W ponidziańskim lesie, zdominowanym przez borowiki szatańskie, występuje cała rzesza grzybowych gatunków, których nie spotyka się na co dzień. Wyjazd na szatany chciałam wykorzystać również na obfocenie innych, rzadkich borowików, których rok temu udało się całkiem sporo zlokalizować. Zobaczcie, co tym razem wpadło w obiektyw.
Najliczniej, oprócz borowików szatańskich, wyrosły borowiki przyczepkowe. Poprzyglądałam im się uważnie i doszłam do wniosku, że moje borowiki górskie są ładniejsze od przyczepkowych, do których są stosunkowo podobne. Te dwa gatunki - przyczepkowy i górski mają jedną cechę wspólną - niemal wszystkie są robaczywe.
Następny gatunek to Boletus depilatus. Nie ma polskiej nazwy, więc po przyjacielsku można mu rzec: "ty depilatorze".;) W ubiegłym roku jadałam te grzyby po raz pierwszy i strasznie mi posmakowały. Liczyłam na to, ze uda mi się kilka sztuk zabrać do koszyka, bo wiedziałam od zibiego, ze jest ich bardzo dużo. Na miejscu przekonałam się, że dużo to ich było. Były już spleśniałe, a ja z trudem znalazłam kilka sztuk nadających się do obfocenia.
Borowik korzeniasty trafił się jeden, ale za to piękny. Młody egzemplarz z typowo dla tego gatunku wykształconym trzonem. W lesie było sucho i mój model słabo trzymał się podłoża. Podczas przygotowań do sesji, stracił kontakt z ziemią, więc wykorzystałam to i zrobiłam przekrój.
Zobaczcie na trzonie - wystarczy lekkie dotknięcie i borowik korzeniasty natychmiast się przebarwia na niebiesko.
Na niebiesko barwi się również miąższ w kapeluszu i trzonie.
Borowików gładkotrzonowych, jak mówił Zibi, były w lesie tysiące, tyle, że ponad tydzień wcześniej.... Mnie udało się wytropić jeden młodszy owocnik, który rósł w takim miejscu,ze w żaden sposób nie można było dojść do niego z aparatem. W bardziej dostępnym miejscu rósłjego starszy brat, ale na nim już kiepsko widać cechy gatunkowe.
Borowików rudopurpurowych nie udało się znaleźć w ubiegłym roku, a teraz się na nie spóźniłam. Wyrosło ich sporo, ale ładnie wyglądały tydzień wcześniej. Na mnie czekały same truchła i znowu byłam zmuszona uprawiać grzybową nekrofilię.;)
Najmłodszy,najlepiej wyglądający owocnik, leżał na ściółce z częściowo oderwanym kapeluszem. Przeprowadziłam reanimację, żeby go obfocić. Efekty poniżej.
To już ostatni z borowików. Kiedy go zobaczyłam, nie bardzo wiedziałam, jaki to gatunek, bo nigdy wcześniej tak wyglądającego borowika nie udało mi się znaleźć. Zawołałam Zibiego, żeby mi pomógł w identyfikacji. Zibi orzekł, że to borowik szlachetny odmiana cytrynowa. Konsystencja i zapach pasowały. Szkoda, że grzybek był w całości zeżarty przez robale.
Oprócz borowików trafiło się kilka gatunków koźlarzy: koźlarz grabowy,
koźlarz topolowy,
koźlarz dębowy
i koźlarz bruzdkowany.
Była też okazja do porównania dwóch gatunków muchomorów, które są czasem ze sobą mylone - jeżowatego i szyszkowatego. Przyznam się, że kiedyś pomyliłam te dwa muchomory. Jak na to patrzę z perspektywy czasu i nabytego doświadczenia, aż mi się wierzyć nie chce, że udało mi się tego dokonać. A wystarczy spojrzeć na kapelusz, bez dokładnego oglądania całego owocnika czy sprawdzania miąższu. Na trzech poniższych zdjęciach są muchomory jezowate. Zarówno młode, jak i starsze owocniki mają na kapeluszach kolce.
Muchomor szyszkowaty nie ma na kapeluszu kolców, tylko łatki.
Dodatkowo, młodsze egzemplarze mają pięknie zwieszające się firaneczki dookoła kapelusza.
A tu już fotka porównawcza - po lewej stronie muchomor jeżowaty, po prawej szyszkowaty. Według opisów, muchomor jeżowaty jest niejadalny, a muchomor szyszkowaty jak najbardziej. Zibi jada obydwa te gatunki i uważa, że są przesmaczne.:)
Obok muchomorów szyszkowatych i jeżowatych rosły piękne egzemplarze muchomorów zielonawych, największych trucicieli z polskich lasów.
W szatańskim lesie rosną również rzadko spotykane muchomory szorstkie, wpisane na Czerwoną Listę. Na pierwszy rzut oka wyglądają bardzo podobnie do muchomorów twardawych i gdyby nie Zibi, który mnie oświecił w zakresie tego gatunku, myślałabym, ze to właśnie dobrze mi znane muchomory twardawe.
Spotkałam też prześliczne pieniążkówki gładkotrzonowe
i obfociłam dobrego znajomego - innoporka dwuwarstwowego. Miał jeszcze kilka kropelek gutacyjnych.
Do koszyka zebrałam kilka czubajek gwiaździstych.
Myślałam, że ostatnie zdjęcia na Ponidziu robię uroczym, małym kubecznikom, które rosły sobie spokojnie niedaleko parkingu.
Okazało się jednak, że na skraju lasu trafiłam na jeszcze jedną ciekawostkę - trzy fotopułapki zamontowane niemal obok siebie. Ciekawe kto i co tam obserwuje.
Dorotka w przyszłym roku odbijemy, a aparat klasa, fotki robi znakomite.
OdpowiedzUsuńMoże uda mi się trafić do Ciebie w lepszym momencie.:) Do aparatu jeszcze muszę dopracować używanie dodatkowych gadżetów. Może przez rok się uda.:)
UsuńPodejrzewam i mam taką nadzieję, że może to pułapka na "śmieciarzy". Dziwne tylko, że nie zamaskowana, bo śmieciarz może okazać się również wandalem.
OdpowiedzUsuńLas z taką różnorodnością borowików fenomenalny. Czy to przypadek,że królem tego lasu jest Król Ponidzia? Podejrzewam, że nie, pewnie mozolnie wysiewał wszystkie te rzadkie gatunki rok po roku...;)
pozdrawiam
seBapiwko
Akurat w tamtym punkcie żadnych śmieci nie było. Nie było ich nawet wtedy, kiedy nie było fotopułapek (pojawiły się wiosną tego roku). Nie wiem, czy Zibi wysiewał, ale na pewno rok po roku, systematycznie szukał, oznaczał przy pomocy znawców i jak dla mnie jest jedynym, poza grzybami, władcą tych lasów. I przyjacielem, na którego zawsze można liczyć, nie tylko wtedy, kiedy jest Ci dobrze i wszystko gra i buczy.
UsuńPozdrowienia z Krakowa.:)
I tak być powinno i to wszystko szanuje.W moim odniesieniu do królowania tym lasom oprócz sympatii nie ma żadnych uszczypliwości. Nie znam ich (tych cudownych lasów), a nawet je znam, właśnie dzięki Wam.
UsuńA z wysiewaniem był żart branżowy, bo sam wysiewam ale jeszcze nic nigdy nie wyrosło. Ale jeśli komuś wyrosło...ups, to proszę nie mówcie mi bo...bo zacznę brać dopłaty z EU za wysiew, niekoniecznie za plon ;))
pozdrawiam
seBapiwko
ps. rekonesans żółciakowy już był?
W końcu coś z Twojego siania wyrośnie.:) A jak UE chce dawać dopłaty, to trzeba brać.:)
UsuńŻółciaków u mnie nie ma - sprawdziłam kilka miejscówek i tylko w jednej był stary egzemplarz; pozostałe puste. Widocznie jeszcze za mało wody dostały.
Wspaniałej niedzieli życzę!:)
Dorotko piękne zdjęcia ,te muchomorki jeżowate i szyszkowate cudne .Inne też zdobiłaś extra.Uśmiecham się do tego reanimowanego bo też czasem tak robię jak mi kapelusik odpadnie jakiemuś ładnemu ,któremu chciałam zdjęcie cyknąć .Poza tym to jak widzę piękne grzyby to mi w brzuchu jakby ktoś piórkiem smyrał :)Znasz to uczucie ? Już bym też leciała-:)Wrzesień to chyba najbardziej grzybowy miesiąc ,tak myślę ,może dużo nas jeszcze miłych leśnych niespodzianek,czego Ci życzę ,zabieraj już tylko duże koszyki:)))Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńPrzed każdym wyjazdem na grzyby takie mam smyrania.;) Oby wrzesień był baaardzo grzybowy. Pojutrze jedziemy na grzybiarskie spotkanie w Bieszczady i chętnie napełniłabym koszyk tamtejszymi grzybkami.:) Pozdrawiam jesiennie!
Usuń