Im byli więksi, tym trudniej było znaleźć dla nich jakieś używane spodnie, a teraz jest to niemal niewykonalne. 

     Problem pojawił się rano, kiedy trzeba było się ubrać - okazało się, że jedyne spodnie bez dziur, jakie Michałkowi pozostały, nie zdążyły wyschnąć po praniu. W szafie zostały same portki leśno - stajenne, połatane i poplamione. Michaś co prawda stwierdził, że spokojnie może założyć spodnie z małą dziurką, której i tak nikt nie zauważy, ale po obejrzeniu tej "małej dziurki", stwierdziłam, że wystarczy parę metrów przejechanych po podłodze na kolanach, aby zamieniła się w dziurę gigantkę. Wybraliśmy zatem nieco przydługie porcięta odziedziczone po starszych dzieciach znajomych i tym sposobem Michaś miał w czym pójść do szkoły. Niemniej zakup nowego ubrania stał się sprawą naglącą.

 Uszak bzowy Auricularia auricula-judae
     Po szybkim odrobieniu tego, co było konieczne, poszłam spacerem na najbliższy plac handlowy, żeby dokonać zakupu.Spodnie dla moich chłopców, niezależnie od tego, czy są zakupione za dwie dychy na placu, gdzie w ofercie jest szwarc, mydło i powidło, czy też za stówę w firmowym, wypasionym sklepie, mają tę samą żywotność, ograniczoną notoryczną jazdą na kolanach po podłogach wszelakich. Dla mnie wybór miejsca zakupu jest oczywisty i prosty.:)
 Uszak bzowy Auricularia auricula-judae
     Po tym ubraniowo - zakupowym wstępie, mogę już spokojnie przejść do sedna sprawy. Spodenki zakupiłam i mogłam wracać. Do wyboru miałam dwie drogi - prostą i wygodną, po chodniku tylko miejscami zdewastowanym albo drugą - "na skróty" przez lasek. Nie trudno się domyślić, którą trasą poszłam.;)
 Uszak bzowy Auricularia auricula-judae
     Pogoda do spaceringów była tylko dobra - siąpiło, wiało i niezbyt ciepło było. Mój strój, bardziej biurowo - zakupowy niż leśny, został poświęcony dla dobra sprawy; poszłam w krzaczory. Ptaszki pięknie się wydzierały mimo niesympatycznej aury, a grzybki nie zawiodły.

     Twarde nadrzewniaki tkwiły jak zwykle na swoich miejscach, ale ponieważ w tych miejscach mam je już dobrze opatrzone, a nic świeżego mi się w oczy nie rzuciło, dałam im spokój ze zdjęciami i rozglądałam się za czymś pożyteczniejszym, czyli nadającym się do pozysku.

      Krzewy czarnego bzu mnie nie zawiodły - na kolejnych pieńkach, konarach i gałązkach czekały na mnie świeże,mięsiste uszaczki. Niemal zawsze mam przy sobie jakiś pojemnik na grzybki (zazwyczaj lnianą siatkę, która nie zajmuje wiele miejsca i prawie nic nie waży) i aparat, więc z pełnym ekwipunkiem mogłam przystąpić do dzieła.

     Grzybki były tak jędrne, że po oderwaniu ich od substratu (czyli tego, na czym rosną), aż wyciekała z nich woda. W szybkim tempie zapełniłam siatkę do połowy i przedzierając się dalej przez krzaki podążałam w stronę domku. Widziałam kątem oka, że dwóch "psich spacerowiczów" przypatruje mi się z rosnącym zainteresowaniem, ale jakoś nie mieli odwagi pytac co ja tam wyczyniam w tych chaszczach.
 Uszak bzowy Auricularia auricula-judae
     Z ciekawostek trafiłam jeszcze gigantycznego trzęsaka pomarańczowożółtego. Chyba nigdy w życiu nie widziałam aż tek ogromnego egzemplarza tego gatunku. Dla porównania wielkości sfociłam go z tym, co miałam w kieszeni - każdy mniej więcej kojarzy wymiary sztyftu do warg, więc łatwiej będzie wyobrazić sobie, jaki ten trzęsak był duży.
Trzęsak pomarańczowożółty Tremella mesenterica
     Kiedy dzieciaki wróciły już ze szkoły, a Michałek przymierzył zakupione spodnie (to co prawda wielka strata czasu na zabawę, ale jak mama kazała, to się poświecił), mówię do niego, że przez jego spodnie musiałam iść do lasu. W tej chwili Michaś zauważył rozłożone na kaloryferze uszaki, oblizał się i oświadczył: "Przecież bez spodni tez byś poszła do lasu, bo przecież lubimy takie pyszne uszaczki." No i nie dał się Michałek obarczyć winą za moje brudne ubranie i czas "wytracony" na spacerze.;)

2 komentarze:

  1. Ponieważ jestem chwilowo 600 km od Was i nie mogę skomentować Ci "prosto do uszka" więc napiszę:
    Całkowicie się zgadzam z Michałkiem! Spodnie były tylko pretekstem, bo i tak byś pognała do lasu. :)
    Gratuluję pozysku!
    Ja dziś nad morzem nie zauważyłem niczego grzybowego. Jednak lepiej się szuka z Tobą!

    Paweł zwany Pawełkiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pawełku! Tam w parku na pewno były przynajmniej zimówki, nie mówiąc już o nadrzewniakach, których nigy nie brakowało nad morzem.

      A z pretekstem są mniejsze wyrzuty sumienia, że idzie się na spacer, zamiast tyrać.;)

      Usuń